Szymon Matuszek: Trener Komornicki zagrał w otwarte karty

W środę na treningu Górnika pojawił się młody pomocnik Szymon Matuszek. Uzdolniony zawodnik przed kilkoma dniami rozwiązał umowę z Jagiellonią Białystok i od tej chwili szuka nowego pracodawcy. W ostatnim czasie Matuszek był blisko związania się z Piastem Gliwice, ale ostatecznie jego oczekiwania finansowe okazały się dla działaczy gliwickiego klubu zbyt wygórowane. W Górniku 20-letni zawodnik też raczej nie zagra.

- Dostałem od Górnika zaproszenie na trening, z którego zdecydowałem się skorzystać. Moje szansę na pozostanie w Zabrzu są jednak niewielkie, co wyjawił mi trener Komornicki - powiedział w rozmowie z naszym portalem Szymon Matuszek. - Trener powiedział mi, że chciałby dokonać kilku transferów, ale w klubie brakuje na to pieniędzy i do ewentualnych rozmów moglibyśmy wrócić dopiero w styczniu. Warunkiem przyśpieszenia rozmów jest to, że Górnik kogoś sprzeda. Na to chyba jednak obecnie w Zabrzu się nie zanosi - dodał młody rozgrywający.

Uzdolniony zawodnik nie liczy, że będzie mu dane podpisać umowę z Górnikiem podczas gdy trener postawił sprawę na ostrzu noża. - Wydaje mi się, że temat mojej gry w Górniku nie istnieje. Trener Komornicki zagrał w otwarte karty i przedstawił mi obecną sytuację w klubie. Nie ma tam pieniędzy na zatrudnienie nowego zawodnika, więc oferty kontraktu w Zabrzu raczej na pewno nie dostanę. Na chwilę obecną jest to dla mnie temat zamknięty i będę szukał zatrudnienia w innym klubie - wyjaśnił 20-letni pomocnik, który ma na swoim koncie grę w młodzieżowej drużynie Realu Madryt.

Przed kilkoma dniami młody gracz był bliski finalizacji rozmów z Piastem Gliwice. Te jednak zakończyły się fiaskiem. Podobnie, jak na panewce spaliła sprawa jego transferu do Górnika. - Nie mam niestety szczęścia do śląskich klubów. Bardzo by się chciało podpisać kontrakt z jakimś klubem ze Śląska, żeby móc być blisko domu, ale na razie nie było mi to dane. Najpierw grałem w Madrycie, potem w Białymstoku. Jakoś nie umiem sobie znaleźć klubu bliżej mojego miejsca zamieszkania - żałował pochodzący z Cieszyna zawodnik.

Wychowanek WSP Wodzisław Śląski ma zaproszenie na testy do ligi angielskiej. Jego menedżer szuka mu także innego klubu w Polsce i najbliższe dni powinny okazać się przełomowe. - Mam obecnie ofertę z Anglii, gdzie na testy zaprosili mnie działacze Nothingam Forest. Ewentualny wyjazd na Wyspy miałby miejsce na przełomie lipca i sierpnia. Nie ukrywam jednak, że jest to dla mnie ostateczność, bo wolałbym zostać w Polsce. Jeżeli do tego czasu nie uda mi się sfinalizować rozmów z żadnym polskim klubem poważniej zastanowię się nad wyjazdem - zdradził uzdolniony młodzian.

Matuszek nie ukrywa, że wolałby podpisać umowę bez konieczności długotrwałych testów, które wiążą się z dużym ryzykiem. - Wolałbym szczerze mówiąc od razu podpisać umowę z nowym klubem, zamiast przybywać do klubu na kilkudniowe testy. Wiadomo, że testy wiążą się z dużym ryzykiem. Trener przygląda się zawodnikowi, a ten musi starać się pokazać z dobrej strony, ale też uważać żeby nie nabawić się żadnej kontuzji. Jest to coś najgorszego, co może się przytrafić zawodnikowi bez klubu. Taki piłkarz nie ma stałego dochodu ani ubezpieczenia i musi leczyć się we własnym zakresie - argumentował swoją niechęć do testów były pomocnik Jagiellonii.

- Nie zniechęcam się jednak. Cały czas zachowuję zimną krew i spokojnie czekam na telefon od menadżera. Byłbym bardzo usatysfakcjonowany gdyby udało mi się zostać w Polsce. Jeżeli jednak tak się nie stanie wyjadę do Anglii. Trenuje cały czas indywidualnie, jestem w ciągłym ruchu i cierpliwie czekam na sygnały od potencjalnych pracodawców. Mam nadzieję, że takie się lada dzień pojawią - zakończył Szymon Matuszek.

Źródło artykułu: