Podbeskidzie wierzyło do końca

Mały baraż, jak wcześniej medialnie określono kontrolną potyczkę Podbeskidzia z Cracovią, był jak się okazało jedynym lipcowym meczem obu ekip. Nie dojdzie wszak do barażu o ekstraklasę, bowiem PZPN zrezygnował z takiej możliwości. Dla Podbeskidzia oznacza to koniec złudzeń i kolejny rok walki na pierwszoligowym froncie. Pasy natomiast ciągle nie są pewne swojego bytu, bowiem ŁKS Łódź dostał kolejną szansę na odwołanie.

Tuż po zakończeniu sparingowego meczu szkoleniowiec Podbeskidzia Marcin Brosz pytał się dziennikarzy, czy znają już decyzję Komisji ds. Nagłych. - Jak z Wisłą Kraków będziemy grali pierwszego sierpnia, wtedy zobaczymy pierwszą jedenastkę - ze śmiechem odpowiadał na pytanie o pierwszym składzie Górali. - Poczekajmy, zapadną decyzję i wtedy będziemy mądrzejsi - dodał już poważnym tonem trener Podbeskidzia, który ciągle nasłuchiwał werdyktu w Warszawy.

Decyzja piłkarskiej centrali ogłoszona została dopiero późnym wieczorem. Prezes bielszczan Jerzy Wolas jest wyraźnie niezadowolony z orzeczenia PZPN. - Baraże nam się należały jak psu zupa - grzmi sternik Podbeskidzia. - Jeśli Widzew grał bezprawnie, to wszystkie mecze tego zespołu powinny zostać anulowane - dodaje Wolas, który nawet dopuszczał do siebie myśl, że Podbeskidzie awansuje bez konieczności rozgrywania barażu. - Jeśli Widzewowi anulowałoby się wszystkie mecze i przyznano drużynom walkowery, wówczas wyprzedzilibyśmy Koronę i awans byłby nasz - kończy prezes Podbeskidzia.

I tak bielszczanie będą zmuszeni kolejny sezon walczyć o ekstraklasę. W nadchodzącym sezonie obsada I ligi ma być jeszcze silniejsza niż w ubiegłym. Takie firmy jak Górnik Zabrze, Widzew Łódź, Znicz Pruszków, Górnik Łęczna, Cracovia Kraków bądź ŁKS Łódź z pewnością będą szturmować bramy elity piłkarskiej w Polsce.

Źródło artykułu: