W teorii do zakończenia rozgrywek PKO Ekstraklasy pozostało jeszcze 11 kolejek. Nie wiadomo jednak, czy uda się przeprowadzić wszystkie. W grę wchodzą różne rozwiązania, choć władze ligi liczą na to, że odbędzie się pełna pula spotkań.
- Jeśli wrócimy na boiska w ostatniej dekadzie maja, a w najgorszym wypadku w pierwszym tygodniu czerwca, rozgrywki uda się zakończyć w pełnym wymiarze - powiedział Marcin Animucki, prezes Ekstraklasa SA, w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Gdyby jednak nie udało się wystartować w pierwszej połowie czerwca, Ekstraklasa SA ma przygotowanych aż dwanaście wariantów zastępczych. Pod uwagę wzięte zostały także wytyczne nadesłane przez UEFA.
ZOBACZ WIDEO: Jak piłka nożna będzie wyglądać po epidemii koronawirusa? "To bardzo poważnie zachwieje klubami"
Marcin Animucki zaznaczył także, że bierze pod uwagę możliwość, że rozgrywek nie uda się dokończyć. Władze ligi zamierzają jednak na razie trzymać się wariantu najbardziej optymistycznego.
Kluby występujące w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce czekają na wypłatę ostatniej raty z umowy telewizyjnej. Do podziału będzie 25 proc. z 225 mln złotych - pieniądze mają trafić na konta po zakończeniu rozgrywek.
Prezes Ekstraklasa SA zaznaczył także, że w obliczu kryzysu bankructwo któregoś z klubów jest możliwe, ale jest zbyt wcześnie, aby o tym mówić. - Nie powiem, że jakiś klub może upaść już w ciągu kilku tygodni. Jeżeli tak by się stało, byłby to sygnał, że tak naprawdę pacjent zmarł już przed kryzysem - zakończył.
Czytaj także:
- Koronawirus kontra amatorskie zespoły. Najtrudniejszy rywal w tym sezonie
- PKO Ekstraklasa w budowie mimo pandemii. Koronawirus nie zatrzymał infrastrukturalnego rozwoju polskich klubów