Robert Lewandowski: Nie mam recepty na życie bez problemów

Jeśli ktoś ma ambicje i uczucia, siłą rzeczy ma również kłopoty, dylematy, albo zwyczajnie trudne życiowe sytuacje. Naprawdę nie mam recepty na życie bez problemów - mówi Robert Lewandowski, Piłkarz Roku 2019 w plebiscycie tygodnika "Piłka Nożna".

Piłka Nożna
Piłka Nożna
Robert Lewandowski Newspix / LUKASZ SKWIOT/CYFRASPORT / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Po siedmiu latach nieustających rządów i roku przerwy, "Król" wrócił tak mocny, jak być może nigdy wcześniej. Wrócił jako ósmy piłkarz - w praktyce - globu, ale i najskuteczniejszy strzelec Europy minionych 12 miesięcy.

Zbigniew Mucha, "Piłka Nożna": Zamiast o rekordach porozmawiajmy najpierw o najważniejszej drużynie świata, czyli reprezentacji Polski. Eliminacje sprawiły ci więcej radości czy wzbudziły niepokój?

Mówimy o wynikach czy o stylu?

Spróbujmy to jakoś połączyć i porozmawiać po prostu o postawie drużyny.

W takim razie uważam, że wykonaliśmy swoją robotę, ale z towarzyszącą nam myślą, że dużo jest jeszcze przed nami. Jeśli jednak poprawimy w końcu to, co nie funkcjonowało dotąd jak należy, powinno być tylko lepiej. Ale plan został wykonany.

Zawsze było tak, że balon był mocno, zbyt mocno, pompowany, więc może lepiej, że teraz słychać więcej utyskiwań niż pochwał?

Kibice lubią sukcesy i na to się patrzy, a pamiętajmy, że niektóre z nich, choć są fajne, tak naprawdę niewiele dają, a są jedynie pewnym elementem całości. Też nie zawsze styl gry był taki, jak oczekują kibice i my sami, ale widzimy to i dzięki tej obserwacji się rozwijamy. Przy okazji czasami mamy też tendencję do wyolbrzymiania potencjału drużyny, dlatego zawsze apeluję: podchodźmy do wszystkiego racjonalnie. Jak coś nie idzie tak, jak byśmy chcieli, nie jest idealne, uczymy się na tym i wierzymy, że uda się to dotrzeć do czasu mistrzostw Europy.

ZOBACZ WIDEO: Michniewicz odpowiedział Lewandowskiemu. "Doskonale go rozumiem. Nie ma między nami zaszłości"
To jeśli mamy podejść racjonalnie, bliżej drużynie narodowej do wersji z Lublany czy może z meczu z Macedonią na Narodowym? Mecz wyjazdowy ze Słowenią był klasycznym wypadkiem przy pracy. Zdarzył się - po prostu. I może dobrze, że się zdarzył, bo właśnie takie spotkania wbrew pozorom dają bardzo dużo, pozwalają zdobyć dystans, każą zachować czujność. Nie ma wtedy tego samozachwytu, tylko myśl o tym co poprawić. Jeśli w ten sposób podchodzi się do porażek, to już dobrze.

Dla was, piłkarzy, to było korzystne, że wszyscy postrzegaliśmy grupę eliminacyjną jako słabą, a awans wydawał się obowiązkiem?

Na pewno taka optyka nie pomaga na boisku. Tym bardziej że to, co na papierze, nie zawsze ma odzwierciedlenie w praktyce, na boisku. Często patrzy się na rywalizację przez pryzmat - nazwijmy to w ten sposób - nazw drużyn, pewnych tradycji. Z tego właśnie wynikają pewne oczekiwania. I to jest zresztą święte prawo kibiców. Tymczasem jednak pamiętajmy, że futbol ma to do siebie, że rywal może zaprezentować się znakomicie na boisku i my od początku zdawaliśmy sobie sprawę, że te eliminacje nie będą spacerkiem, a mecze i wyniki mogą być na styku, że zwyczajnie może bywać trudno.

Robert Lewandowski wzruszył się mówiąc o ojcu. Czytaj więcej

Musiałeś podnieść głos w szatni, czy nie było takich momentów?

Oczywiście, że takie momenty czasami się zdarzają, one muszą być, są naturalne, bo ciągle musi być zachowana czujność. Wydaje mi się też, że nikt z nas nie jest osobą, która jak coś powie głośniej czy nawet krzyknie, to robi to z pretensjami, raczej właśnie robi to w dobrej wierze. Każdy z nas potrzebuje czasami tego słowa z boku, żeby mieć pełną koncentrację przez cały czas. Co do mnie, nawet gdy wszystko idzie całkiem dobrze, zawsze będę myślał jak może być jeszcze lepiej, taki jestem.

Jak kapitan odebrał wyniki losowania finałów mistrzostw Europy? Mamy dwóch znanych rywali, gramy w Irlandii… Czy to jest istotna sprawa?

Już przed losowaniem było wiadomo, że łatwej grupy nie będzie. Ale wiadomo też, że na tych meczach będzie dużo Polaków. Na pewno jak zawsze będziemy to wsparcie mocno czuli, bo dużo kibiców z Polski jeździ na mecze, szczególnie pewnie w Irlandii, gdzie będą też Polacy mieszkający tam na co dzień. O silne wsparcie kibiców jestem więc spokojny i tylko od nas będzie już zależało jak się zaprezentujemy.

Mimo wszystko łatwo chyba nie będzie.

Nie miałem złudzeń, że trafimy na kogoś "łatwego". To już nie te czasy. Nawet jeśli rywal wydawałby się teoretycznie słabszy, przy dzisiejszym poziomie analizy, rozpoznania, przygotowania, gry taktycznej - ci teoretycznie słabsi słabszymi być nie muszą. Tu nie można nic odpuścić niezależnie z kim się gra. Trzeba grać na 110 procent. Gramy z Hiszpanią, Szwecją i trzecią drużyną, której jeszcze nie znamy. Pewne są dwie rzeczy - że nie będzie łatwo i że będzie wsparcie kibiców.

A czy z Euro 2016 albo ostatniego mundialu da się wyciągnąć jakąś naukę, czy jednak każda wielka impreza rządzi się swoimi prawami, a ich skala nieprzewidywalności jest zbyt duża?

Na pewno doświadczenia są cenne i można z nich wyciągnąć wiele rzeczy, które w ostatecznym rozrachunku powinny pomóc. Oczywiście wielkie turnieje mają swoje prawa, niemniej nie wolno popadać w rutynę. Jeśli we Francji, na przykład, coś było OK, to nie znaczy, że teraz też takie być musi i powinno obowiązywać hasło: tak róbmy. Trzeba być elastycznym, musimy potrafić zareagować na zmieniające się okoliczności. Żadna sytuacja nie powinna być zaskoczeniem.

Kim był Krzysztof Lewandowski, ojciec Roberta? Czytaj więcej

Mnóstwo ludzi nie cierpi rozmawiać o pieniądzach, traktuje je wręcz jako temat tabu. Masz z tym problem?

Pieniądze zarabia każdy, a przynajmniej każdy by chciał. To naturalne. Jeden ma mniej, drugi więcej. Każdy interesujący się futbolem kibic w Polsce, jak sądzę, zna moją drogę, która niekoniecznie była prosta. Wierzę, że ludzie mają świadomość wykonanej przeze mnie pracy, nawet tej niewidocznej. Dlatego nie wstydzę się tego, co osiągnąłem. Przeciwnie, mogę pokazać, że oto chłopak wychowany w małej miejscowości pod Warszawą, również może do czegoś dojść, osiągnąć sukces w dziedzinie, którą pokochał, a przy okazji zarobić pieniądze. Spełniłem marzenia, bo gram w wielkim klubie i robię to, co kocham.

Prowadzisz wiele projektów, starasz się mądrze zarządzać portfelem. Masz w głowie pomysł, choćby myśl, ambicję, śmiałe marzenie, które chciałbyś zrealizować na polu biznesowym?

Owszem, to siedzi gdzieś z tyłu głowy, ale przede mną jeszcze wiele lat zawodowego uprawiania sportu, więc nie konkretyzuję tego. Jeszcze przez kilka lat piłka nożna będzie numerem jeden.

Na pewno nie brak ci marzeń sportowych. Czy należy do nich pobicie rekordu Gerda Muellera, zostanie najlepszym strzelcem w historii Bundesligi? Czy takie rekordy, myślenie o nich na ciebie wpływa?

Nie gram dla rekordów, ale to fajne, że są. Też, że kibice się tym cieszą. Skupiam się na boisku, na drużynie. Jeśli potem coś przeczytam lub usłyszę o sobie, fajnie, uśmiechnę się, poczuję satysfakcję. Na pewno nie jest tak, że wychodzę na boisko z myślą, by pobić jakiś rekord. Piłka nożna to sport drużynowy. Gram nie tylko dla siebie, ale też dla drużyny i kibiców.

Na zdrowy rozum trudno uwierzyć w zdystansowanie Muellera, ale sam fakt, że o tym rozmawiamy i zastanawiamy się czy może w końcu paść ten kosmiczny rekord, już świadczy o nieprawdopodobnej historii jaką piszesz.

Bardzo możliwe, ale powtórzę - nie mam ciśnienia. Więcej, gdybym miał, szukałbym nieustannie okazji do poprawiania swojego dorobku. Tymczasem grając w Bundeslidze, w Lidze Mistrzów, w reprezentacji musisz myśleć o całości, a nie o jakimś wycinku. Czasami na przykład lepiej zatrzymać się, by potem przyspieszyć, niż jechać wciąż jednostajnym tempem. Czasem warto też odpocząć, popatrzeć na wszystko z boku. Wszystko musi odbywać się z korzyścią dla zespołu, ponieważ to cel nadrzędny.

Czyli nieprawdziwe są pogłoski, że zdecydowałeś się przedłużyć do 2023 roku kontrakt z Bayernem, bo twoim imperatywem jest historyczny rekord?

No nie. Jeśli grasz w Bayernie, jednym z najlepszych klubów świata, nie kierujesz się takimi rzeczami, musisz mieć inne cele, niż poprawianie indywidualnych statystyk.

Jesteś sobie w stanie wyobrazić pozostanie w Monachium do końca kariery, a może nawet późniejszą pracę w Bayernie?

Jestem w stanie wyobrazić sobie wszystko, ale jest za wcześnie. Na ten moment skupiam się przede wszystkim na grze w piłkę.

Kiedyś wspominałeś, że nie wykluczasz na koniec kariery wyjazdu do Stanów Zjednoczonych. Dziś do MLS jadą młodzi zawodnicy, z polskiej ligi choćby ostatnio Niezgoda, Buksa czy wcześniej Frankowski. Jak oceniasz ten trend?

Przede wszystkim mam za mało danych, nie wiem czy mieli jakieś inne oferty, dlaczego zdecydowali się akurat na Amerykę. Poza tym to nie jest tak, że MLS odbiega poziomem od średnich lig europejskich. Jeśli chodzi o chłopaków, oby im się tam wiodło, trzeba trzymać za nich kciuki, to najważniejsze.

A trudno jest być gwiazdą?

A co to jest gwiazda? Jeśli jesteś sobą, pozostajesz naturalny, pracujesz pełnym sercem, oddajesz się temu co robisz, to nie jest ciężko (śmiech). Zapewniam jednak, że pozostaję tym samym chłopakiem, którym byłem lata temu. Oczywiście, na pewne aspekty życia patrzę inaczej, ale to nie jest tak, że miejsce w jakim jesteś wpływa na to, jak patrzysz na innych. Szacunek dla drugiego człowieka trzeba mieć zawsze, w każdych okolicznościach.

Chyba jednak nigdy żaden polski sportowiec nie miał takiej pozycji w popularnej dyscyplinie, jak właśnie ty. Ludzie zastanawiają się ile normalności pozostało w Robercie Lewandowskim? Czy wchodząc na pewien poziom mistrzostwa i idącej w parze z nim popularności, da się być normalnym facetem?

Na pewno są standardy postępowania i zachowania, które się zmieniają. To naturalne, tak być musi. Ważne, by nie udawać kogoś innego, być naturalnym i takim jestem. Sobą. Udając kogoś innego, byłbym nieszczęśliwym człowiekiem.

Pytanie jednak czy można mieć normalne, zwykłe życie, będąc otoczony sztabem doradców. Na ile można być samodzielnym? Czy RL9 potrafi podłączyć sam telewizor albo odmalować kawałek zabrudzonej ściany?

No to powiem tak: jeśli mam czas, by zrobić coś samemu, robię to. Jestem też takim człowiekiem, że wolę szybko się za coś wziąć i to zrobić, niż czekać aż przyjedzie ktoś inny.

Twoja żona udzieliła ostatnio kilku ciekawych wywiadów. Bodaj w magazynie "Twój Styl" powiedziała dość znamienne słowa i wielu czytelników było zapewne w szoku, że wy - piękni, młodzi, zdrowi, szczęśliwi, sławni i bogaci, macie drugie życie, którego nie widać. Macie problemy, choroby, ciężkie chwile, czasem może dramatyczne.

A niby dlaczego mielibyśmy ich nie mieć? OK, nikt nie lubi się z tym obnosić, no bo po co obarczać innych swoimi zmartwieniami? Nie ma takiej potrzeby. Jeśli ktoś ma jakieś ambicje i uczucia, siłą rzeczy ma również kłopoty, dylematy, albo zwyczajnie trudne życiowe sytuacje. Naprawdę nie mam recepty na życie bez problemów.

Jak bardzo zmieniło cię przyjście na świat córki? Chodzi mi nie o rozwój człowieka, ale sportowca?

To akurat idzie w parze. Rozwijasz się jako człowiek, a to automatycznie rozwija cię jako sportowca. Natomiast jeśli mówimy o przełożeniu stricte na jakość piłkarską, wydaje mi się, a właściwie jestem pewien, że dziecko daje niezwykły impuls. Nosisz w sobie taką wewnętrzną miłość, która zamienia się w motywację, byś był jeszcze lepszy.

Aż strach pomyśleć jak nakręci cię przyjście na świat drugiego dziecka.

Oby jak najmocniej.

A słyszałem teorię, że dla sportowca…

Tak, też to słyszałem. Przepraszam, ale kompletnie tego nie rozumiem. Proszę o choćby jeden powód, dla którego po narodzinach dziecka może ucierpieć klasa sportowca? Ja takiego nie znajduję. Uśmiech dziecka, żony, rodziny, fruwające endorfiny, czego chcieć więcej. Z uśmiechem wychodzę do pracy, wracam do domu, wita mnie córka i żona - przecież to fantastyczne.

Czułeś rozczarowanie ósmym miejscem w plebiscycie "France Football"?

Nie, nie byłem rozczarowany. Podchodzę z dystansem do plebiscytów. Nie było to dla mnie wielkie zaskoczenie. Zająłem ósme miejsce, lecz zapewniam, że gdybym zajął piąte, moje życie, nastrój, humor czy choćby dzień z tego powodu wcale by się nie zmieniły. Przeżyłem fajny wieczór, poznałem fajnych ludzi, to jest ważne. Jadąc na galę do Paryża, nie oczekiwałem dużo więcej.

Jak to jest podczas takiej imprezy? Wcześniej negocjowane są miejsca, kto usiądzie w którym rzędzie i koło kogo?

Pojechałem na galę, otrzymałem informację, gdzie usiąść, usiadłem i już - okazało się, że akurat koło Leo Messiego.

Indywidualnie zrobiłeś wszystko co mogłeś w 2019 roku. Zapewne masz świadomość, że potrzeba jeszcze spektakularnego sukcesu drużynowego. O taki łatwiej będzie z Bayernem w Lidze Mistrzów, czy z reprezentacją na Euro?

A ja zapytam - co uznamy za sukces, jeśli chodzi o drużynę narodową? Weźmiemy udział w Euro czwarty raz z rzędu, nie każdy może pochwalić się taką passą. My musimy zrobić tak, by każdy z nas był dumny z wykonanej pracy. Wtedy możemy usiąść i zastanowić się, czy to właśnie był sukces. Pokażmy się z jak najlepszej strony.

Przed Bayernem pierwszą przeszkodę w wiosennej Lidze Mistrzów stanowi Chelsea. Prawda jest jednak taka, że aby myśleć o triumfie w tych rozgrywkach, trzeba pokonać wszystkich Anglików.

Prawda jest taka, o czym się często nie pamięta, że Bayern dochodzi wysoko w tych rozgrywkach i w ostatniej dekadzie bodaj tylko Real był lepszy pod względem osiągniętych etapów. Mam nadzieję, że w tym roku też będziemy grali wysoko.

Ale nie odnosisz wrażenia, że Premier League mocno odjechała reszcie świata?

Pamiętam czas, kiedy mówiło się, że kluby Premier League nie są w stanie dojść dalej, niż do ćwierćfinału. Teraz są na górze, fakt, ale co kilka lat zmienia się układ sił w Europie.

Ścigasz się o tytuł króla strzelców przede wszystkim z Timo Wernerem z Lipska, tymczasem wejście smoka do Bundesligi zademonstrował młody Norweg Erling Haaland…

To prawda, początek ma wystrzałowy, znakomicie wszedł do Borussii Dortmund i Bundesligi. W sumie to bardzo korzystne dla niemieckiej ligi, że pojawiają się młode twarze, takie właśnie jak Haaland.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×