Pod koniec marca media obiegła informacja, że Rustu Recber trafił w ciężkim stanie do szpitala. Wykryto u niego zakażenie koronawirusem. Turek spędził jedenaście dni w placówce medycznej i wrócił do zdrowia. Choroba była dla niego trudnym przeżyciem, ale cieszy się z tego, że ma już ją za sobą.
- Moje ciało jest jak po ciężkiej fizycznej walce, powiedziałbym, że boleśnie poobijane, ponieważ przeszedłem długie i trudne leczenie. Najgorsze za mną, z każdym dniem czuję się coraz lepiej, ale do pełni sił jeszcze trochę brakuje. Staram się nie mówić zbyt dużo, oszczędzam płuca - przyznał Recber w rozmowie z "Super Expressem".
Były turecki bramkarz dodał, że najtrudniejsze były problemy z oddychaniem. Nie potrafił wziąć głębszego oddechu. Długo utrzymywała się u niego wysoka gorączka. Był jednak optymistą i wierzył, że szybko wróci do zdrowia.
- Ani przez moment nie bałem się, że stracę życie. Nigdy nie było tak źle, w żadnym momencie nie znalazłem się w tak poważnym stanie. Mój organizm szybko zaczął reagować na leczenie i wszystko poszło w dobrym kierunku - dodał Recber.
Recber bronił dostępu do bramki w takich klubach jak Antalyaspor, Fenerbahce Stambuł, FC Barcelona czy Besiktas Stambuł. Z reprezentacją Turcji wywalczył brązowy medal Pucharu Konfederacji w 2003 roku.
Czytaj także:
Transfery. Manuel Neuer odejdzie tylko za darmo. Niemiec walczy o nowy kontrakt
Transfery. Real Madryt dołącza do polowania na Aubameyanga
ZOBACZ WIDEO: Mateusz Bieniek w centrum pandemii koronawirusa. Reprezentant Polski opowiada o życiu we Włoszech