Droższy był Dominik Furman. Kiedy Polak zimą przechodził do Tuluzy, kosztował 2,6 mln euro. Francuzi latem pozyskali już Martina Braithwaite'a za mniejsze pieniądze - 2 mln euro. Polak przechodził z Legii Warszawa, Duńczyk z Esbjerg. Był sezon 2013/2014.
Sześć lat później Furman gra w Wiśle Płock, a Braithwaite otwiera szampana po transferze do... FC Barcelona. 28-latek został bohaterem transakcji, która zaskoczyła cały świat. Pod koniec lutego, kiedy praktycznie żaden klub nie mógł dokonywać już zmian w składach, dołączył do mistrza Hiszpanii za 18 mln euro.
Ogórki są wściekłe
Barcelona miała nóż na gardle. Zaraz po zamknięciu okna transferowego wypadł z gry kolejny po Luisie Suarezie zawodnik. Ousmane Dembele zerwał ścięgno w prawym udzie, a zespół został z trzema ofensywnymi graczami w kadrze. To za mało, kiedy nadchodzi decydująca faza w La Liga i Lidze Mistrzów.
[b]ZOBACZ WIDEO: wspaniały gol Lionela Messiego z Getafe
[/b]
Ostatnie mecze pokazały, że drużynie mocno doskwiera brak dynamicznego napastnika jakim jest Suarez. Nie ma piłkarza, który tak doskonale rozumiał się z Messim, a na jego pozycji niezbyt odnajduje się Antoine Griezmann.
W tej sytuacji mistrz Hiszpanii pobiegł z wszystkimi dokumentami medycznymi Dembele do hiszpańskiej federacji i władz La Liga. Żeby móc kupić piłkarza poza okresem transferowym, musiała udowodnić, że jego absencja będzie trwać dłużej niż pięć miesięcy. Udało się, ale nie było dużego wyboru wśród piłkarzy. Reguły pozwalały na ściągnięcie piłkarzy bez kontraktu lub wykupienie wyłącznie z tego samego kraju.
Jasna deklaracja Lionela Messiego. Chodzi o przyszłość w FC Barcelona
Dlaczego akurat Braithwaite? Kluby nie chciały oddać piłkarzy, których Barcelona miała na początku listy życzeń. Real Sociedad nie chciał wypuścić Williana Jose, Real Betis - Lorena Morona, a Getafe - Angela Rodrigueza. Leganes, nazywane w Hiszpanii Ogórkami, również nie chciało wypuścić swojego snajpera, ale Blaugranę było stać na wpłacenie 18 mln euro w jego klauzuli odstępnego.
Władze Ogórków są wściekłe. W kluczowej fazie walki o utrzymanie w La Liga zostały bez najlepszego strzelca. - To ogromna i poważna szkoda - skarżył się dyrektor generalny klubu, Martin Ortega w rozmowie z BBC. - Nie możemy zrozumieć przepisu, że można wykonać takie operacje jednostronnie i przenieść problem na nasz klub. To niesprawiedliwe, zostaliśmy skrzywdzeni - dodał.
Wszystkie problemy mistrza
Szalona pogoń Barcelony za napastnikiem obnaża tylko problemy, z jakimi boryka się Barcelona. Już od początku stycznia Katalończycy wiedzieli, że Suarez będzie poza grą przez około cztery miesiące. W tym czasie nie spieszyła się ze znalezieniem następcy, łudząc się, że wszystkie problemy rozwiąże Dembele. Francuz nie dawał wielu argumentów, od dawna borykał się z licznymi kontuzjami, a kiedy grał, nie był gwarancją goli i asyst. Przed zamknięciem okna nie udało się sfinalizować transferu ani Williana Jose ani... Krzysztofa Piątka, który był na wylocie z Milanu (ostatecznie poszedł do Herthy Berlin).
Kiedy nie pojawiał się żaden zmiennik, Barcelona lekką ręką puściła innego ofensywnego gracza. Carles Perez, który w rundzie jesiennej rozegrał dziesięć spotkań La Liga, został wypożyczony do Romy.
W dramatycznej sytuacji kadrowej mistrz Hiszpanii porwał się na desperacji ruch na rynku. Zapłacił za Braithwaite'a, który w tym sezonie strzelił razem osiem goli.
Duńczyk bronił się w rozmowie z klubowymi mediami. - Jestem technicznym graczem. Radzę sobie też w starciach fizycznych. Moje atuty to szybkość, siła i inteligencja. Śledzę grę, cały czas uczę się piłki nożnej i staram się poprawiać moje ruchy - opowiadał piłkarz.
Ale krytycy wypominają Barcy, że mogła przecież sięgnąć do drugiego zespołu. Tam są 20-letni Kike Saverio i Alex Collado, którzy w III-ligowych rezerwach mają już pięć bramek. Niektórym wydawało się to lepszą opcją od kupowania 28-latka z nożem na gardle. Zwolennikiem takiego rozwiązania był Rivaldo, który na łamach gazety "AS" mocno skrytykował Barcelonę.
Dziwi również długość kontraktu 4,5-letniego kontraktu Braithwaite'a. Mistrz kraju wysoko go wycenił, bo w klauzuli zapisał sobie aż 300 mln euro. Wyższą od Suareza (200), Marca-Andre ter Stegena (180) i Ivana Rakiticia (125).
Walczący o reelekcję w wyborach prezydenckich Josep Bartomeu w ogóle nie umocnił swojej pozycji. 57-latek po kupnie Braithwaite'a zbiera kolejne gromy. To kolejny problem po aferze hejterskiej i nagłej wymianie Ernesto Valverde na Quique Setiena.
Czytaj też: Szambo wylało. W Barcelonie afera, jakiej w piłce jeszcze nie było