El Clasico. Triumf Realu Madryt w ligowym klasyku. Elektryzująca druga połowa

Getty Images / Bustamante/Soccrates / Na zdjęciu: radość piłkarze Realu Madryt
Getty Images / Bustamante/Soccrates / Na zdjęciu: radość piłkarze Realu Madryt

Barcelona na deskach, a Real Madryt świętuje pierwsze ligowe zwycięstwo w El Clasico od 2014 roku. To był wieczór cudów dla gospodarzy, którzy wygrali 2:0.

W tym artykule dowiesz się o:

Toni Kroos machał jak najęty, ze zmarszczonym czołem całym sobą pokazywał Viniciusowi, dokąd ma biec. Była 71. minuta El Clasico. Niemiec podał do Brazylijczyka między dwóch obrońców Barcelony na lewej stronie. Przyjął podanie, przyspieszył i oddał strzał. Marc-Andre ter Stegen został zaskoczony przez Gerarda Pique, który wślizgiem zmienił tor lotu piłki. Tak Real wygrał pierwszy domowy klasyk w La Liga od 2014 roku.

Vinicius w końcu podjął dobrą decyzję. Brazylijczyk od miesięcy obrywa za złe wybory pod bramką rywala. Podaje, kiedy wypada strzelać i na odwrót. Ale Zinedine Zidane nie miał opcji. Musiał postawić na niego w najważniejszym meczu sezonu. Eden Hazard dopiero wraca po kontuzji, a Rodrygo jest zawieszony za kartki. Królewskim niezwykle przybliżył do zwycięstwa 19-latek, który w wieku sześć lat temu uciekł z groźnych przedmieść Rio de Janeiro, gdzie strzelaniny, krew i narkotyki to codzienność.

Stawka niedzielnego spotkania była ogromna. Barcelonę i Real dzieliły tylko dwa punkty różnicy. Walka o mistrzostwo cały czas jest otwarta. Tak niewielkiej różnicy między liderem a wiceliderem po 25. kolejkach nie było od trzech lat. W hicie 26. kolejki Los Blancos wygrali i prześcignęli w tabeli odwiecznego rywala.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: miało być efektownie, wyszedł fatalny kiks z rzutu karnego

Te starcie było również szansą do zrehabilitowania się całemu światu, który za każdym razem zatrzymuje się, żeby obejrzeć elektryzującą rywalizację hiszpańskich gigantów. Ostatnie starcie Barcy i Realu zawiodło na całej linii. Grudniowy remis bez bramek był najgorszą rzeczą, jaką kibice mogli dostać tuż przed świętami. Hiszpania ma problem, bo El Clasico nie potrafi porwać jak przed laty, gdy rywalizowali ze sobą Messi i Cristiano Ronaldo czy Pep Guardiola i Jose Mourinho.

Powrót Cristiano Ronaldo na Santiago Bernabeu

I pierwsza połowa marcowego hitu przypominała grudniowe koszmary. Pierwszy celny strzał padł dopiero po 30 minutach gry, a do przerwy nie padły bramki. Dopiero w drugiej połowie zaczęło się prawdziwe El Clasico, w którym rządził Real. Zawodnicy Zidane'a oddali więcej strzałów i zdominowali u siebie Barcelonę. A zaczęło się od wyśmienitego strzału Isco z dystansu i idealnej parady Ter Stegena. To był impuls dla Los Blancos.

Quique Setienowi nie pomogły przeszpiegi na ostatnim domowym meczu rywala w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Trener po spotkaniu rozmawiał nawet z Guardiolą, który w środę poprowadził Manchester City do efektownej wygranej 3:1. Barcelona Setiena była nieskuteczna i nie pomógł jej nawet Messi. Argentyńczyk najpierw trafił w Thibaut Courtois, a kilkadziesiąt minut później nie zdołał uciec chimerycznemu Marcelo. Brazylijczyk mimo gorszej formy dopadł napastnika w polu karnym.

Zniknięcie Messiego w klasyku na Estadio Santiago Bernabeu to jeden z cudów. Drugi to przebudzenie i gol Viniciusa. Trzeci nastąpił w końcówce, gdy do bramki trafił spisywany już na straty Mariano Diaz. Reprezentant Dominikany od początku swojego pobytu w Realu nie potrafi wywalczyć miejsca w podstawowym składzie. Przez dwa sezony strzelił zaledwie dziewięć goli. Dziesiąte trafienie zdobył w arcyważnym klasyku. Popędził prawą stroną i z bliskiej odległości pokonał Ter Stegena. W ostatniej chwili załapał się do kadry meczowej po kontuzji i od razu był w stanie zadać decydujący cios największemu rywalowi.

Piłkarze z chińskiego Wuhan gośćmi El Clasico

Po dwóch porażkach z rzędu, Real przerwał serię i awansował na lidera La Liga. Barcelona wraca bez punktów i ze sporym bólem głowy. W swojej krótkiej kadencji zespół Setiena przegrał już drugie kluczowe starcie w lidze. Wcześniej poległ 0:2 z Valencią.

Real Madryt - FC Barcelona 2:0 (0:0)
1:0 - Vinicius Junior 71'
2:0 - Mariano Diaz 90+2'
Real:

Thibaut Courtois - Dani Carvajal, Raphael Varane, Sergio Ramos, Marcelo - Fede Valverde (86' Lucas Vazquez), Casemiro, Toni Kroos - Isco (79' Luka Modrić), Karim Benzema (90+1' Mariano Diaz), Vinicius Junior.

Barcelona: Marc-Andre ter Stegen - Nelson Semedo, Gerard Pique, Samuel Umtiti, Jordi Alba - Arturo Vidal (69' Martin Braithwaite), Sergio Busquets, Arthur (80' Ivan Rakitić), Frenkie De Jong - Antoine Griezmann (81' Ansu Fati), Lionel Messi.

Żółte kartki: Carvajal i Vinicius (Real) oraz Alba i Messi (Barcelona)
Sędziował:

Antonio Mateu Lahoz.

***

Athletic Bilbao - Villarreal CF 1:0 (0:0)
1:0 - Raul Garcia (rzut karny) 56'

Espanyol Barcelona - Atletico Madryt 1:1 (1:0)
1:0 - Stefan Savić (gol samobójczy) 24'
1:1 - Saul 46'

Real Mallorca - Getafe CF 0:1 (0:0)
0:1 - Nemanja Maksimović 67'

Komentarze (11)
avatar
Wyatt Earp
2.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dwa buraczane kluby,w tym jeden "czerwony" 
avatar
surge
2.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pierwsza połowa dla Barcelony, ale w drugiej to Real grał lepiej i zasłużenie zwyciężył. Zdobyte gole dosyć szczęśliwe, ale to nie ma znaczenia. Messi jednak już nie ma tej szybkości co dawniej Czytaj całość
endriu122
2.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Real biegał , Barcelona podawała.Wynik poszedł w świat. 
avatar
Daryl Dixon
2.03.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
"...przybliżył do zwycięstwa 19-latek, który w wieku sześć lat temu uciekł z groźnych przedmieść Rio..." W narzeczu napisano ten bełkot? 
avatar
Cobi Brajan
2.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Real! Brawo Platforma Obywatelska!