Nadejście wirusa z chińskiego Wuhan sprawiło, że europejski sport praktycznie się zatrzymał. W zdecydowanej większości krajów nie odbywają się mecze ani treningi. Władze wielu rozgrywek chcą walczyć o dokończenie zmagań. Trudno jednak stwierdzić, czy pandemia na to pozwoli.
9 maja planowany jest powrót niemieckiej Bundesligi i jej zaplecza. Ostateczna decyzja w tej sprawie ma jednak zapaść dopiero 17 kwietnia. Jak zdradził Henryk Kasperczak podczas rozmowy z portalem sport.interia.pl, we Francji nawet nie ma wątku powrotu do rywalizacji.
- We Francji nawet nie dyskutuje się na temat wznowienia rozgrywek. Bardziej aktywni pod tym względem są Niemcy. W klubach wznowiono treningi w grupach. Według mnie nie ma szans, aby sezon piłkarski został dokończony. Widzę, co się dzieje. We Francji nie ma jeszcze szczytu zakażeń. Podobnie jest w Polsce i innych krajach. Jeszcze trochę czasu minie, zanim sytuacja się wyprostuje - przyznał.
ZOBACZ WIDEO: Jak piłka nożna będzie wyglądać po epidemii koronawirusa? "To bardzo poważnie zachwieje klubami"
Nie brakuje osób, które - podobnie jak były świetny piłkarz, a później ceniony trener - uważają, że sezonu piłkarskiego nie uda się dograć do końca. Są jednak optymiści, którzy czynią starania, aby nie doszło do takiego rozwiązania.
W obecnym okresie sport schodzi na dalszy plan. Zbliżają się święta wielkanocne, które dla wielu osób będą miały bardzo nietypowy przebieg. Henryk Kasperczak, który od ponad 40 lat mieszka we Francji, spędzi je tylko w towarzystwie małżonki.
- Nie mogą nas odwiedzić dzieci i wnuki. Pozostają tylko spotkania przez internet. Z tego powodu nie są to wesołe święta. Nic na to jednak nie poradzimy. Zdrowie jest najważniejsze, trzeba przede wszystkim uważać i pozostać w domach - podsumował.
Czytaj także:
- Kenny Dalglish zakażony koronawirusem. Jerzy Dudek wspiera legendę Liverpoolu
- Joel Valencia stracił członka rodziny. Piłkarz przyznaje, że w Ekwadorze jest bardzo źle