Po odejściu Jarosława Niezgody to właśnie Jose Kante ma być liderem ofensywy Legii Warszawa. Działacze wicemistrzów Polski w zimowym okienku transferowym pozyskali także Tomasa Pekharta, ale wydaje się, że Czech najlepsze lata swojej kariery ma już za sobą. Dlatego wieść o przedłużeniu kontraktu z Kante była jedną z ważniejszych w ostatnich tygodniach dla Legii.
W swoim najnowszym felietonie dla "Przeglądu Sportowgo" krytycznie na temat reprezentanta Gwinei odniósł się Kamil Kosowski. "Pod koniec zeszłego tygodnia trochę mnie uderzył tytuł w wielu portalach internetowych, że Legia przedłużyła kontrakt z kluczowym zawodnikiem. Chodzi o Jose Kante. Z całym szacunkiem, ale jeśli ma mieć takich kluczowych piłkarzy, to kolejny raz nie będzie miała czego szukać w pucharach" - napisał były reprezentant Polski.
Kante w Ekstraklasie gra od stycznia 2016 roku. Najpierw związany był z Górnikiem Zabrze, następnie z Wisłą Płock, a w 2018 roku trafił do Legii. Stąd był wypożyczony na sześć miesięcy do hiszpańskiego Gimnasticu de Tarragona. Teraz w warszawskim klubie wiążą z nim duże nadzieje i liczą, że poprowadzi zespół do mistrzostwa kraju. Zdaniem Kosowskiego może to być trudne zadanie.
"W zestawieniu z Nemanją Nikoliciem, Aleksandarem Prijoviciem, Orlando Sa czy nawet Jarosławem Niezgodą Kante nie robi na mnie wrażenia. Nic przeciwko niemu nie mam, ale to nie jest kandydat na gwiazdę. Dotąd w ekstraklasie się nie wyróżnił. Obym się mylił. Dużo biega, dochodzi do sytuacji, ale nie jestem do niego do końca przekonany. To dobry, pożyteczny zawodnik, ale nie ma porównania z Carlitosem, który może mniej biega, ale to artysta" - przekazał Kosowski.
W Ekstraklasie reprezentujący Gwineę piłkarz rozegrał 110 meczów, strzelił 28 goli i miał 8 asyst. W tym sezonie łącznie dla Legii zdobył 10 bramek w 19 spotkaniach.
Zobacz także:
Bundesliga. Dawid Kownacki nie zagra do końca sezonu
Transfery. PKO Ekstraklasa. Oficjalnie: Tomas Pekhart w Legii Warszawa
ZOBACZ WIDEO: Nowy inwestor w Polonii Warszawa? "Ta sytuacja pokazuje, dlaczego wielki biznes nie wchodzi do polskiego futbolu"