Trzęsienie ziemi w Zagrzebiu. Damian Kądzior: Myślałem, że to koniec świata

Getty Images / Anadolu Agency / Trzęsienie ziemi w Zagrzebiu
Getty Images / Anadolu Agency / Trzęsienie ziemi w Zagrzebiu

- Przez pierwsze 10-15 sekund czułem, że zaczyna się koniec świata - mówi nam Damian Kądzior. W niedzielę nad ranem reprezentant Polski przeżył w Zagrzebiu trzęsienie ziemi.

W tym artykule dowiesz się o:

Wstrząs o sile 5,3 w skali Richtera rozpoczął się o godz. 6:23. Epicentrum trzęsienia znajdowało się 7 kilometrów na północ od stolicy Chorwacji. - Spaliśmy, kiedy to się zaczęło. Trzęsienie ziemi najpierw wyrwało ze snu żonę, a po chwili ja też się obudziłem. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Nikomu nie życzę, żeby coś takiego przeżył. Przez pierwsze 10-15 sekund czułem, że zaczyna się koniec świata - mówi Damian Kądzior, piłkarz Dinama Zagrzeb.

- Trzęsienie ziemi było naprawdę odczuwalne. Ze ścian pospadały obrazy, ramki. Wszystko, co stało na półkach, też wylądowało na podłodze. Naczynia w kuchni się potłukły. Łóżko się trzęsło, szyby drgały. Straszna sprawa - kontynuuje reprezentant Polski.

Kądzior musiał szybko reagować. Z klubu otrzymał zalecenie, by jak najszybciej opuścić mieszkanie i udać się w miejsce, w którym nie ma zabudowań. - Wzięliśmy psa i pojechaliśmy za miasto. Tak samo zrobili wszyscy dookoła. Ludzie w pośpiechu uciekali z domów, wsiadali w auta i wyjeżdżali. Takich korków w Zagrzebiu dotąd nie widziałem. Niektórzy szli z plecakami. Do tego z uwagi na koronawirusa wszyscy byli w maskach, w rękawiczkach. To wyglądało, jakby zbliżała się apokalipsa - obrazuje 27-latek.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy"

- Głowa powoli przestaje przyswajać to, co się dzieje. W Chorwacji jest teraz wzrost zarażeń koronawirusem, ludzie panikują, a teraz doszło do tego trzęsienie ziemi. Staramy się zachowywać z żoną spokój, ale jest trudno. Dzwonimy do bliskich, do przyjaciół w kraju - mówi Kądzior.

Świat obiegły już zdjęcia, na których widać skalę zniszczeń zabytkowej części stolicy Chorwacji. - Budynki w mojej dzielnicy nie zostały zniszczone, ale w dużej części Zagrzebia stoją starsze kamienice i wyjeżdżając za miasto, widzieliśmy jak posypały się jak domki z kart - opisuje polski piłkarz, dodając: - Widzieliśmy samochody przygniecione gruzem. Wiem, że jest pierwsza ofiara śmiertelna, 15-letni chłopak. Tragedia, wielka tragedia.

Kądzior i jego żona wrócili już do mieszkania. - Dostaliśmy wskazówki od klubowego lekarza, jak się zachowywać. Potem, gdy sytuacja się uspokoiła, dostaliśmy informację, że możemy wrócić do mieszkania. Ale wciąż coś czuć. Co pół godziny na jedną, dwie sekundy czujemy drgania. Drżą okna, książki na półkach się przewracają. To pierwsze takie trzęsienie ziemi w Chorwacji od 1880 roku. Sejsmolodzy mówią, że w ciągu miesiąca może dojść do kolejnego wstrząsu, który może być nawet większy - tłumaczy piłkarz.

Choć ze względu na pandemię SARS-CoV-2 rozgrywki chorwackiej ligi zostały zawieszone w minionym tygodniu, Kądzior i inni zagraniczni piłkarze Dinama nie mogli wrócić do swoich krajów.

- Mamy od klubu zakaz wyjazdów z Chorwacji. Gdybyśmy wrócili do Polski, to mielibyśmy dwa tygodnie kwarantanny, a jeśli mielibyśmy wznowić treningi, to po powrocie do Chorwacji czekałoby nas to samo. Powrót do Polski wiązałby się z zamknięciem w mieszkaniu na cztery tygodnie, więc klub nie chciał nas puszczać do domów - wyjaśnia Polak.

Źródło artykułu: