Spotkanie zostało przerwane na kilkanaście minut w trakcie drugiej połowy. Pseudokibice drużyny z Trójmiasta odpalili środki pirotechniczne i zaczęli nimi rzucać w sektory zajmowane przez sympatyków gospodarzy. Część wylądowała także na murawie, przez co sędzia Piotr Lasyk odesłał piłkarzy do szatni.
Awantura wisiała w powietrzu od samego początku, bo flagi, których ochrona nie pozwoliła fanom gości wnieść na trybuny, zostały skradzione i niedługo później pojawiły się w "kotle" - sektorze zajmowanym przez najzagorzalszych kibiców "Kolejorza".
- Pierwsze incydenty miały miejsce już w przerwie, gdy kibice Lechii podjęli próbę wydostania się ze swojego sektora. Wtedy zgodnie z procedurą, na żądanie kierownika ds,. bezpieczeństwa, na teren stadionu wkroczyły oddziały prewencji, które wspólnie z ochroną zapobiegły temu wyjściu - przekazał WP SportoweFakty rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Poznaniu, mł. insp. Andrzej Borowiak.
ZOBACZ WIDEO: Rzeźniczak przesadził z tweetem o Lechu Poznań. "Przeprosiłem, bo ten wpis był nie na miejscu. Czasem trzeba ugryźć się w język"
Według ustaleń służb, podczas meczu miały miejsce obustronne prowokacje, a eskalacja konfliktu nastąpiła, gdy fani "Kolejorza" zniszczyli flagi, których wcześniej nie mogli wnieść na trybuny przyjezdni z Gdańska.
- Kibice z Poznania ukradli dwie sektorówki, które przed spotkaniem ochrona nakazała pozostawić przy kołowrotkach. Już po rozpoczęciu gry osoby z "kotła" - w niewyjaśnionych okolicznościach - przeszły przez cały stadion, ominęły wszystkie procedury bezpieczeństwa i zabrały te flagi. Potem wywieszono je "kotle" do góry nogami, a następnie spalono. Doszło więc do ewidentnej prowokacji. Tej kradzieży nikt nie zgłosił - podkreślił Borowiak.
Są już pierwsze zatrzymania po niedzielnych incydentach. - Po meczu wylegitymowano pięćset osób, a zatrzymano sześć. Jedna z nich usłyszy zarzut zniszczenia zabezpieczeń bramy sektorowej. Klub przekazał policji zapis z monitoringu i w oparciu o niego prowadzona będzie identyfikacja kolejnych sprawców - oznajmił Borowiak.
Jedna z rac rzuconych w kierunku trybuny zajmowanej przez fanów "Kolejorza" wyrządziła bardzo duże szkody. - Została nią trafiona 17-letnia kobieta, którą jeszcze w trakcie meczu karetka przewiozła do szpitala - przekazał rzecznik.