Piłkarze ze stolicy przejęli inicjatywę od samego początku, jednak długo nie potrafili jej udokumentować. Pierwszego gola w 57. minucie zdobył Paweł Wszołek, który wykorzystał "prezent" od Rafała Pietrzaka. Lechia Gdańsk powoli zabrała się do odrabiania strat, ale brakowało jej konkretów. Gospodarzy w ostatniej akcji meczu dobił Mateusz Cholewiak.
30-latek trafił do Legii Warszawa zimą ze Śląska Wrocław. W Gdańsku zagrał zaledwie 7 minut, lecz zdążył wpisać się na listę strzelców - była to jego premierowa bramka w koszulce Wojskowych. - Wszedłem na boisko, aby pomóc drużynie. Było 1:0, chcieliśmy nie stracić bramki i dowieźć ten wynik do końca. Udało mi się podwyższyć, więc zeszło z nas ciśnienie - skomentował rezerwowy warszawian.
Piotr Stokowiec na przedmeczowej konferencji prasowej zapewniał, że ma plan na Legię. Przyjezdni wytrącili jednak gdańszczanom z rąk wszystkie atuty. - Analizowaliśmy przeciwnika, ale ich gra schodziła na dalszy plan. Skupialiśmy się przede wszystkim na sobie, na swoich zachowaniach i taktyce. Zrobiliśmy to, czego oczekiwał od nas trener. Najważniejsze, że zdobyliśmy trzy punkty - przyznał.
Komplet "oczek" powędrował do stolicy w pełni zasłużenie. - Mieliśmy swoje sytuacje, ale piłka nie chciała wpaść do siatki. Padła bramka na 1:0, więc Lechia później dążyła do wyrównania - próbowali jeszcze bardziej atakować. Uważam jednak, że kontrolowaliśmy mecz. Cieszymy się z tego i tyle - dodał Cholewiak.
Wojskowi w tabeli PKO Ekstraklasy mają dziewięć punktów przewagi nad drugą Cracovią. Można wysnuć wniosek, że znajdują się na autostradzie do zdobycia mistrzostwa Polski. - Po prostu myślimy o następnym spotkaniu. Teraz czas na regenerację. Najważniejsza jest chłodna głowa, praca i pokora, aby odpowiednio przygotować się do meczu z Piastem - zakończył.
Zobacz także: PKO Ekstraklasa. Lechia - Legia. Stołeczni wjechali na autostradę do mistrzostwa. Nie ma mowy o lekceważeniu rywali
Zobacz także: PKO Ekstraklasa. Lechia - Legia. Dusan Kuciak: Czemu tak krytycznie patrzycie na nasz występ?
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: dopiero marzec, a bramkę roku już znamy? Fenomenalny wolej!