Cel w drużynie Piotra Tworka wyklarował się sam. Gdy latem przy Drodze Dębińskiej żegnano po ponad dwuletniej kadencji szanowanego przez kibiców Petra Nemca, nowy szkoleniowiec mógł się spodziewać trudnego wejścia do zespołu. Nie oczekiwano od niego jednak cudów. Zieloni mieli grać na tyle lepiej, by z dolnych rejonów tabeli przenieść się do jej środka i nie drżeć do końca rozgrywek o utrzymanie.
Inauguracja nie zapowiadała piorunującej rundy. Wyjazdowa porażka ze Stalą Mielec (1:2) nie była powodem do wstydu, bo to rywali uznawano za głównego faworyta do awansu. Problem w tym, że zwłaszcza w pierwszej połowie poznaniacy wyglądali bardzo słabo i niewiele wskazywało na to, że ich forma wystrzeli.
Już po przerwie jednak na boisku pojawił się Mateusz Kupczak, a trzy kolejki później - w wyjazdowym starciu z Radomiakiem Radom (2:0) - debiut w barwach Warty zaliczył Łukasz Trałka i ta dwójka zbudowała w środku pola zaporę nie do przejścia. To właśnie był fundament, na którym zbudowano fantastyczne wyniki (12 zwycięstw, 4 remisy, 4 porażki i 40 pkt., które daje 1. miejsce w tabeli).
ZOBACZ WIDEO: Amber Cup. Gwiazdy w Gliwicach, niespodziewany zwycięzca z 7. ligi
Dwa wzmocnienia na starcie przygotowań
Wielu wieszczyło klubowi z Drogi Dębińskiej odpływ kluczowych zawodników, ale na razie kierunek jest wręcz odwrotny. Warta zdążyła już wypożyczyć z Rakowa Częstochowa Jakuba Apolinarskiego (swojego byłego piłkarza), a także pozyskać wracającego do kraju po półrocznej przygodzie na Cyprze Mateusza Szczepaniaka.
- Apolinarski to dla nas przede wszystkim dodatkowa opcja na prawej pomocy. Będzie więc alternatywą dla Mariusza Rybickiego, Serhija Napołowa, Karola Gardzielewicza czy Michała Jakóbowskiego. Szczepaniak natomiast powinien stanowić solidne wzmocnienie ataku - podkreśla dyrektor sportowy zielonych, Robert Graf.
Warta nie chce stracić żadnego kluczowego piłkarza
Najistotniejszym celem jest zatrzymanie wszystkich najważniejszych ogniw w ekipie Piotra Tworka i wiele wskazuje na to, że ta sztuka się uda. - Nie jest tak, że zawodnicy chcą stąd uciekać. Mają jeden jasny cel do zrealizowania i chcą go osiągnąć - dodał Graf.
Zainteresowanie klubów PKO Ekstraklasy graczami z Poznania jest w obecnej sytuacji rzeczą normalną, ale to wcale nie musi oznaczać, że zmienią pracodawców. - Rozmawiamy z każdym, kto może otrzymać taką ofertę i przekonujemy, że warto pozostać w tym zespole. Muszę przyznać, że zawodnicy mają podobne podejście i wierzą, że można tu osiągnąć sukces. Zdają też sobie sprawę, że jeśli teraz obserwują ich wyżej notowane kluby, to takie zainteresowanie wcale nie musi być jednorazowe. Nie jest więc tak, że muszą szybko stąd odchodzić, bo później takiej szansy już nie będzie. Poza tym zawsze łatwiej wejść ligę wyżej ze swoją drużyną niż walczyć o miejsce w składzie w nowym otoczeniu - zaznaczył dyrektor sportowy.
->Szczegółowy terminarz 22. i 23. kolejki PKO Ekstraklasy
Gdy Warta zatrudniła Szczepaniaka, wielu sądziło, że to ruch, który raczej przesądza odejście Gracjana Jarocha. Były piłkarz Bytovii Bytów zdobył jesienią siedem bramek (wszystkie z gry) i jego nazwisko w kontekście ubytków w poznańskim zespole było wymieniane najczęściej.
- Wcale nie zamierzamy się pozbywać Gracjana - prostuje Graf. - Mateusz Szczepaniak przyszedł nie po to, by wypełnić lukę po Jarochu, lecz by zwiększyć trenerowi pole manewru w ataku. Chcemy mieć jeszcze więcej możliwości z przodu. O miejsce na szpicy walczy też Łukasz Spławski.
Kadra Warty będzie się jeszcze zmieniać, bo opuścić ją może kilku zawodników, którzy jesienią grali niewiele i w nadchodzącej rundzie też nie mieliby wielkich szans na regularne występy. Waży się przyszłość m. in. wypożyczonego z Korony Kielce Wiktora Długosza.
Jeśli pionowi sportowemu zielonych uda się zatrzymać wszystkich najważniejszych piłkarzy, to do wzmocnienia pozostanie tylko defensywa. Klub chciałby zwiększyć rywalizację na pozycji stopera.