Liga Mistrzów: Tottenham - RB Lipsk. bezradny finalista. Wicelider Bundesligi bliżej awansu!

PAP/EPA / ANDY RAIN / Na zdjęciu: radość piłkarzy RB Lipsk
PAP/EPA / ANDY RAIN / Na zdjęciu: radość piłkarzy RB Lipsk

Finalista poprzedniej edycji Ligi Mistrzów bliski odpadnięcia już na etapie 1/8 finału! W pierwszym meczu z RB Lipsk Tottenham wypadł blado i przegrał u siebie 0:1.

W składzie "Kogutów" zabrakło w środę kontuzjowanych Harry'ego Kane'a i Heung-Min Sona. Te absencje sprawiły, że gospodarze mieli w ofensywie ogromne problemy. Trudno powiedzieć, czy taki był zamysł Jose Mourinho, czy po prostu wicelider Bundesligi okazał się nadspodziewanie mocny, ale Niemcy narzucili od pierwszych minut tak wysokie tempo, że przeciwnik miał momentami problemy z opuszczeniem własnej połowy.

Hugo Lloris już w 2. minucie z trudem obronił mocny strzał Angelino i sparował piłkę na słupek, a takich szans RB Lipsk miało więcej. Goście parli do przodu, grali z dużym rozmachem i robili bardzo dobre wrażenie. Tottenham zaś bazował jedynie na kontrach bądź stałych fragmentach. Pod bramką Petera Gulacsiego działo się zdecydowanie mniej niż po drugiej stronie boiska.

W przerwie podopieczni Juliana Nagelsmanna mogli czuć ogromny niedosyt, bo mimo dobrej i przede wszystkim ładnej dla oka gry, nie zdobyli ani jednego gola i tak naprawdę poza pochwałami nie zyskali nic. Wielu też zastanawiało się, jak wicelider Bundesligi wytrzyma to spotkanie fizycznie, bo w pierwszej połowie narzucał momentami szaleńcze tempo.

ZOBACZ WIDEO: Odwiedziliśmy bazę reprezentacji Polski na Euro 2020! Zobacz, jak będą mieszkać kadrowicze

Te obawy okazały się jednak nieuzasadnione. Po zmianie stron Niemcy nadal wyraźnie przeważali, a Tottenham nie miał żadnego sposobu, by z tą dominacją sobie poradzić. Przy takim obrazie gry trudno też było "Kogutom" liczyć, że dowiozą czyste konto w tyłach do ostatniego gwizdka. "Pękli" w 58. minucie i ta sytuacja doskonale zobrazowała ich bezradność.

Ben Davies nie tyle sfaulował, co wręcz "wyciął" w polu karnym Konrada Laimera i sędzia Cuneyt Cakir bez wahania wskazał na "wapno". Tu interwencja VAR była zbędna, trudno sobie wyobrazić bardziej ewidentne przewinienie. Do piłki podszedł Timo Werner i mocnym płaskim strzałem bliżej prawego narożnika pokonał Llorisa.

Dopiero strata gola trochę obudziła drużynę Jose Mourinho, która zaczęła sobie zdawać sprawę, że w wyjazdowym rewanżu może być jej jeszcze trudniej. Miejscowi nadal jednak nie imponowali w rozegraniu, a najlepsze szanse stworzyli po stałych fragmentach. Świetnie z rzutu wolnego strzelił Giovani Lo Celso i Gulacsi końcami palców odbił piłkę na słupek. Niedługo później mieliśmy kolejne uderzenie ze stojącej piłki i bramkarz gości znów pokazał klasę, zatrzymując próbę Erika Lameli.

Ten zryw Tottenhamu nastąpił zbyt późno. W końcówce Niemcy nie byli już zainteresowani atakowaniem, jednak bronili się na tyle skutecznie, że ekipa z Londynu nie zdołała zrobić im krzywdy. Przed rewanżem wyraźnie bliżej awansu jest RB Lipsk. Drugie starcie obu zespołów odbędzie się we wtorek 10 marca o godz. 21.00.

Tottenham Hotspur - RB Lipsk 0:1 (0:0)
0:1 - Timo Werner (k.) 58'

Składy:

Tottenham Hotspur: Hugo Lloris - Serge Aurier, Toby Alderweireld, Davinson Sanchez, Ben Davies, Giovani Lo Celso, Harry Winks, Gedson Fernandes (64' Tanguy Ndombele), Steven Bergwijn, Lucas Moura, Dele Alli (64' Erik Lamela).

RB Lipsk: Peter Gulacsi - Lukas Klostermann, Ethan Ampadu, Marcel Halstenberg, Nordi Mukiele, Konrad Laimer (83' Emil Forsberg), Marcel Sabitzer, Angelino, Christopher Nkunku (74', Amadou Haidara), Patrik Schick (77 Yussuf Poulsen), Timo Werner.

Żółte kartki: Giovani Lo Celso, Ben Davies, Erik Lamela (Tottenham Hotspur) oraz Marcel Sabitzer, Timo Werner, Christopher Nkunku (RB Lipsk).

Sędzia: Cuneyt Cakir (Turcja).

Czytaj także:
Oficjalnie: Bohdan Butko wypożyczony do Lecha Poznań
Szymon Mierzyński: Manchester City może przeżyć sportowy upadek (komentarz)

Źródło artykułu: