Totolotek Puchar Polski. GKS Tychy - ŁKS Łódź. pierwszoligowiec w ćwierćfinale. Niespodzianka w meczu przyjaźni

GKS Tychy w zimny grudniowy wieczór wyrównał swoje najlepsze osiągnięcie i zagra w ćwierćfinale Totolotek Pucharu Polski. W 1/8 finału rozgrywek zespół ze Śląska pokonał ŁKS Łódź 2:0.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
Maciej Mańka (z lewej) w walce z Piotrem Pyrdołem (z prawej) PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: Maciej Mańka (z lewej) w walce z Piotrem Pyrdołem (z prawej)
Przed losowaniem jedni i drugi poczuli szansę na to, że awans do ćwierćfinału Totolotek Pucharu Polski byłby już osiągnięciem, którym można byłoby się pochwalić na koniec sezonu 2019/2020. Zwłaszcza, że obie ekipy w poprzednich rundach pokonali nie byle kogo. Tyszanie w 1/32 finału wyeliminowali GKS Bełchatów, a w 1/16 Radomiaka Radom. Ełkaesiacy z kolei okazali się lepsi kolejno od Zagłębia Sosnowiec i Górnika Zabrze.

Czytaj też: Piłkarz Lecha Poznań zakpił z murawy w Boguchwale. Zbigniew Boniek szybko mu odpowiedział

- Na tę chwilę my jesteśmy w ekstraklasie, a przeciwnik gra w I lidze. Ale myślę, że to bardzo dobry rywal. Wygraliśmy z nimi dwa razy w lidze rok temu, a także podczas okresu przygotowawczego latem. To ekipa złożona z ciekawych graczy. Nie zmienia to faktu, że my celujemy w awans do ćwierćfinału - mówił przed spotkaniem napastnik Łódzkiego Klubu Sportowego, Łukasz Sekulski.

Dodatkowym smaczkiem w tym spotkaniu był fakt, że kibice GKS-u i ŁKS-u się przyjaźnią. W związku z tym na mecz udała się pokaźna, kilkusetosobowa grupa sympatyków łódzkiego klubu. Z kolei w składzie biało-czerwono-białych doszło do kilku zmian względem niedzielnego spotkania ligowego z Cracovią. Szansę od pierwszych minut dostał m.in. bramkarz Dominik Budzyński. Z kolei trener Ryszard Tarasiewicz postawił na sprawdzony skład, który z powodzeniem rywalizuje na zapleczu PKO Ekstraklasy.

ZOBACZ WIDEO: Losowanie Euro 2020. Zbigniew Boniek o meczu z Hiszpanią: Nie ma co się bandażować, zanim ma się ranę

Zobacz także: Lechia - Zagłębie. Obrońcy Pucharu nadal w grze. Wyszli z beznadziejnej sytuacji

W pierwszym kwadransie oba zespoły sprawdziły, w jakiej formie są bramkarze przeciwnych ekip. Gospodarze postanowili sprawdzić, czy zasada "dośrodkuj piłkę w pole karne ŁKS-u, a zasiejesz niebezpieczeństwo" znajdzie zastosowanie. I znalazła, bo już w siódmej minucie do interwencji zmuszony był nie tyle Budzyński, co Kamil Juraszek, który wślizgiem wybił piłkę zmierzającą w światło bramki. Gości stać było tylko na odpowiedź w postaci niecelnego strzału Macieja Wolskiego.

W dalszej części gry tempo meczu raczej siadło. W ostatnim kwadransie łodzianie rozgrywali piłkę na połowie rywali, ale niewiele z tego wynikało. Gospodarze zaś próbowali się odgryźć strzałami Szeligi i Piątka, ale daleko było im do światła bramki strzeżonej przez Budzyńskiego. Tak oba zespoły dotrwały do przerwy.

A tuż po niej tyszanie powinni objąć prowadzenie. W 53. minucie Moneta wyłożył piłkę na piąty metr do Sebastiana Stebleckiego, lecz ten fatalnie spudłował. Przyjezdni zdołali odpowiedzieć niecelną próbą Piotra Pyrdoła z dystansu, ale nadal trudno było mówić o solidnym zagrożeniu pod bramką pierwszoligowca.

W końcu jednak GKS znalazł drogę do łódzkiej bramki. Trochę szczęśliwie, ale jednak. Na trzy minuty przed rozpoczęciem ostatniego kwadransa drugiej połowy Wojciech Szumilas pokusił się o strzał z okolic narożnika pola karnego ŁKS-u. Wydawało się, że piłkę złapie Dominik Budzyński, ale ta przeleciała mu pod brzuchem, a następnie wpadła do siatki.

Ten gol tylko nakręcił ekipę trenera Tarasiewicza. W 80. minucie tyszanie zdobyli gola ze stałego fragmentu. Łukasz Moneta dośrodkowywał piłkę z narożnika boiska, a w polu karnym najwyżej wyskoczył do niej Marcin Biernat, który głową wpakował piłkę do bramki. Te dwa ciosy wystarczyły, by pogrążyć bezbarwny tego wieczoru zespół Łódzkiego Klubu Sportowego.

Podopiecznych Kazimierza Moskala stać było jedynie na strzał w poprzeczkę Kamila Juraszka w 89. minucie i Kamila Rozmusa w słupek w doliczonym czasie gry. Poza tym, wszelkie próby atakowania bramki Konrada Jałochy okazywały się nieskuteczne. GKS Tychy zasłużenie awansował do najlepszej ósemki rozgrywek o krajowe trofeum i tym samym wyrównał najlepsze osiągnięcie w historii klubu z sezonu 1976/77.

GKS Tychy - ŁKS Łódź 2:0 (0:0)
1:0 - Wojciech Szumilas 72'
2:0 - Marcin Biernat 80'

Składy:

GKS: Konrad Jałocha - Maciej Mańka, Marcin Biernat, Łukasz Sołowiej, Bartosz Szeliga - Keon Daniel - Sebastian Steblecki, Jakub Piątek, Wojciech Szumilas, Łukasz Moneta (90' Dominik Połap) - Mateusz Piątkowski (83' Szymon Lewicki)

ŁKS: Dominik Budzyński - Jan Grzesik, Kamil Juraszek, Maksymilian Rozwandowicz, Kamil Rozmus - Michał Trąbka, Maciej Wolski - Ricardo Guima (68' Łukasz Piątek), Piotr Pyrdoł (78' Pirulo), Patryk Bryła (46' Adam Ratajczyk)- Rafał Kujawa

Sędziował: Łukasz Szczech (Kobyłka)

Żółte kartki: Pyrdoł (ŁKS)

Czy GKS Tychy sięgnie po Totolotek Puchar Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×