Bodvar Bodvarsson: Waleczność jest w naturze Islandczyków
- Jeśli się spojrzy na reprezentację Islandii, to można zauważyć, że każdy piłkarz jest tam waleczny i bardzo pracowity. Może więc taka jest nasza natura - mówi WP SportoweFakty Bodvar Bodvarsson.
Poprzedni sezon kończył pan jako zawodnik podstawowego składu Jagi. Domyślam się więc, że rozpoczęcie obecnego na ławce rezerwowych musiało być bolesne.
Oczywiście, czułem rozczarowanie z tego powodu. Zacisnąłem jednak zęby i robiłem wszystko, by odzyskać miejsce. Udało się, choć łatwo nie było. Mamy aż 5 skrzydłowych i nie było szans na to, by Guilherme znowu został przesunięty do przodu. Trzeba było wygrać z nim rywalizację, a to świetny gracz. Na dodatek mocno naciska kiedy jest na ławce rezerwowych, więc jak już nawet się uda, to za każdym razem musisz grać bardzo dobrze. Szybko się o tym przekonałem.
Po występach z Zagłębiem Lubin i Lechią Gdańsk spadła na pana krytyka, co skończyło się kolejną odstawką.
A najlepsze jest to, że mi wydaje się, iż w tych meczach nie grałem źle. Przeciwko Zagłębiu wypadłem solidnie. Krytykowany byłem pewnie za to, że nie zablokowałem dośrodkowania przed ich pierwszym golem. Z Lechią zgadzam się natomiast, że miałem problemy z wyprowadzeniem piłki, ale to może trwało 25 minut. Poza tym było chyba "ok", szczególnie że w defensywie nie było problemów.
Po tamtych meczach długo czekał pan na kolejną szansę, nie licząc tych w drużynie rezerw. Takie zejście z PKO Ekstraklasy do IV ligi musi być trochę szokiem mentalnym.
Tak, nie jest to fajne uczucie. Szczególnie trudno jest grać tam przez dłuższy okres czasu, tak jak było w moim przypadku, ponieważ czuje się chęć do występów na najwyższym możliwym poziomie. Trzeba jednak szanować swoich kolegów z zespołu i dawać z siebie wszystko. W końcu to nasza praca, dlatego chowamy dumę i wykonujemy ją jak najlepiej. Poza tym lepiej grać tam niż nigdzie.
W tamtym czasie wypowiedział pan się dla fotbolti.net, wyrażając zaniepokojenie sytuacją. Część kibiców zrozumiała, że rozważa pan odejście z Jagiellonii.
Myślałem nad tym. Dokładnie powiedziałem tam jednak tylko, że będę miał rozmowę w klubie, jeśli nie zagram w ogóle przed świętami. To chyba nic dziwnego? W końcu każdy gracz na świecie zaczyna się martwić i rozważać wszystkie opcje, gdy nie występuje w pierwszej drużynie przez 3 miesiące. A dla mnie najważniejsze jest by po prostu grać. Osobiście nie chcę opuszczać Jagi i kiedy mogę to w niej robić, to jestem w stu procentach szczęśliwy.
A nie rozważał pan odejścia latem?
Nie było powodów, bo do Jagi nie trafiła żadna oferta w mojej sprawie. A przynajmniej ja nic nie wiem na ten temat.
Na początku listopada znowu trochę niespodziewanie wskoczył pan do składu.
Nie ukrywam, że bardzo się cieszyłem z tego powodu. Czułem, że jestem w dobrej formie. Zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Cieszyło też, że tym razem dostałem czas i mogłem wystąpić w kilku meczach pod rząd. Niestety, wyniki nie były wystarczająco dobre.
Wiele osób uważało pana za najlepszego piłkarza tamtego meczu. Kibiców Jagiellonii szczególnie zachwyciły 2 wślizgi, które uratowały drużynę przed stratą gola.
Miło to słyszeć. Wtedy chciałem po prostu pomóc zespołowi i najważniejsze było to, że się udało. Zachowaliśmy czyste konto, co jednak było zasługą nas wszystkich.
Mimo wszystko pokuszę się o stwierdzenie, że w niektórych momentach to u pana widać było szczególną waleczność. I to nie tylko w tym meczu.
Trudno mi odpowiedzieć. Na pewno cieszyłem się, że trener dostrzegł moją pracę i przywrócił mnie do składu po ponad 2 miesiącach. Natomiast jeśli się spojrzy na reprezentację Islandii, to można zauważyć, że każdy piłkarz jest tam waleczny i bardzo pracowity. Może więc taka jest nasza natura.