Historia Ansu Fatiego jest niesamowita. Jeszcze w czerwcu był jedynie zawodnikiem FC Barcelona do lat 19. Potem rozpoczął treningi z pierwszym zespołem Dumy Katalonii, co już dla niego spełnieniem marzeń. Później poszło bardzo szybko. Debiut, bramki i nowy kontrakt z wyższą klauzulą odstępnego (więcej TUTAJ).
We wtorek Fati przeszedł także do historii Ligi Mistrzów. W meczu Interu Mediolan z Barceloną (1:2) został najmłodszym strzelcem w elitarnych rozgrywkach (17 lat i 40 dni), wyprzedzając Petera Ofori-Quaye, który strzelając dla Olympiakosu Pireus gola 1 października 1997 roku miał 17 lat i 195 dni (zobacz szczegóły-->).
- Po moim golu cały stadion zamilkł. Pomyślałem wtedy "co ja właśnie zrobiłem" - śmieje się nastolatek. - To jest jak sen. Wszystko dzieje się tak szybko. Muszę dalej pracować i uczyć się od najlepszych. Jestem bardzo wdzięczny za każdą otrzymywaną szansę - tłumaczy (za Marca.com).
ZOBACZ WIDEO: Losowanie Euro 2020. Kto trafi z barażu do grupy z Polską? "Będziemy faworytem niezależnie od przeciwnika"
Pod wrażeniem Fatiego jest trener Ernesto Valverde, który latem odważnie postawił na Fatiego. Teraz może triumfować.
- Ansu jest łowcą bramek i mimo iż miał drobne dolegliwości, teraz trafił do siatki. Jesteśmy zachwyceni, że najmłodszy strzelec w historii Ligi Mistrzów gra dla nas. Poza tym cieszymy się, że wygraliśmy dzięki dwóm wychowankom - mówi szkoleniowiec.
FC Barcelona z dorobkiem 14. punktów wygrała grupę F Ligi Mistrzów, wyprzedzając Borussię Dortmund (10), Inter (7) oraz Slavię Praga (2).
Zobacz także: Włoskie media po meczu Napoli - Genk: Milik show!