Oba zespoły miały przed tym spotkaniem sporą stratę do czołówki (sześć punktów) i nie mogły się zadowalać remisem. Dlatego zaczęły ofensywnie, co nieźle wpłynęło na dynamikę widowiska. Mało oglądaliśmy kunktatorskiej gry w środku pola, zamiast tego piłka szybko wędrowała spod jednego pola karnego w drugie.
Konkretniejszy był "Kolejorz", który atakował częściej i przynajmniej od czasu do czasu zagrażał bramce Dusana Kuciaka. Strzałów poznaniacy oddawali całkiem sporo, ale przed przerwą najgroźniejsze były główki Christiana Gytkjaera i Karlo Muhara. Przy tych próbach bramkarz Lechii musiał się mocno napocić, by odbić piłkę.
Gdańszczanie takich klarownych okazji nie mieli, a na początku drugiej części znaleźli się w bardzo trudnym położeniu, bo nieodpowiedzialnie zachował się Karol Fila, który przerwał faulem kontratak rywali i zobaczył za to drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę.
ZOBACZ WIDEO: Odwiedziliśmy bazę reprezentacji Polski na Euro 2020! Zobacz, jak będą mieszkać kadrowicze
Poznaniacy poczuli krew i rzucili się do szaleńczych ataków, przez co Kuciak stale był "pod prądem". Trzeba jednak przyznać, że spisywał się świetnie i gdy trzeba było pokazać klasę, robił to, doprowadzając ofensywę "Kolejorza" do frustracji. Pomagali mu też koledzy, którzy często przyjmowali potężne strzały poznaniaków na ciało i kończyło się tylko ma rzutach rożnych.
"Kolejorza" nie wybiła z rytmu nawet dziesięciominutowa przerwa, spowodowana skandalicznym zachowaniem kibiców Lechii, którzy odpalili race i zaczęli je rzucać w kierunku sektorów zajmowanych przez sympatyków gospodarzy. Po wznowieniu gry nadal atakowali podopieczni Dariusza Żurawia, a Kuciak wyczyniał cuda, by ratować swój zespół przed porażką. Fenomenalnie zatrzymał uderzenie Pedro Tiby z kilku metrów, gdy wszyscy widzieli już piłkę w siatce.
Po tej interwencji Słowaka wydawało się, że lechici za nic w świecie nie zdołają go pokonać, ale nadeszła w końcu 83. minuta i los okrutnie zakpił z bramkarza Lechii. Sprzed pola karnego huknął Jakub Moder, a piłka odbiła się od słupka, następnie od pleców Kuciaka i wpadła do siatki. Bramkarz gości bronił wręcz bohatersko, lecz w jednym kluczowym momencie zabrakło mu szczęścia i skapitulował.
Remis byłby jednak niesprawiedliwym wynikiem, bo zespół Piotra Stokowca nie pokazał w stolicy Wielkopolski nic, co uprawniałoby go do powalczenia o korzystny wynik. Gospodarze zaś zostali wynagrodzeni za upór i konsekwencję - zwłaszcza w drugiej połowie, w której mieli miażdżącą przewagę. Mimo to był moment, w którym trybuny na chwilę zamarły, bo w 90. minucie w doskonałej sytuacji na wprost bramki przestrzelił Patryk Lipski. Riposta poznaniaków była jednak natychmiastowa i przede wszystkim skuteczna. W dużym tłoku w polu karnym piłkę przejął Filip Marchwiński, by już po chwili wpakować ją do siatki uderzeniem pod poprzeczkę.
"Kolejorz" zwyciężył w niedzielę 2:0 i ma aktualnie 37 pkt. - o trzy mniej niż otwierająca podium Pogoń Szczecin i o osiem mniej niż liderująca Legia Warszawa.
Lech Poznań - Lechia Gdańsk 2:0 (0:0)
1:0 - Dusan Kuciak (sam.) 83'
2:0 - Filip Marchwiński 90+1'
Składy:
Lech Poznań: Mickey van der Hart - Jakub Kamiński, Lubomir Satka, Thomas Rogne, Wołodymyr Kostewycz, Kamil Jóźwiak (Julusz Letniowski), Karlo Muhar (59' Filip Marchwiński), Pedro Tiba, Tymoteusz Puchacz (67' Jakub Moder), Dani Ramirez, Christian Gytkjaer.
Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Karol Fila, Michał Nalepa, Mario Maloca, Filip Mladenović, Jaroslav Mihalik (58' Łukasz Zwoliński), Maciej Gajos (77' Kenneth Saief), Kristers Tobers, Tomasz Makowski, Conrado (58' Patryk Lipski), Flavio Paixao.
Żółte kartki: Thomas Rogne, Karlo Muhar, Filip Marchwiński (Lech Poznań) oraz Karol Fila, Mario Maloca, Łukasz Zwoliński (Lechia Gdańsk).
Czerwona kartka: Karol Fila /51' za drugą żółtą/ (Lechia Gdańsk).
Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom).
Widzów: 12 693.
->PKO Ekstraklasa. Lech Poznań wciąż nie zamknął kadry. Brakuje jednego wzmocnienia
->Transfery. Artur Marciniak po latach wrócił do Lecha Poznań. Zagra w rezerwach