PKO Ekstraklasa. Legia - ŁKS. Beniaminek jedzie do jaskini lwa. "Fajnie by było zapunktować"

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Mateusz Wieteska (z lewej) w walce z Łukaszem Sekulskim (z prawej)
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Mateusz Wieteska (z lewej) w walce z Łukaszem Sekulskim (z prawej)

Odkąd tylko 19 grudnia 2019 roku piłkarze ŁKS-u skończyli ligowy mecz z Wisłą Kraków, siedziała w nich chęć jak najszybszego powrotu na boisko i walki o punkty. W niedzielę odliczanie dobiegnie końca. Łodzianie zagrają w Warszawie z Legią.

W czasie zimowej przerwy szatnia biało-czerwono-białych nieco się przewietrzyła. Zespół opuściło aż dziewięciu graczy. W ich miejsce pojawiło się łącznie ośmiu zawodników - sześciu z innych klubów i dwóch z akademii.

Czytaj też: Kto nowym liderem beniaminka po Ramirezie? "Trzeba go wykreować"

- Ogólnie profil zawodników, których mamy i staramy się sprowadzić od ŁKS-u. Nawet sprowadzając obrońców patrzymy nie tylko, żeby dobrze wybijali piłkę, ale również, by umieli dobrze akcję rozpocząć. Nie mieliśmy nic do stracenia, więc musimy w takim składzie spróbować powalczyć o utrzymanie - skomentował Kazimierz Moskal, szkoleniowiec Łódzkiego Klubu Sportowego.

W zespole pojawiło się dwóch nowych napastników - Jakub Wróbel oraz Samuel Corral. Razem z Łukasze Sekulskim będą walczyć o miejsce w podstawowej jedenastce.

ZOBACZ WIDEO: Bundesliga. Krzysztof Piątek może mieć problemy przez swoją cieszynkę?!

- Jestem przygotowany na rywalizację - zapowiada Sekulski - Ta trójka będzie tak mocna, że trener będzie miał ból głowy i o to w tym wszystkim chodzi. Zdrowa rywalizacja nikomu nie zaszkodziła. Mamy 17 meczów. Każdy dostanie swoją szansę. Nie ma co się obrażać po pierwszym spotkaniu, że ktoś nie zagra. Zdajemy sobie sprawę, jak trudna będzie to dla nas przeprawa przez te kolejki. Trzeba będzie w różnym wymiarze czasowym udowodnić swoją przydatność. Nawet ten "trzeci" może przecież wejść i dać punkty - wyjaśnił piłkarz.

Ponad dwie dekady temu zarówno bezpośrednie, jak i korespondencyjne pojedynki pomiędzy tymi zespołami decydowały o mistrzostwie Polski. Dziś ŁKS i Legia są na przeciwnych biegunach PKO Ekstraklasy. Celem łodzian jest utrzymanie w lidze. Wojskowych zaś - tytuł mistrzowski.

- Wiele zespołów, z którymi sparowaliśmy, grało bardzo agresywnie. Takiej postawy spodziewamy się ze strony Legii, szczególnie grając na Łazienkowskiej w pierwszej kolejce po przerwie. Wszyscy oczekują od tego zespołu nie tylko, żeby wygrywali, ale też żeby zdobyli mistrza. Na pewno w tym pierwszym meczu będą chcieli pokazać, ze są dobrze przygotowani. A my nie będziemy im tego ułatwiać - zapowiedział Moskal.

- Nic się nie zmieni, jeśli chodzi o nasz styl, ale kwestia mentalna jest bardzo ważna. Z tego punktu widzenia fajnie by było zapunktować. To dałoby nam dodatkową motywację. Te zmiany, które nastąpiły, też są po to, by mieć zawodników, którzy są odporni na takie rzeczy. W sporcie dopóki klamka nie zapadnie, wszystko jest możliwe i trzeba grać do końca. Niezależnie od tego, jaki będzie wynik meczu w Warszawie, jeśli przegramy ten mecz, nie będzie to znaczyło, że już spadliśmy. Także zwycięstwo nie da nam jeszcze utrzymania - dodał trener ŁKS-u Łódź.

Sprawdź także: Aleksandar Vuković planuje wzmocnienia

W szeregach łódzkiej drużyny nie brakuje zawodników w przeszłości związanych z Legią Warszawa. Są to przede wszystkim nowy kapitan zespołu Arkadiusz Malarz i nowo pozyskany obrońca Maciej Dąbrowski.

- Arek jest doświadczonym zawodnikiem. Ostatnie sezony spędził w Legii, więc będzie dawał jeszcze wskazówki, co do atmosfery. Ale odkąd tylko jest w klubie, stara się motywować każdego. Jeszcze zanim został kapitanem, podpowiadał na boisku. Opaska kapitana zbyt wiele nie zmieniła w jego zachowaniu. Maciek Dąbrowski też grał w Legii, więc pewnie też dorzuci kilka słów przed meczem.

Komentarze (1)
avatar
krogi kielecki wstyd
9.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jaskinia lwa ???? czy pokemona?