Tomasz Kiełbowicz: Nie popadajmy w samozadowolenie

Niezbyt często zdarza się Tomaszowi Kiełbowiczowi wpisać się na listę strzelców. Lewy obrońca Legii ma po prostu do wykonaniu na boisku inne zadania. Czasami legionista potrafi jednak celnie przymierzyć z dalszej odległości, choćby tak jak to uczynił w meczu przeciwko Olimpii.

Legia aż 3:0 pokonała Olimpi Rustavi w pierwszym meczu drugiej rundy eliminacji do Ligi Europejskiej. Czasami jednak gra zespołu nie wyglądała zbyt okazale. Przyznał to po meczu m.in. Tomasz Kiełbowicz, który strzelił gola na 2:0 dla Legii. - Bardzo cieszymy się z wyniku, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że jeszcze sporo jest do poprawienia w naszej grze. Przy stanie 1:0 dla nas przeciwnicy mieli rzut karny. Byliśmy wtedy mocno zaniepokojeni, bo strasznie zależało nam na tym, aby nie stracić u siebie gola. Na szczęście nie potrafili wykorzystać nawet karnego - powiedział po meczu Kiełbowicz.

Legia, zdaniem wielu, ma awans do trzeciej rundy w kieszeni. Obrońca zespołu z Łazienkowskiej tonuje jednak nastroje. - Mamy dużą zaliczkę, ale nie możemy popaść w samozadowolenie. Będziemy chcieli wygrać również w Gruzji, aby przypieczętować nasz awans do trzeciej rundy eliminacji do LE - oznajmił Kiełbowicz.

Pierwsza połowa meczu z Olimpii, to nie był pokaz piłki jaką chcieliby oglądać kibice w wykonaniu Legii. - To był pierwszy dla nas w tym sezonie mecz o stawkę, to chyba było powodem tego, że nie wszystko funkcjonowało jak należy. W drugiej połowie prezentowaliśmy się znacznie lepiej. Zdarzały się momenty naprawdę dobrej gry. Na pewno należy się cieszyć z wysokiego zwycięstwa, ale też myśleć o tym jak wyeliminować mankamenty - dodał Kiełbowicz.

Obrońca Legii po meczu, poza tym, że cieszył się ze zwycięstwa drużyny, miał też osobistą satysfakcję z racji zdobycia gola. Jego radość była jednak dość stonowana. - Tak naprawdę to kto strzela bramki jest sprawą drugorzędną. Wiadomo, że każdy gol cieszy, ale dla nas najważniejsze nie były indywidualne popisy, a to aby wygrać i do tego wysoko - zakończył Kiełbowicz.

Komentarze (0)