Zawodnicy i kibice Barcy z zażenowaniem obserwują, jak dyrektorzy oskarżają się o działania na szkodę klubu. I to w momencie, gdy potrzebne są wszystkie ręce na pokład, by klub jak najlepiej wyszedł z opresji, zwłaszcza że jego sytuacja finansowa wcale nie wygląda różowo nawet po obniżce pensji piłkarzy o 72 procent. A odpalane są mocne oskarżenia: korupcja, oszustwo i kreatywna księgowość.
Prezydent Josep Maria Bartomeu zaczyna przypominać Franka Underwooda z fazy autodestrukcji, kiedy widział wroga w każdym kto nie z nim, doprowadził do eskalacji wojny z własnym gabinetem.
Szykujący się do reelekcji w 2021 roku Bartomeu zażądał odejścia z zarządu klubu dwóch wiceprezydentów i dwóch dyrektorów, którym nie ufa, bo podejrzewa o nielojalność i przecieki do prasy. Między innymi o opornych negocjacjach z zawodnikami o obniżkach pensji. Ujawnienie tej historii tak oburzyło Leo Messiego, że zarzucił w oświadczeniu wywieranie na zawodników presji, a piłkarze szukali tylko sposobu, jak pomóc klubowi i pracownikom.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 11-latek z Polski robi furorę w Barcelonie. Zobacz piękne gole Michała Żuka
W efekcie jednak do dymisji podało się aż sześciu dyrektorów, czyli 1/3 zarządu, apelując na odchodnym o przeprowadzenie przyspieszonych wyborów. Gdyby takie się obecnie odbyły, mogłyby zmieść Bartomeu z fotela.
Wszystko to jest pokłosiem tzw. afery "Barcagate". Wybuchła w lutym, gdy radio Cadena SER ujawniło, że klub zatrudnił firmę I3 Ventures, która stworzyła w mediach społecznościowych farmę trolli szkalującą przeciwników Bartomeu, w tym jego kontrkandydata w przyszłorocznych wyborach, Victora Fonta. A także nieposłusznych zawodników jak Messi czy Pique.
Bartomeu zaprzeczył, by o czymkolwiek wiedział, a piłkarze - przynajmniej oficjalnie - mu uwierzyli dla dobra klubu i ratowania sezonu.
W piątek ustępujący wiceprezydent Barcy ds. instytucjonalnych, Emili Rousaud stwierdził, że Bartomeu zażądał jego dymisji w momencie, kiedy lada moment ukaże się audyt firmy PriceWaterhouseCoopers na temat "Barcagate". Dowiedzie on, że przy opłacaniu I3 Ventures doszło do korupcji i działania na szkodę klubu. - Temat mediów społecznościowych jest brudny. Jeżeli audyt pokaże, że koszt usługi to 100 tysięcy euro, a my zapłaciliśmy milion, to oznacza, że w tym przypadku ktoś położył rękę na sejfie - stwierdził. Nie wie, kto i czy prezydent o tym wiedział, ale wydaje się to oczywiste.
W dodatku kwoty i umowy zostały rozłożone na pięć powiązanych ze sobą firm, aby pozostało to poza radarem komisji zajmującej się sprawdzaniem kontraktów, na czele której stał Rousaud.
- Nie mogliśmy odwrócić wzroku i udawać, że nie widzimy, co zrobiono. Dlatego naciskałem na audyt. Jest on praktycznie skończony i prezydent wie, co to oznacza. To dlatego chciał naszej rezygnacji - stwierdził Rousaud.
Sześciu odchodzących dyrektorów wystosowało list, w którym skrytykowali zarządzanie klubem i zaapelowali o przedterminowe wybory. - Jesteśmy rozczarowani niefortunnym epizodem w mediach społecznościowych, znanym jako Barcagate, o którym dowiedzieliśmy się z prasy. Prosimy by po przedstawieniu wyników audytu zleconego PWC, została wyjaśniona odpowiedzialność, a osoby szkalowane otrzymały zadośćuczynienie majątkowe" (tłumaczenie za FCBarca.com).
Słowa Rousauda, że „ktoś brał pieniądze do kieszeni” wybijają na okładkach wszystkie hiszpańskie sobotnie dzienniki. "L'Esportiu" dał na okładce tytuł do sytuacji w klubie: "Golgota".
Obecny kryzys jest największym i kolejny z serii, jaki musi gasić Bartomeu. Od początku sezonu 2019/20 szatnia kipiała. Leo Messi zarzucał władzom nieudolne negocjacje w sprawie sprowadzenia Neymara z PSG, a piłkarze mieli pretensje o dwa obozy przedsezonowe na dwóch kontynentach - w USA i Japonii. Oburzyły ich oskarżenia dyrektora sportowego Erica Abidala, że doprowadzili do zwolnienia Ernesto Valverde, bo zbyt mało przykładali się na treningach. Wreszcie afera Barcagate i przecieki o negocjacjach obniżek pensji.
Niewykluczone jednak, że Bartomeu przetrzyma i ten kryzys i dotrwa do końca kadencji, nie dopuszczając do przedterminowych wyborów. Mimo zarzutów że wymiana zarządu w tak trudnym momencie to jak zmiana koni w trakcie przeprawy, a klub zamiast koncentrować całą energię na tworzenie strategii łagodzącej skutki pandemii, trwoni ją na wewnętrzne rozgrywki, ma też poparcie pozostałych dyrektorów i części katalońskich mediów.
Były premier ma dość. Chodzi o mecz Polski na MŚ. Czytaj więcej--->>>
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)