Adrian Paluchowski i Sebastian Szałachowski - ta dwójka ma wypracować bezpieczną zaliczkę przed rewanżowym meczem z gruzińskim Olimpi Rustavi. Od początku okresu przygotowawczego trener legionistów Jan Urban konsekwentnie na nich stawia i nie inaczej będzie w inauguracyjnym meczu kwalifikacji do Ligi Europejskiej.
- W Lidze Europejskiej każdy chce się pokazać z jak najlepszej strony i zajść jak najdalej. I my i zespół z Gruzji. Także na pewno nie będzie odpuszczania, trzeba zagrać na maksimum możliwości i z odpowiednią zaliczką pojechać na spotkanie rewanżowe. Musimy uważać, bo niespodzianki się zdarzają. Choćby ostatnio Polonia Warszawa, która przegrała na własnym boisku - mówi "Paluch".
On na razie zbiera doświadczenie i występy w europejskich pucharach będą dla niego bezcenne. Trudno jednak przypuszczać, by w sezonie ligowym miał miejsce w podstawowym składzie, tym bardziej, że nie długo do gry wróci Takesure Chinyama, a być może w lepszej formie będzie Marcin Mięciel. - Jeśli trener nam nie postawi to zadebiutuję w europejskich pucharach - mówi 22-letni piłkarz.
Dla Szałachowskiego mecz z Olimpi będzie pierwszym oficjalnym występem od września ubiegłego roku. Przez 10 miesięcy leczył kontuzje i nie pojawiał się na boisku. W opinii trenera Urbana jego powrót to największe wzmocnienie. W sparingach strzelił tylko jedną bramkę mniej od Paluchowskiego. - Nasza współpraca układała się bardzo dobrze i to procentowało golami. Teraz musimy tylko powtórzyć to w oficjalnych spotkaniach. Chociaż nie ma co zapeszać. Trzeba zagrać swoje, a kto będzie strzelał bramki nie ma już takiego znaczenia - mówi wychowanek Motoru Lublin.