Krzysztof Lewandowski. To o nim mówił Robert, gdy odbierał nagrodę dla najlepszego piłkarza roku

East News / ARTUR HOJNY / Na zdjęciu: Krzysztof Lewandowski
East News / ARTUR HOJNY / Na zdjęciu: Krzysztof Lewandowski

Krzysztof Lewandowski nie doczekał debiutu syna w piłce seniorskiej. Ale prawdopodobnie bez jego wiedzy i zaangażowania nie byłoby wielkiego Roberta, gwiazdy futbolu, najbardziej rozpoznawalnego obecnie na świecie Polaka.

- Zawsze będę żałował, że tata nigdy nie widział moich występów na żywo. Odszedł, kiedy stawiałem pierwsze kroki w seniorskiej piłce. Mam nadzieję, że teraz patrzy na moje mecze z góry - powiedział Robert Lewandowski odbierając nagrodę dla "Piłkarza roku" na gali tygodnika "Piłka Nożna". Krzysztof Lewandowski rozumiał lepiej niż inni, jak rodzic powinien wspierać młodego piłkarza.

Barry Sneijder (ojciec słynnego piłkarza Wesleya Snaijdera) powiedział kiedyś, że rolą rodziców jest stworzyć dzieciom jak najlepsze warunki do rozwoju. "Gdyby więc Wesley chciał zostać pianistą, kupilibyśmy mu fortepian, choć nie było nas na niego stać".

Musi być jasne, że współczesna piłka nożna też nie jest rozrywką tanią. Krzysztof Lewandowski nigdy nie oszczędzał i sportowym pasjom swoich dzieci podporządkował życie. Wraz z żoną, Iwoną, tak planowali dzień, by córka Milena i młodszy o trzy lata  Robert nigdy nie spóźnili się na trening, nie oszczędzali na sprzęcie.

ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski jakiego nie znacie. "Gdy mówił o zmarłym tacie załamywał mu się głos"

"Byli ciągle w biegu, ciągle w pośpiechu, ale lubili to. Nawet podczas komunii Roberta patrzyli nerwowo na zegarek, żeby zdążył na derbowy mecz Varsovii z Polonią Warszawa. Znali się z proboszczem, wcześniej powiedzieli mu o kolizji terminów i o tym, jak synowi zależy, żeby zagrać w tym spotkaniu".

Ten fragment ze świetnej książki "Lewy. Jak został królem" Łukasza Olkowicza i Piotra Wołosika pokazuje, jak ważne jest, by rodzice i dzieci dzielili pasję, by potrafili się wspierać.

Z kolei w książce "Nienasycony" Pawła Wilkowicza czytamy: "Krzysztof Lewandowski nie tylko posyłał syna na zawody, ale też niektóre organizował i prowadził. Zresztą do mikrofonu go nigdy nie trzeba było długo prosić, urodził się na wodzireja".

- Tata znał się na sporcie, był wesoły i spokojny. Choć gdy na letnim obozie zaczepili naszych chłopaków, to był gotów się bić. Lubił dogadywać Robertowi: Bobek, z ciebie to nic nie będzie! A gdy Bobek dyskutował, ucinał: Co ty tam będziesz gadał! A Robert się wtedy denerwował - wspomina trener Krzysztof Sikorski z Varsovii.

Przy tym ojciec Lewandowskiego rozumiał dużo lepiej niż inni, o co chodzi w sporcie, dbał o wszechstronny rozwój syna. Świetnie świadczy o tym fakt, że zapisał chłopca na judo. Dziś wielu rodziców młodych piłkarzy zapisuje swoich synów właśnie na judo albo inne sporty walki, dba o wszechstronny rozwój, poświęcane są temu różne opracowania naukowe. Lewandowski senior doskonale to rozumiał, jego wpływ na rozwój naszego najlepszego piłkarza jest nie do przecenienia.

Sporo mówi się o wychowaniu młodych zawodników. W wielu wspomnieniach przejawia się obraz Krzysztofa jako tego, który nie krzyczy, nie dyryguje, nie wchodzi w paradę trenerom, ale wspiera, analizuje, koryguje.

ZOBACZ: Robert Lewandowski. Człowiek i maszyna w jednym

Ojciec Lewandowskiego uprawiał judo i piłkę nożną w Hutniku Warszawa, uczył wychowania fizycznego w szkole.

Zmarł w 2006 roku, nie doczekał debiutu syna w seniorach. Mama zawodnika, Iwona Lewandowska, wspominała tragiczny wieczór w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". - Zachorował na nowotwór, kiedy Robert miał 17 lat. Po operacji zabrałam go ze szpitala i wróciliśmy do domu. Mąż źle się czuł, byliśmy zmęczeni. Poszliśmy spać przed 22:00. Krzysiek zawsze pochrapywał. Obudziłam się w środku nocy, w pokoju była absolutna cisza. Zapaliłam światło, a on był już siny. Zaczęłam krzyczeć... Złapałam za telefon, zadzwoniłam na pogotowie, a oni powolutku zadawali kolejne pytania. Nie rozumiałam, co się dzieje. Po prostu wiedzieli, że do martwego nie muszą się spieszyć. Okazało się, że miał wylew. Dobrze, że Roberta nie było w domu. Razem z córką następnego dnia pojechałyśmy na Bielany, czekałyśmy, aż wróci ze szkoły. Tego dnia miał ważny turniej. Wszedł, kazałam mu usiąść. Przyjął to spokojnie: Przeczuwałem to.

Sam Lewandowski po latach, również w rozmowie z "PS", powiedział nieco więcej: "Lubił napić się alkoholu, wtedy wypił za dużo. Zapomniał wziąć tabletek. Zasnął, już się nie obudził. Mam nadzieję, że przynajmniej nie cierpiał".

ZOBACZ: Lewandowski zadedykował nagrodę zmarłemu tacie

Dla piłkarza był to bardzo ciężki okres. Był miesiąc po debiucie w Delcie Warszawa, wkrótce przeszedł do Legii Warszawa. Dalsza część kariery Roberta jest znana. Krzysztofowi pośmiertnie należy się więcej niż wzruszające podziękowanie słynnego syna. Krzysztof Lewandowski mógłby być wzorem dla wielu rodziców. Pokazuje bowiem, jak świadomy rodzic może wpłynąć na karierę.

Źródło artykułu: