Niemal wszystkie rozgrywki piłkarskie cały czas są w zawieszeniu. Eksperci nie mają wątpliwości, że pandemia koronawirusa będzie mieć poważne konsekwencje. Kluby już teraz notują wielkie straty finansowe i nie brakuje opinii, że obecna sytuacja bardzo zmieni futbol, który do tej pory znaliśmy.
Jerzy Dudek nie ma wątpliwości, że wiele klubów mocno ucierpi. W dodatku obawia się, że problemy będą długofalowe.
"Problemy dotkną wszystkich. Najmniej ucierpią ekipy mające świetne akademie, bo w trudnych czasach zwykle sięga się po młodzież. Ale, jak widzimy np. po Barcelonie, w wielkim futbolu też pojawiają się kłopoty z płynnością finansową. Wiadomo - duże wydatki, duże problemy. I, choć nie wyobrażam sobie sytuacji, że któryś z gigantów ogłasza upadłość, to dla nich to też będzie poważny test, a wcześniejsze kłopoty okażą się błahe. To samo można powiedzieć o klubach z niższych lig, mających właścicieli w osobach prywatnych, których majątek też może ucierpieć z powodu epidemii. Łatanie dziur w świecie futbolu potrwa latami" - pisze były bramkarz w felietonie w "Przeglądzie Sportowym".
ZOBACZ WIDEO: Jak piłka nożna będzie wyglądać po epidemii koronawirusa? "To bardzo poważnie zachwieje klubami"
W wielu klubach piłkarze już teraz postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Efektem
jest obniżanie kontraktów na czas zawieszenia rozgrywek. W PKO Ekstraklasie jednak idzie to dość opornie. Dudek mimo to nie chce oceniać zawodników.
"Sytuacja nie jest zero-jedynkowa. Z jednej strony mamy prezesów, którzy głośno krzyczą, by piłkarze rezygnowali z kasy, chociaż wcześniej regularnie unikali płacenia pensji na czas, a zawodnicy musieli odprowadzić podatki od wystawianych faktur. Z drugiej mamy piłkarzy, którzy chcą otrzymywać całość wynagrodzeń, choć nic nie robią" - komentuje.
Włoskie kluby mogą stracić spore pieniądze. Nie dostały jeszcze ostatniej transzy od telewizji >>
Jerzy Kryszak w czasach zarazy. "Siekiera zawisła w powietrzu" >>