Korona Kielce zremisowała bezbramkowo z Jagiellonią Białystok w wyjazdowym meczu 22. kolejki PKO Ekstraklasy. - Patrząc na to jak toczyło się spotkanie, to dla nas bardzo cenny punkt. Myślę, że przez większość czasu przeważali rywale. Mieli kilka klarownych sytuacji i gola, którego anulował im VAR zapewne z powodu spalonego. Chociaż mogliśmy się pokusić w końcówce o ukaranie ich, ale niestety nie wpadło. Niemniej i tak się bardzo cieszymy - skomentował Marek Kozioł w rozmowie z dziennikarzami.
Przeciwnicy oddali aż 31 strzałów, niektóre były bardzo trudne. Bramkarz kieleckiej drużyny był więc głównym bohaterem tego starcia. W świetnym stylu zapobiegł m.in. przypadkowemu golowi samobójczemu, a także zatrzymał Juana Camarę czy Jakova Puljicia. - Suma szczęścia wyszła na zero, można tak śmiało powiedzieć. Na pewno formację defensywną cieszy to, że nie straciliśmy bramki. Jako drużyna też możemy być z tego zadowoleni. Szkoda tylko, że nie trafiamy do siatki, ale na to w końcu przyjdzie czas - zauważył.
Dzięki czystemu kontu z Jagiellonią Kozioł może się pochwalić już 440 minutami bez puszczonego gola. Ostatnim graczem, który go pokonał był Maciej Jankowski w 10. minucie grudniowego meczu Korony z Arką (0:1). - Po raz kolejny to słyszę, jest pompowany ten "balonik". Niemniej oczywiście cieszę się, że tak jest - zaznaczył.
- Pamiętajmy, że to jest seria całej drużyny, a nie tylko moja. Nie jestem przecież sam na boisku. Chętnie jednak ją zamienię na strzelane gole przez nas. Mogę je puszczać, bylebyśmy tylko zdobywali choć o jednego więcej od przeciwnika i zapisywali na swoim koncie po 3 punkty - dodał na zakończenie golkiper świętokrzyskiej ekipy.
Czytaj także: Grzegorz Szymusik skomentował remis w Białymstoku
ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Kibice wyrozumiali wobec korupcyjnych grzechów Cracovii. "Ukarać, ale nie zniszczyć"