Bundesliga. Borussia Moenchengladbach - Bayern Monachium: mistrz na kolanach! Robert Lewandowski znów bez gola

PAP/EPA / SASCHA STEINBACH  / Na zdjęciu: Robert Lewandowski (z prawej) oraz Nico Elvedi (z lewej)
PAP/EPA / SASCHA STEINBACH / Na zdjęciu: Robert Lewandowski (z prawej) oraz Nico Elvedi (z lewej)

W hicie 14. kolejki Bundesligi Borussia M'gladbach pokonała Bayern Monachium (2:1) i potwierdziła mistrzowskie aspiracje. Robert Lewandowski znów nie wpisał się na listę strzelców - jego niemoc trwa już 285 minut.

Przed startem kolejki "Sky" wyliczyło, na podstawie wyników z poprzednich sezonów, że Bayern ma tylko 7 proc. szans na obronę mistrzostwa, więc zespół Roberta Lewandowskiego nie mógł sobie pozwolić na kolejną wpadkę, tym bardziej w bezpośrednim starciu z liderem.

Przez godzinę wszystko wskazywało na to, że Bayern dobrze zareagował na ostatnią porażkę z Bayerem Leverkusen (1:2), ale w dwóch ostatnich kwadransach konstrukcja zbudowana przez Hansiego Flicka runęła jak domek z kart, a Borussia powiększyła przewagę nad Bayernem do 7 punktów.

Dla gospodarzy wizyta mistrza była dużym wydarzeniem. Borussia po raz ostatni podejmowała Bayern jako lider Bundesligi w sezonie 1976/1977. W pierwszej połowie hit kolejki przypominał jednak starcie mistrza z pretendentem, który stanął do walki z obrońcą tytułu dzięki wolnemu losowi.

Zobacz wideo: najpiękniejsze gole Lewandowskiego dla Bayernu

Bayern zabrał Borussii piłkę i nic nie robił sobie z będącego jej znakiem rozpoznawczym pressingu, a gdy tracił futbolówkę, to błyskawicznie ją odzyskiwał. W efekcie, Borussia w pierwszej połowie nie przeprowadziła żadnej godnej odnotowania akcji, a Bayern szedł jak po swoje. Zdominowany lider okopał się głęboko na swojej połowie i choć przy jego polu karnym było bardzo gęsto, Bayern nie miał problemu ze stwarzaniem okazji.

Dwie pierwsze miał Lewandowski. W 14. minucie zabrakło mu dosłownie kilkunastu centymetrów, by pokonać Yanna Sommera uderzeniem z narożnika pola karnego w stylu swojego wielkiego idola Thierry'ego Henry'ego. Kilkadziesiąt sekund później natomiast, po sprytnym zagraniu Thiago Alcantara z rzutu wolnego, "Lewy" uderzył prosto z powietrza nieznacznie obok słupka.

Czytaj również -> Bayern znów poleci do Kataru

A kiedy goście już wstrzelili się w światło bramki, to na linii świetnie spisywał się Sommer. W 26. minucie Szwajcar błyskawicznie zszedł do parteru po płaskim strzale Thomasa Muellera z linii pola karnego. Chwilę później po uderzeniu Joshuy Kimmicha z tej samej pozycji przepuścił piłkę pod kolanem, ale błyskawicznie naprawił swój błąd, zatrzymując piłkę na linii bramkowej dosłownie w ostatniej chwili.

Przed przerwą po podaniu od Lewandowskiego w doskonałej sytuacji znalazł się jeszcze Ivan Perisić, ale zwlekał ze strzałem i zabrakło mu czasu, by uderzyć precyzyjnie - z 13 metrów posłał piłkę nad poprzeczką. Tuż po zmianie stron Chorwat zachował się już zdecydowanie lepiej i dał Bayernowi prowadzenie. Pokonał Sommera soczystym wolejem z 15 metrów. Kluczowe podanie w bramkowej akcji wykonał Lewandowski, dwa zagrania wcześniej uruchamiając Perisicia na lewym skrzydle.

