Prowadzony przez niego Tottenham Hotspur pokonał w czwartek Brighton and Hove Albion, choć do przerwy przegrywał 0:1 po golu Adama Webstera. Jednak w drugiej połowie trafienia Harry'ego Kane'a i Dele Allego dały Kogutom trzy punkty.
- Jestem zadowolony z tego, co pokazaliśmy w drugiej połowie, bo pierwsza była naprawdę zła. Uważam, że to nie wzięło się z niczego. Ma to związek z porażką w poprzednim meczu. Trzeba przywrócić dobre myślenie. A nie było łatwo, bo w ciągu kilku minut VAR zabiera nam bramkę, a potem przegrywamy już 0:1 - mówił Jose Mourinho na konferencji prasowej.
- W drugiej połowie pokazaliśmy wszystko, co trzeba było. Nawet gdybyśmy nie wygrali, byłbym rozczarowany, ale miałbym świadomość, że zespół zrobił wszystko, by wygrać. Nikt nie zapomniał o tym, jaką jesteśmy drużyną - dodał Portugalczyk.
ZOBACZ WIDEO: Cristiano Ronaldo ma tam swój pokój, Lewandowski będzie kolejny? Byliśmy w ośrodku, w którym Polacy będą przygotowywać się do Euro 2020
Dla szkoleniowca Spurs zagęszczenie gier w okresie świąteczno-noworocznym jest bardzo złym zjawiskiem. Nie chodzi tu jednak o liczbę meczów, a o odstępy między nimi. Już w sobotę o 18:30 Tottenham zagra na wyjeździe z Norwich City.
- Nie mogę zrozumieć, że zarówno moi zawodnicy, jak i ekipa Brighton, mają zaledwie 48 godzin do następnego spotkania. Jeśli sprawdzilibyśmy dystans, który przebiegli, intensywność, sprinty i pokażemy je komukolwiek, kto się zna na fizjologii, stwierdzi, że to kryminał grać dwa mecze w trzy dni. To wbrew zasadom fizjologii, biologii i biochemii - powiedział Mourinho.
Czytaj też: Juergen Klopp popiera Pepa Guardiolę. "Taki kalendarz to przestępstwo"
W kadrze meczowej na mecz z Brighton and Hove Albion nie znalazł się m.in. Tanguy Ndombele. 22-letni Francuz sam zgłosił trenerowi niedyspozycję.
- Nie mogę powiedzieć o nim, że jest "kontuzjowany". Dzień przed meczem powiedział mi, że nie czuje się na siłach, by zagrać. Nie ze względu na kontuzję, ale bardziej bał się, żeby mu się ona nie odnowiła - wyjaśnił 56-letni szkoleniowiec.
Mourinho odniósł się też do pogłosek o transferze Christiana Eriksena do Manchesteru United. Duńczyk nie zamierza przedłużać obowiązującego do czerwca 2020 roku kontraktu, a według angielskich mediów ma już zimą przejść do Manchesteru United. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.
- Wiem, że Christian zawsze był szczery w stosunku do mnie. Ja wiem, jaka będzie jego przyszłość. Albo inaczej: uważam, że wiem jaka będzie, ale nie jestem upoważniony, by o niej mówić. Ufamy sobie nawzajem. Właśnie dlatego, gdy mam problem i potrzebuję zawodnika o jego możliwościach, korzystam z niego. W czwartek po raz kolejny udowodnił, jak ważną jest dla nas postacią - skomentował.
Ekipa z północy Londynu jest piąta w tabeli Premier League ze stratą trzech punktów do czwartej Chelsea FC.