PKO Ekstraklasa. Legia Warszawa - Cracovia. Gospodarze wygrywają i są bliżej tytułu mistrzowskiego

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Domagoj Antolić i Walerian Gwilia
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Domagoj Antolić i Walerian Gwilia

Legia zdusiła na własnym stadionie Cracovię, choć wynik 2:1 nie do końca oddaje przewagę drużyny Aleksandara Vukovicia. Dzięki zwycięstwu drużyna z Warszawy ma już 6 punktów przewagi nad najgroźniejszym rywalem.

W tym artykule dowiesz się o:

Futbol Legii Warszawa wygrał w starciu z defensywnie zorientowaną Cracovią. Gości przed pogromem uratował jedynie bramkarz Michal Pesković.

Cracovii długo było bardzo trudno w ogóle stworzyć jakiekolwiek zagrożenie. Legioniści znakomicie stosowali wysoki pressing, szybko doskakiwali do bezzębnego rywala, zostawiali mu mało miejsca. To odmiana w stosunku do tego, co oglądaliśmy zanim Aleksandar Vuković został pierwszym trenerem. Zbyt często piłkarze z Warszawy sprawiali wrażenie, jakby będąc przekonanymi o własnej wyższości, ograniczali się do czekania na rywala i potem próbowali załatwić sprawę za pomocą indywidualnych umiejętności.

Drużyna Vukovicia gra inny futbol, znacznie bardziej "europejski", z większą intensywnością. Krótko: nowoczesny. I to świetnie zdawało egzamin w meczu z Cracovią. Zwłaszcza, że zaraz po odebraniu piłki legioniści mają coś unikalnego w skali ligi, a więc umiejętność gry jeden na jednego w ofensywie. "Vuko" zebrał całą grupę zawodników, którzy są szybcy i świetnie czują się w pojedynkach.

ZOBACZ WIDEO: Odwiedziliśmy bazę reprezentacji Polski na Euro 2020! Zobacz, jak będą mieszkać kadrowicze

Co ciekawe, bramkę strzelił po stałym fragmencie gry Domagoj Antolić. Chorwacki pomocnik, który rozgrywa chyba sezon życia, pozostał nieupilnowany na polu karnym i z bliskiej odległości wbił piłkę do bramki Michala Peskovicia. Asystę zaliczył Arvydas Novikovas, który w tym sezonie notuje sporo wzlotów i upadków, ale powoli wdraża się do koncepcji Vukovicia.

Niewiele brakowało, a w 39. minucie na 2:0 podwyższyłby Walerian Gwilia. Piłka po jego strzale trafiła jednak w poprzeczkę. Legia wysłała rywalom ostrzeżenie. Drużyna Vukovicia znakomicie czuje się w szybkich przejściach z obrony do ataku, jest w tym bezdyskusyjnie najlepsza w kraju i kilka razy w meczu z Cracovią to pokazała. Jednakże Gwilii, a potem Luquinhasowi zabrakło szczęścia lub precyzji.

Ale co się odwlecze… po kolejnym błędzie defensywy rywali Gwilia przejął piłkę i przepięknym strzałem z dystansu pokonał Peskovicia. Gruzin pozyskany z Górnika Zabrze robi wiele by pokazać, że miejsce w pierwszym składzie należy mu się częściej niż raz na jakiś czas.

W przerwie Michał Probierz dokonał dwóch zmian i Cracovia nie mając nic do stracenia ruszyła odważniej do ataku. Kontaktową bramkę z rzutu karnego - po zagraniu ręką Marko Vesovicia - zdobył Sergiu Hanca. Legia mogła niedługo później odpowiedzieć golami Jose Kante (dwukrotnie) i Gwilii, ale strzały Gwinejczyka i Gruzina wybronił w znakomitym stylu Pesković. Gdyby nie słowacki bramkarz w Warszawie doszłoby do pogromu.

Cracovia, choć dużo lepsza niż w pierwszych 45 minutach, wciąż była w głębokiej defensywie. Jak zresztą większość drużyn, które przyjeżdżają w tym sezonie na Łazienkowską. Niewiele do szczęścia zabrakło Cornelowi Rapie, który w 76. minucie nieczysto trafił w piłkę.

Na pewno drużna Michała Probierza dzięki odmianie, jaką przeszła w przerwie, pozostawiła po sobie solidne wrażenie. Jednak różnica między kandydatami do tytułu wydaje się być dziś bardzo duża. Na korzyść Legii.

Legia Warszawa – Cracovia 2:1 (2:0)

1:0 Antolić (20.)
2:0 Gwilia (45.)
2:1 Hanca (51. Z karnego)

Składy drużyn

Legia: Majecki – Vesović, Wieteska, Jędrzejczyk, Karbownik – Martins (90. Astiz), Antolić – Novikovas (63. Wszołek), Gvilia, Luquinhas (90. Pekhart) – Kante.

Cracovia: Pesković – Rapa, Helik, Jablonsky, Siplak – Gol, Lusiusz - Wdowiak (65. Fiolić), Loshaj (46. Van Amersfoort), Hanca – Vestenicky (46. Lopes)

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)

Żołte kartki: Jędrzejczyk, Vesović, Martins, Vuković (trener) - Rapa, Wdowiak, Siplak

Widzów: 24 956

Czytaj także:
Aleksandar Vuković: Niepotrzebna nerwówka
Michał Probierz: Legia wygrała zasłużenie

Źródło artykułu: