Sytuacja we Włoszech jest nadal dramatyczna. Koronawirus zbiera śmiertelne żniwo. Z przerażeniem na tę sytuację patrzy Kamil Glik. Obrońca reprezentacji Polski obecnie występuje we Francji, ale przez siedem sezonów występował w Serie A. Zżył się z tym krajem, poznał wielu przyjaciół, mówi o Włoszech - "drugi dom".
Serwis football-italia.net przytacza słowa Glika na temat pandemii koronawirusa, która trawi cały świat, a Włochy w sposób wyjątkowy. - Zagrożenie jest bardzo poważne - przyznał polski piłkarz. - Ze sportowego punktu widzenia wszystko się zatrzymało. Ligue 1 jest zawieszona, treningi odwołane. Nikt nie gra, nikt nie trenuje.
Piłkarz AS Monaco opowiedział również o tym, jak wygląda aktualna sytuacja w Monte Carlo, gdzie obecnie mieszka. - Sytuacja z dnia na dzień się pogarsza. Mamy wiele zmartwień. Od kilku dni nie wolno swobodnie wychodzić z domu. Zamykane są restauracje, sklepy. Podobnie jak we Włoszech.
ZOBACZ WIDEO Koronawirus. Ciężka sytuacja klubów sportowych. "Ratunkiem może być wprowadzenie odpowiednich przepisów"
No właśnie, we Włoszech. Glik z przerażeniem patrzy na dramat w tym kraju. - Bardzo mnie to wszystko boli - przyznaje. - Czytam włoskie gazety i śledzę wszystkie informacje. To mój drugi dom, w którym zostawiłem kawał serce, szczególnie w Turynie. Akurat to miasto jest w sposób szczególnie tragiczny dotknięte przez epidemię.
- Smutne jest to, że Włochy cierpią - dodał. - Liczba zgonów jest przerażająca, tam jest gorzej niż w Chinach.
Glik wierzy, że w końcu ten kraj (ale i cały świat) poradzi sobie z wirusem. - Włochy to cudowny kraj, wkrótce wrócą do życia - stwierdził.
W efekcie epidemii koronawirusa zakażonych jest już 400 tysięcy ludzi na całym świecie. Prawie 17,5 tysięcy (stan na 24.03.) pacjentów zmarło. W zdecydowanej większości krajów świata zanotowano obecność zakażonych.
Czytaj także: Michał Pol: Przeniesienie igrzysk w Tokio ratuje marzenia sportowców (komentarz) >>
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)