Zaczęło się od Nikola Kuveljicia. Serbski pomocnik przyjechał do Polski 16 stycznia, by przejść badania przed podpisaniem 3,5-letniego kontraktu z Wisłą.
Wyniki jego testów medycznych były jednak niepokojące. Biała Gwiazda rozważała nawet rezygnację ze sprowadzenia rosłego pomocnika. Przy Reymonta 22 wiązali jednak z Kuvejliciem spore nadzieje, więc... badali go do skutku. Po trzech dniach Serb podpisał umowę z Wisłą.
Mając na uwadze ryzyko związane z zakontraktowaniem Kuveljicia, kierownictwo Białej Gwiazdy wolało jednak dmuchać na zimne i postanowiło nie przeprowadzać transferu definitywnego piłkarza, lecz jedynie wypożyczyć go do końca sezonu z opcją wykupu.
ZOBACZ WIDEO Trener największym problemem nowego klubu Krzysztofa Piątka? "W Bayernie piłkarze ustalali taktykę za niego"
Radio Erewań
W tym tygodniu w Krakowie - i to po obu stronach Błoń - żyli transferem Alvaro Bustosa. To 24-letni skrzydłowy, który według Eugenio Gonzalez Aguilera z portalu tercerequipo.com miał przenieść się z Pontevedra CF do Wisły.
Kibice Białej Gwiazdy zdążyli entuzjastycznie przyjąć tę wiadomość, ale szybko ustaliliśmy, że hiszpański dziennikarz pomylił krakowskie kluby, bo w przypadku Bustosa od początku wchodziła w grę tylko Cracovia.
Lewonożnego skrzydłowego od podpisania umowy z Pasami dzieliły tylko badania medyczne. Tylko i aż, bo gdy w czwartek zjawił się w Krakowie, to opuścił go bez umowy. Cracovia mogła go zakontraktować, ale istniało ryzyko, że Hiszpan w każdej chwili może doznać poważnej kontuzji.
Podczas badań wyszło bowiem na jaw, że 25-letni Bustos ma w medycznej kartotece dwie rekonstrukcje więzadeł krzyżowych, a stawy ma zdewastowane jak były piłkarz po kilkunastu latach mocnej eksploatacji.
Krakowianie nadal poszukują skrzydłowego, ale przede wszystkim lewonożnego. Trener Michał Probierz uznał, że ma w zespole za mało mańkutów, stąd też styczniowy transfer Floriana Loshaja. Więcej o Kosowianinie TUTAJ.
Nóż w plecy
Kibiców Wisły zabolało, że Bustos ma grać dla Cracovii, a nie dla Białej Gwiazdy, ale na osłodę miało im zostać pozyskanie Airama Cabrery. Powrót do Polski hiszpańskiego napastnika, który wcześniej w ekstraklasie strzelił 30 goli w 55 meczach, mógł być wydarzeniem zimy.
Pikanterii jego negocjacjom z Wisłą dodawało to, że jeszcze rok temu Cabrera zdobywał bramki dla Cracovii, był nawet jej najlepszym strzelcem. Pasy nie zdecydowały się jednak na przedłużenie z nim współpracy. Hiszpan chciał dwuletniej umowy z miesięczną pensją wysokości 20 tys. euro, co oznacza, że utrzymanie go kosztowałoby klub ponad 2,5 mln zł.
Biorąc pod uwagę, że podczas pobytu w Krakowie Cabrera więcej czasu spędzał u fizjoterapeutów niż na boisku treningowym, Cracovia nie zdecydowała się na taką inwestycję i w jego miejsce sprowadzono Rafaela Lopesa. Wisła natomiast już dwukrotnie próbowała namówić Cabrerę. Do pierwszego kontaktu doszło latem, świeżo po odejściu z Cracovii. Drugą próbę podjęto na przełomie roku i za trzecim razem jej się udało.
Były ulubieniec Kałuży 1 w piątek zjawił się w Krakowie. Jego transfer do Białej Gwiazdy byłby jak wbicie noża w plecy kibicom Pasów, ale po wieczorem okazało się, że do podpisania kontraktu nie doszło. Znów przez badania.
"Jak usłyszeliśmy, transfer upadł na skutek opinii... lekarza. O co chodzi? Dotarły do nas informacje, że opinia była taka, iż piłkarz nie będzie gotowy na pierwszy mecz rundy rewanżowej" - podaje "Super Express". Strach się badać w Krakowie.
A Wisła na tydzień przed startem rundy wiosennej ma w kadrze dwóch napastników. 36-letniego Pawła Brożka, który przy Cabrerze i tak jest okazem zdrowia, i 17-letniego Aleksandra Buksę. Wypożyczonego z Hellasu Werona Lubomira Tuptę trener Artur Skowronek widzi na skrzydle.