Pandemia koronawirusa sparaliżowała rozgrywki piłkarskie prawie na całym świecie, w tym w Polsce. Zarząd PKO Ekstraklasy podjął decyzję, że w obecnej sytuacji wszystkie kluby mają prawo obniżyć piłkarzom pensję o 50 proc., przy czym minimalna wysokość miesięcznego wynagrodzenia ma wynosić 10 tys. zł.
Część graczy jest przeciwna nowym warunkom. Bronił ich Euzebiusz Smolarek, prezes Polskiego Związku Piłkarzy. Przeciwne stanowisko zajął z kolei Artur Wichniarek, ekspert stacji Polsat. Jego zdaniem obniżki pensji są konieczne, piłkarze muszą to zrozumieć i nie powinni mieć problemów z przeżyciem za mniej pieniędzy.
- Myślę, że akurat zawodnicy mają środki, by przez cztery miesiące przeżyć nawet za część swoich zarobków. Ich zrzeczenie pozwoli na brak zwolnień wśród tych pracowników klubów, którzy de facto na nich pracują - powiedział w programie "Cafe Futbol".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: świetny trening bramkarza na czas koronawirusa. Sam strzelał, sam bronił...
- Słyszałem Ebiego Smolarka, który narzekał, że zawodnicy mają do opłacenia swoje rachunki, ale wydaje mi się, że jeśli nawet za to minimalne 10 tysięcy złotych, ktoś nie jest w stanie przeżyć do końca miesiąca, to mamy gdzieś problem - ocenił.
Wichniarek dodał też, że są w tej chwili istotniejsze zawody, gdzie ludzie narażają swoje zdrowie, życie i mogą nie być pewni przyszłości. - Piłkarze muszą zrozumieć, że są ludzie, którzy wykonują nadal swoją pracę z narażeniem zdrowia i życia za dużo niższe pieniądze, a dodatkowo nie są pewni, czy nie stracą pracy - stwierdził.
- Oczywiście, że łatwo się dzieli i odejmuje czyjeś pieniądze, ale decyzje oszczędnościowe są konieczne do przeżycia całego środowiska - mówił.
Czytaj też:
Milik wspiera szpitale w walce z koronawirusem
Pol: Piłkarze, bądźcie solidarni!