Poznaliśmy bardzo ambitny plan wznowienia sezonu. Plan, który musi być dopracowany w najdrobniejszych szczegółach. W czwartek w tej sprawie w wideokonferencji wzięli udział m.in. dyrektorzy sportowi i przedstawiciel ministerstwa zdrowia.
To ma być pakiet medyczny, jakiego polska piłka jeszcze nie widziała. I który pozwoli ją ratować. Nad opracowaniem reguł pracuje grupa, której przewodzi szef sztabu medycznego Lecha Poznań, prof. dr hab. Krzysztof Pawlaczyk. Pomaga mu m. in. dr Piotr Żmijewski z Legii Warszawa.
Działania są zakrojone na szeroką skalę. Jak ustaliły WP SportoweFakty, zanim liga ruszyłaby z powrotem, wszystkie kluby poddałyby się trzytygodniowej, dobrowolnej izolacji. Każdy z członków klubu byłby pod ścisłym nadzorem lekarzy.
ZOBACZ WIDEO: Nasz dziennikarz na pierwszym froncie walki z koronawirusem. "To staje się rutyną"
Stadiony musiałyby być przygotowane perfekcyjnie pod względem sanitarnym. Będą po prostu dezynfekowane.
W PKO Ekstraklasie do przeprowadzenia jednego meczu (wszystkie są transmitowane w telewizji) potrzeba ok. 150 osób. To piłkarze i sztaby szkoleniowe drużyn, ochrona w ograniczonym zakresie, osoby funkcyjne, chłopcy do podawania piłek, realizatorzy transmisji, kamerzyści, czy statystycy. Każda z takich osób miałaby się znaleźć na specjalnej liście i zostać objęta dodatkowymi środkami ostrożności. Chodzi o to, by zminimalizować u nich ryzyko zachorowania.
Osoby ze wspomnianej wyżej listy miałyby w komplecie przejść testy na obecność koronawirusa. Pomysł jest ambitny i podczas telekonferencji zrobił na wysłanniku ministerstwa ogromne wrażenie. Tak ścisły reżim sanitarny sprawiłby, że stadiony stałyby się oazami - w teorii wolnymi od patogenu.
W tym miejscu pojawia się jednak największy problem - koszty. W mobilnych punktach testowania, które funkcjonują już w dużych miastach, jeden test kosztuje komercyjnie nawet 580 zł. Jeśli przyjmiemy założenie, że w organizacji jednego meczu bierze udział 150 osób, to przetestowanie takiej grupy kosztowałoby 87 tys. zł.
Przy zakupie dużej liczby testów cena mogłaby być niższa, jednak nie ma wątpliwości: regularne testowanie generowałoby olbrzymie sumy, które nawet w PKO Ekstraklasie byłyby dużym obciążeniem dla klubów, a dla I-ligowców czy II-ligowców są w zasadzie nie do udźwignięcia. Dlatego kluby liczą tutaj na pomoc finansową Polskiego Związku Piłki Nożnej i Ekstraklasy SA. Raczej nie chcą sięgać po pomoc państwa, nie chcą zabierać testów zwykłym obywatelom. Możliwe też, że w obliczu ogromnych kosztów ostateczny model wznowienia rozgrywek nie będzie aż tak restrykcyjny, zwłaszcza że zaangażowanie dużej liczby testów do rozgrywek piłkarskich mogłoby zostać bardzo źle odebrane przez opinię publiczną.
Monitoring stanu zdrowia piłkarzy, sztabów szkoleniowych, a także organizatorów meczów musiałby ruszyć już kilka tygodni przed rozpoczęciem gry, bo tylko wtedy będzie efektywny.
Do ustalenia pozostaje jeszcze termin tego rozpoczęcia. Dla klubów ze słabszych lig (plasujących się w rankingu od 16. miejsca w dół), a więc także PKO Ekstraklasy, UEFA wyznaczyła graniczną datę na 19 lipca. Do tego dnia musi się zakończyć sezon 2019/2020. Obliczono więc, że grając w trybie sobota - środa, rywalizacja musiałaby zostać wznowiona najpóźniej 5 czerwca. Trzeba jeszcze uwzględnić terminy na dokończenie batalii w Totolotek Pucharze Polski (rozegrać tam trzeba dwa ćwierćfinały, półfinały i finał). W PKO Ekstraklasie pozostało jedenaście kolejek, zaś w Fortuna I lidze i II lidze - po dwanaście.
Startując 5 czerwca, kluby zafundowałyby sobie terminarz napięty do granic możliwości, dlatego brana jest pod uwagę wcześniejsza inauguracja - 30 maja lub w najlepszym wypadku 23 maja. To jednak póki co wyliczenia czysto matematyczne. Żadnych wiążących decyzji w tej sprawie na razie nie podjęto. Nie wiadomo też jeszcze jak wyglądałaby siatka transmisji. Przy dużej częstotliwości rozgrywania meczów, niewykluczone, że część z nich musiałaby się odbywać równolegle, dlatego wymaga to konsultacji ze stacją Canal+, która transmituje rozgrywki PKO Ekstraklasy.
Czytaj także:
PKO Ekstraklasa. Piłkarze Lecha Poznań mają wolne. Część obcokrajowców wyjechała z Polski
Przyjechali na mecz autami i zepsuli święto. Adam Nawałka ograny, kibice Górnika Zabrze poszli do domu zamiast na fetę