7 goli i 3 asysty w 17 meczach sprawiły, że Patryk Klimala był jedną z najjaśniejszych postaci Jagiellonii Białystok w jesiennej części rozgrywek PKO Ekstraklasy. Ta skończyła się dla niego wcześniej niż dla reszty z powodu czwartej żółtej kartki w tym sezonie, którą otrzymał w starciu z Lechią Gdańsk (3:0). Spotkanie z Górnikiem Zabrze (sobota, 21 grudnia o godz. 20) obejrzy więc z perspektywy widza, a dalsza przyszłość jest niewiadomą.
Czytaj także: Klimala zaczyna spełniać nadzieje
Niezłą postawą w ostatnich tygodniach 21-latek wzbudził zainteresowanie włoskich klubów. Zaczęło się od meczu Jagi z Pogonią Szczecin (2:3), gdy wysłannik Bologna FC obserwował Adama Buksę (przeszedł właśnie do amerykańskiego New England Revolution - przyp. red.), a zwrócił też uwagę na jego rywala. Później były m. in. niezłe występy w reprezentacji młodzieżowej, po których do obserwujących dołączyło jeszcze kilka klubów Serie A i Serie B.
Jeszcze przed występem Klimali z Lechią "Przegląd Sportowy" ustalił, że poważnie jego wykupienie bierze pod uwagę Genoa CFC. To może uruchomić lawinę ofert, jaka spadnie na Białystok w zimowym okienku transferowym. Szczególnie, że jego kontrakt jest ważny jeszcze tylko 1,5 roku (do czerwca 2021 roku), a na dodatek jest w nim zapisana klauzula odstępnego w wysokości 4 milionów euro.
ZOBACZ WIDEO: Christo Stoiczkow o Robercie Lewandowskim. "Jest jednym z dwóch najlepszych napastników na świecie"
Młody napastnik Jagi nie kryje, że chciałby się rozwijać i jeśli pojawią się interesujące zagraniczne oferty to byłby skłonny z nich skorzystać. Chociaż zaznacza przy tym, że stara się nie zaprzątać sobie głowy tym, co się dzieje wokół jego osoby. - Wiem o sporym zainteresowaniu, choć większość to na razie tylko spekulacje. Z menadżerami chcemy podjąć jak najlepszą decyzję odnośnie przyszłości - mówi.
- Szkoda, że przed przerwą zimową nie udało mi się powiększyć dorobku bramkowego. Z Lechią było blisko, piłka przeszła już nawet pod nogami bramkarza, ale ten na koniec jakimś cudem zatrzymał ją ręką. Niestety czasem wpada wszystko, a innym razem nic. Ogólnie jestem jednak zadowolony z tej rundy, choć mogłem tych goli mieć więcej na swoim koncie - dodaje Klimala.
Czytaj także: Mamrot i napastnik - związek korzystny dla młodych
Warto zaznaczyć, że Jagiellonia nie ma dużej alternatywy w ataku, ponieważ póki co zawodzi sprowadzony przed sezonem Serb Ognjen Mudrinski, a Bartosz Bida i Jesus Imaz spisują się lepiej na innych pozycjach. Dlatego też wydaje się, że Klimala będzie mógł odejść jedynie, gdy chętny na jego usługi zapłaci wspomnianą wyżej kwotę 4 milionów euro. A to ewentualnie zrobi z niego najdrożej sprzedanego piłkarza w historii klubu (obecnie to bramkarz Bartłomiej Drągowski, za którego Fiorentina zapłaciła 3,2 miliona euro - przyp. red.).
Przypomnijmy, że w ostatnich latach białostoczanie sprzedawali już napastników za duże pieniądze. Latem 2015 roku Patryk Tuszyński trafił do tureckiego Caykur Rizespor za milion euro, a ostatniej zimy Karol Świderski wzmocnił grecki PAOK Saloniki za ponad 2 razy tyle.