Bayern objął zasłużone prowadzenie i... przestał grać. Niesione dopingiem 50 tys. kibiców Źrebaki ruszyły do ataku i nie potrzebowały wiele czasu, by wyrównać. W 60. minucie po centrze Jonasa Hofmanna z rzutu rożnego pozostawiony bez opieki Ramy Bensabaini pokonał Manuela Neuera mocną główką. To był dopiero drugi celny strzał gospodarzy w tym meczu.

Po stracie prowadzenia goście nie potrafili odzyskać kontroli nad spotkaniem i wdali się w narzucony przez gospodarzy chaos. Wymiana ciosów mogła podobać się kibicom, ale na pewno nie Hansiemu Flickowi, którego podopieczni nie stworzyli już ani jednej okazji. A gospodarzy remis z odzysku nie satysfakcjonował. W 80. minucie doskonałą sytuację zmarnował natomiast Breel Embolo, który z bliska uderzył obok dalszego słupka bramki Neuera.

Czytaj również -> Bayern nie będzie walczył o Haalanda

Gdy wydawało się, że klasyk zakończy się podziałem punktów, po którym Borussia straci pozycję lidera, fatalne błędy popełnili Kimmich i Javi Martinez. Pierwszy nie przeciął podania Raffaela do Marcusa Thurama, tylko niezdarnie przedłużył je do Francuza. Martinez próbował naprawić błąd kolegi wślizgiem, ale Thuram był szybszy od niego i sędzia Marco Fritz bez wahania wskazał na "wapno", a rzut karny pewnie wykorzystał Bensebaini. To pierwszy dublet lewego obrońcy w karierze.

Nad Monachium zbierają się czarne chmury. Bayern przegrał dwa ligowe mecze z rzędu po raz pierwszy od przełomu września i października minionego roku i ma już 7 punktów straty do lidera. Lewandowski natomiast nie strzelił gola w trzecim meczu z rzędu - po rekordowej passie z początku sezonu to jak wieczność, ale ostatnią taką serię "Lewy" miał nie tak dawno temu, bo w kwietniu tego roku. Warto jednak zauważyć, że kapitan reprezentacji Polski nie oddał na Borussia-Park ani jednego celnego strzału.

Borussia M'gladbach - Bayern Monachium 2:1 (0:0)
0:1 - Perisić 49'
1:1 - Bensabaini 60'
2:1 - Bensabaini (k.) 90+1'

Składy:

Borussia: Yann Sommer - Stefan Lainer, Matthias Ginter, Nico Elvedi, Rami Bensabaini - Laszlo Benes (58' Breel Embolo), Denis Zakaria, Lars Stindl (85' Raffael), Jonas Hofmann - Alassane Plea, Marcus Thuram.

Bayern: Manuel Neuer - Joshua Kimmich, Jerome Boateng (68' Javi Martinez), David Alaba, Alphonso Davies - Thiago, Corentin Tolisso (20' Ivan. Perisić), Leon Goretzka - Thomas Mueller, Kingsley. Coman - Robert Lewandowski.

Żółte kartki: Benes (Borussia) oraz Boateng, Martinez, Lewandowski (Bayern).

Czerwona kartka: Martinez /90+1' za dwie żółte kartki/ (Bayern).

Sędzia: Marco Fritz.

Pozostałe sobotnie mecze 14. kolejki Bundesligi:

Borussia Dortmund - Fortuna Duesseldorf 5:0 (1:0)
1:0 - Reus 42'
2:0 - Hazard 58'
3:0 - Sancho 63'
4:0 - Reus 70'
5:0 - Sancho 74'

RB Lipsk - TSG 1899 Hoffenheim 3:1 (1:0)
1:0 - Werner 11'
2:0 - Werner (k.) 52'
3:0 - Sabitzer 83'
3:1 - Bikakcić 89'

SC Freiburg - VfL Wolfsburg 1:0 (0:0)
1:0 - Schmid 85'

FC Augsburg - 1.FSV Mainz 05 2:1 (1:1)
0:1 - Oztunali 15'
1:1 - Richter 41'
2:1 - Niederlechner (k.) 65'

Źródło artykułu: