Obie drużyny w ligowej tabeli dzieliły tylko dwa punkty, ale ich nastroje i cele są zupełnie odmienne. Eintracht Frankfurt w czwartek rozbił w Lidze Europy Red Bull Salzburg (4:1) i chce poprzez Bundesligę wywalczyć przepustkę do gry w europejskich pucharach. Z kolei 1.FC Union Berlin skupia się na utrzymaniu w elicie i jest coraz bliżej zrealizowania tego założenia.
Pierwsza połowa starcia we Frankfurcie nie przyniosła emocji. Co prawda obie drużyny szły cios za cios, ale nie obowiązywało to w kontekście strzałów, a jedynie dośrodkowań w pole karne. Brakowało strzałów, zakończenia akcji. Zawodnicy skupiali się głównie na defensywie i utrudniali życie rywalom.
Tuż po zmianie stron Union wykorzystał koszmarny błąd defensywy rywali. Kevin Trapp i dwóch obrońców nie zrozumiało się i żaden z nich nie wybił piłki. Bezpańską futbolówkę w polu karnym przejął Christopher Lenz i dograł do niepilnowanego Sebastiana Anderssona. Szwedowi pozostało tylko wpakować piłkę do pustej bramki. Było 1:0 dla gości.
ZOBACZ WIDEO: Menadżer Kamila Grosickiego zdradza kulisy transferu. Potwierdził, że były dwie inne ciekawe oferty
Po straconej bramce Eintracht ruszył do ataków, a berlińczycy skupili się na grze z kontry. Jednak gospodarze nadal nie byli w stanie zagrozić bramce Rafała Gikiewicza. To Union w 67. minucie podwyższył prowadzenie. Po dograniu Marcusa Ingvarstena znów fatalny błąd popełnił Trapp. Golkiper Eintrachtu odbił piłkę pod nogi Anderssona, ten strącił futbolówkę, którą dotknął jeszcze Obite N'Dicka. To na konto tego ostatniego zapisano trafienie samobójcze.
Gikiewicz pierwszą interwencją popisał się w 69. minucie, kiedy to w dobrym stylu obronił strzał Goncalo Paciencii. Wcześniej Eintracht był bezradny w ofensywie i nie oddał żadnego celnego strzału. Rolą Gikiewicza było głównie ustawianie piłki przy wznowieniach gry z piątki i rzutów wolnych po spalonych rywali.
Polak nie zachował po raz siódmy w tym sezonie czystego konta. W 79. minucie w sporym zamieszaniu w polu karnym piłka po strzale piętą Andre Silvy odbiła się od nóg Floriana Huebnera i wpadła do bramki. Ten gol wlał w serca gospodarzy nadzieję na to, że uda im się odwrócić losy spotkania. W końcówce Polak uratował swój zespół przed stratą gola, broniąc najpierw uderzenie Kamady, a następnie Paciencii.
Eintracht Frankfurt - 1.FC Union Berlin 1:2 (0:0)
0:1 - Sebastian Andersson 49'
0:2 - Obite N'Dicka (sam.) 67'
1:2 - Florian Huebner (sam.) 79'
Składy:
Eintracht Frankfurt: Kevin Trapp - Erik Durm (66' Andre Silva), David Abraham, Martin Hinteregger, Obite Evan N'Dicka (71' Sebastian Rode) - Makoto Hasebe, Dominik Kohr - Timothy Chandler, Daichi Kamada, Filip Kostić - Goncalo Paciencia.
1.FC Union Berlin: Rafał Gikiewicz - Marvin Friedrich, Florian Huebner, Neven Subotić - Julian Ryerson, Robert Andrich, Christian Gentner (77' Grischa Proemel), Christopher Lenz - Yunus Malli (63' Marcus Ingvartsen), Marius Buelter (90' Felix Kroos) - Sebastian Andersson.
Żółte kartki: Daichi Kamada, Goncalo Paciencia, Dominik Kohr (Eintracht Frankfurt) oraz Julian Ryerson, Florian Huebner, Yunus Malli, Sebastian Andersson (1.FC Union Berlin).
[multitable table=1143 timetable=10723]Tabela/terminarz[/multitable]
Czytaj także:
Widzew Łódź z kolejnym karnetowym rekordem. 16 401 kibiców ze stałymi wejściówkami!
PKO Ekstraklasa. Oświadczenie Lecha Poznań ws. rac. Hit z Legią Warszawa bez kibiców gości