To była decyzja, która zmieniła życie nie tylko Brazylijczyka. Zmieniła też reprezentację Polski, bo 17 kwietnia 2008 roku dostaliśmy piłkarza, który miał nas czarować. Dwa miesiące później Roger Guerreiro, wtedy piłkarz Legii Warszawa, strzelił już gola w mistrzostwach Europy, w meczu z Austrią (1:1).
- Do dziś mu za to dziękuję. Dał mi obywatelstwo, zrobił mnie Polakiem. Byłem szczęśliwy. Wkładałem koszulkę reprezentacji Polski i choć grałem dla wielu ludzi, to jednak dla jednego kraju - mówi nam Guerreiro. - Teraz mieszkam znowu w Brazylii, ale czuję się po równo: Brazylijczykiem i Polakiem. Zawsze pamiętam o Polsce, a Polacy pamiętają o mnie. Piszą do mnie na Instagramie, chcą porozmawiać. To bardzo miłe.
Gdy 10 kwietnia 2010 roku rządowy samolot rozbił się w Smoleńsku, reprezentant Polski grał już wtedy w greckim AEK Ateny. Wspomina: - Wiele osób wtedy dzwoniło do mnie. Nie byłem jego przyjacielem, spotkaliśmy się może 3-4 razy w sympatycznej atmosferze, kilka razy zapytał, co u mnie słychać. I tyle. Jednak po jego śmierci udzieliłem wielu wywiadów, ludzie myśleli, że przyjaźniliśmy się.
ZOBACZ WIDEO: Jak piłka nożna będzie wyglądać po epidemii koronawirusa? "To bardzo poważnie zachwieje klubami"
I piłkarz nigdy nie miał za złe prezydentowi, że ten zrobił z niego "Pereirę". To było po wspomnianym meczu z Austrią. Dziennikarz Polsatu Sport zapytał wtedy Kaczyńskiego o najlepszych piłkarzy, a ten wymieniając Rogera, powiedział "Pereiro".
- Nie zapomniał, pamiętał przecież, tylko zrobił błąd. Tu w Brazylii wiele osób myli się przy polskich nazwiskach. W trakcie mundialu komentatorzy mieli problemy z Piszczkiem czy Błaszczykowskim. Może pan prezydent miał ten sam problem - opowiadał nam swego czasu były już zawodnik.
Roger Guerreiro w maju skończy 38 lat. Dziś w futbol gra już tylko rekreacyjnie, w ojczyźnie prowadzi za to szkółkę piłkarską. W reprezentacji Polski wystąpił 25 razy, strzelił 4 gole.