U młodego piłkarza z Warszawy wykryto guza mózgu. Chłopiec dostał koszulkę od Barcelony

U młodego piłkarza, 10-letniego Julka Wróbla z warszawskiego klubu Barca Academy Warszawa, wykryto guza mózgu. Chłopiec w oczekiwaniu na leczenie dostał niezwykły prezent - koszulkę FC Barcelony z podpisami zawodników, w tym Leo Messiego.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
Julian w koszulce Barcelony Facebook / BarcaAcademy / Na zdjęciu: Julian w koszulce Barcelony
Kilka dni temu do domu Julka Wróbla na Ursynowie przyjechali trenerzy z Barca Academy Warszawa, Jonathan Angulo i Grzegorz Kończyński. Dali 10-latkowi proporczyk oraz wpinkę klubu z Katalonii. Mały piłkarz był bardzo zadowolony, ale najlepszego nie spodziewał się ani on ani jego rodzice. W pewnym momencie Jonathan, który jest przedstawicielem "Dumy Katalonii" w warszawskim oddziale, wyciągnął spod kurtki koszulkę Barcelony z imieniem Julian i podpisami zawodników jednego z najlepszych klubów świata. A dla Julka najlepszego.

Chłopiec oglądał autografy i w końcu znalazł ten najważniejszy. Jonathan Angulo znalazł w Internecie podpis Leo Messiego, żeby Julek uwierzył, że ten jego jest jak najbardziej prawdziwy.

Julkowi ta niezwykła koszulka doda siły w jego najważniejszej walce w życiu. Chłopiec ma glejaka mózgu, najgorszego z możliwych i rodzice zbierają pieniądze na jego leczenie. W Polsce możliwości się skończyły. Miał wyjechać do Meksyku, ale rodzice z tego zrezygnowali po śmierci Frania Popka, 5-latka, którego leczenie w Monterrey zakończyło się niepowodzeniem. Julek ma jechać do Szwajcarii. Szwajcarzy mają doświadczenie w powstrzymywaniu choroby. A to już coś, bo jak mówi mama chłopca, Anna Wróbel, "czas jest dla nich teraz bezcenny".

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: dopiero marzec, a bramkę roku już znamy? Fenomenalny wolej!
Ale co tu dużo mówić, koszta leczenia nie są do uniesienia dla zwykłej polskiej rodziny. W akcję pomocy włączyli się znani dziennikarze, Mateusz Borek, Roman Kołtoń i Michał Zawadzki, którzy poprowadzili aukcję charytatywną, na której udało się zebrać 50 tysięcy złotych. Wylicytowano gadżety od wielu sportowców, m.in. koszulkę Roberta Lewandowskiego. Poza tym na serwisie siepomaga.pl do dziś udało się zebrać ponad 660 tysięcy złotych, co jest kwota potężną, a przecież stanowi zaledwie 40 procent potrzebnych pieniędzy.

Wszystko zaczęło się w listopadzie 2019 roku. W grudniu na serwisie siepomaga.pl pojawił się dramatyczny wpis:

„Trzy tygodnie temu zawalił się nam świat… Julek, nasz jedyny synek, zaczął nagle źle widzieć. Trafiliśmy do Centrum Zdrowia Dziecka. Tomografia nic nie wykazała, ale na rezonansie lekarze zobaczyli coś niepokojącego. Kolejne badania i czekanie na wynik… Ale najgorsze miało dopiero nadejść. Te słowa brzmiały jak wyrok: guz mózgu, ze względu na umiejscowienie nieoperacyjny. Maksymalnie pół roku życia…
Jak to się stało, że złośliwy glejak tak niepostrzeżenie rozwijał się w głowie naszego dziecka? Czy mogliśmy zauważyć coś wcześniej? Dziś już wiemy, że nie… Ten potwór nie daje objawów, a gdy się pojawiają, jest już często za późno...”.

Julek trzyma się całkiem dobrze jak na te fatalne wieści, ale może też dlatego, że sam nie do końca wie, jak bardzo jest chory. Wie tylko tyle, że bardzo. To był zawsze silny chłopiec. Marek Żłak, trener, który prowadził Julka przez ostatnie dwa miesiące przed nasileniem się choroby w ursynowskim oddziale Escoli, mówi że "to silny i niesamowicie zaangażowany chłopak, który podchodził do piłki bardzo emocjonalnie, grał całym sobą". Julek choć uwielbia Leo Messiego i Roberta Lewandowskiego, sam siebie zwykle widział w obronie.

- On kocha futbol – mówi Anna Wróbel, mama Julka. – na początku grał nawet w trzech klubach jednocześnie, szkolnym, przyszkolnym i Escoli, ale z czasem zdecydowaliśmy się na jeden, bo przecież musi się też uczyć.

Julek chciałby kiedyś wrócić do gry, ale na razie musi rozegrać swój najważniejszy mecz. Jego mama jest przekonana, że nie jest w nim bez szans.

- Jest bardzo silny i choć guz jest najgorszy z możliwych, bo rozlany i nieoperacyjny, to jednak Julek dobrze to znosi. Fizycznie, bo psychicznie jest ciężko. On był zawsze chłopcem pełnym ruchu, grał cały czas w piłkę, nawet w domu grał "bo trener kazał ćwiczyć", aż musiałam mu zabraniać. A teraz wiele mu nie wolno. I bardzo nie lubi ciągłego nakłuwania. Ale wie, że to konieczne - mówi mama zawodnika.

Gdy we wtorek znalazł już autograf Messiego, założył na siebie koszulkę i siedział w niej przez wiele godzin. A potem zdjął i poprosił mamę, by oprawiła w ramki. Żeby się nie podbrudziła, bo w praniu mógłby stracić autografy.

Julka można wspomóc korzystającego z poniższego linka:





Kibicuj Lewemu i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Czy polscy piłkarze dostatecznie angażują się w aukcje charytatywne?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×