Ich ominie dotacja z PZPN-u. Klub, który wychował Piątka liczy na pomoc

Lechia Dzierżoniów nie otrzyma finansowej pomocy od PZPN, jednak klub w którym wychował się Krzysztof Piątek liczy na Dolnośląski Związek Piłki Nożnej. - Każdy dostał porządnie po tyłku - mówi o sytuacji prezes Lechii Paweł Sibik.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
Paweł Sibik Newspix / Na zdjęciu: Paweł Sibik
W piątek Polski Związek Piłki Nożnej ogłosił plan pomocy dla naszego futbolu w czasie pandemii koronawirusa. Ze względu na duże ryzyko problemów finansowych wielu klubów, postanowił przekazać (od sezonu 2020/2021) 50 milionów złotych dla występujących w PKO Ekstraklasie, I, II i III lidze (więcej TUTAJ).

Pomoc ominie więc kluby grające w jeszcze niższych klasach rozgrywkowych. PZPN sprawuje bowiem pieczę nad rozgrywkami do III ligi, niżej organizatorami są już Wojewódzkie Związki Piłki Nożnej.

Na ten moment na wsparcie nie może więc liczyć m.in. Lechia Dzierżoniów, występująca w IV lidze (grupa dolnośląska wschodnia). Klub, w którym wychował się Krzysztof Piątek, napastnik Herthy Berlin i reprezentacji Polski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: świetny trening bramkarza na czas koronawirusa. Sam strzelał, sam bronił...

Prezes klubu Paweł Sibik nie dziwi się decyzji PZPN, wręcz ją pochwala. Nie ukrywa jednak, że czwartoligowe kluby, w tym jego, potrzebują finansowej pomocy.

- Decyzję PZPN uważam jako bardzo dobrą. Zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy mogli liczyć na pieniądze. Na pewno jednak szkoda, bo to właśnie najmniejsze kluby mają największe problemy. Każdy z nas dostał porządnie po tyłku - mówi były reprezentant Polski.

Lechia Dzierżoniów jest dotowana z miejskich pieniędzy, a tych jest coraz mniej.

- Zastój jest całkowity. Miasto nie ma pieniędzy i nie mam wątpliwości, że jeśli dojdzie do podejmowania decyzji, to w pierwszej kolejności urząd przestanie dawać pieniądze właśnie klubom, a większość z nich działa dzięki pomocy miast. Najwięcej straci sport.

Prezes Lechii obawia się, że to dopiero początek kłopotów i w kolejnym sezonie może dojść do wielkich zmian w tabelach niższych klas rozgrywkowych.

- W tej chwili może upadków klubów nie będzie dużo, jednak co innego w kolejnym sezonie. Może się dużo pozmieniać. To będzie wyglądało jak lawina - urzędy podejmą decyzję, a potem po kolei będzie to oddziaływało na kolejne sekcje, staną inwestycje, potem trafi to właśnie w sport i piłkę nożną.

Paweł Sibik przekonuje jednak, że zrobi wszystko, żeby nie doszło do upadku klubu. - Dla nas bardzo liczy się to, żeby zapewnić naszym chłopakom funkcjonowanie. Oni nie dostają wielkich pieniędzy, stypendia wynoszą po 400, może 800 złotych. Te środki są im bardzo potrzebne. Oni teraz trenują indywidualnie, a więc pracują i nie ze swojej winy nie mogą grać. Chcemy zrobić wszystko, żeby nikt z nich nie ucierpiał.

Prezes Lechii i tak cieszy się, że w ostatnich miesiącach jego klub postawił na rozsądek i oszczędności. - W ostatnim czasie odchudziliśmy budżet, dzisiaj się okazało, że prowadziła nas chyba ręka boska i był to dobry pomysł. Inne kluby, które zainwestowały w nowych piłkarzy, nie mają co z nimi zrobić, a muszą płacić pensje.

- Nie ma możliwości, żeby Lechia Dzierżoniów nie przystąpiła do następnego sezonu. Liczę jednak, że prezes Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej Andrzej Padewski nie zostawi naszych klubów bez pomocy - kończy Sibik.

Po 18 kolejkach rozgrywek Lechia zajmowała 9. miejsce w swojej tabeli IV ligi.

Zobacz szczegóły nowego kontraktu Piotra Zielińskiego. Czytaj więcej--->>>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×