Według nieoficjalnych informacji rozgrywki PKO BP Ekstraklasy zostaną wznowione pod koniec maja lub na początku czerwca. Prezes spółki Marcin Animucki przyznał nam, że prowadzone są na ten temat zaawansowane rozmowy. - Wszystkie ligi w Europie dążą do tego, by dokończyć sezon, dlatego scenariusz ze wznowieniem rozgrywek ekstraklasy pod koniec maja pozwala snuć takie wizje - powiedział (więcej TUTAJ).
Mówi się też o wprowadzeniu pakietu medycznego, który zakładałby m.in. obowiązkowe testy dla 150 osób biorących udział w meczu, w tym piłkarzy, sztabów szkoleniowych oraz osób odpowiedzialnych za organizację. I oczywiście sędziów.
Najlepszy polski arbiter Szymon Marciniak przekonuje nas, że on i jego koledzy są gotowi do startu rozgrywek i czekają tylko na decyzje rządzących.
ZOBACZ WIDEO: Nasz dziennikarz na pierwszym froncie walki z koronawirusem. "To staje się rutyną"
- My wiemy to samo co kibice i dziennikarze, trzeba być przygotowanym na start ligi w przyszłym miesiącu. Z tego co wiem, były konsultacje z ministerstwem zdrowia odnośnie bezpieczeństwa. Ale moje zdanie jest tutaj najmniej ważne. Jeśli osoby decyzyjne pozwolą, to my, sędziowie, oczywiście się dostosujemy.
Jego zdaniem sędziowie są w trochę łatwiejszej sytuacji od piłkarzy i łatwiej zadbać o ich bezpieczeństwo. - Jesteśmy najmniejszą grupą, podróżujemy sami, sami sobie przygotowujemy jedzenie, także łatwiej nam zadbać o bezpieczeństwo niż piłkarzom.
Marciniak zgadza się, że tematem numer jeden jest powrót do gry piłkarzy i to o nich mówi się najwięcej. Rozmawia się o ograniczeniu kontaktów między zawodnikami, trenerami. Spotkania nie odbędą się jednak bez składu sędziowskiego, który także byłby narażony.
- O sędziach lubi się mówić po przegranych meczach lub gdy popełnimy błąd. Teraz też nikt głośno o nas nie mówi, ale nie mamy z tym problemu. A jeśli chodzi o sam mecz, to nie da się biegać obok siebie na boisku i unikać kontaktu z piłkarzami. W trakcie meczu człowiek o tym nie myśli, ale o swojej pracy. Działają automatyzmy - dodał.
W Polsce koronawirusa wykryto już u ponad ośmiu tysięcy osób, zmarło ponad 300 z nich. Jednak jeszcze kilka tygodni temu, gdy zawieszano rozgrywki PKO Ekstraklasy, dla wielu decyzje wydawały się przesadzone.
Szymon Marciniak nie ukrywa, że wśród nich byli także piłkarze, którzy jednak nie chcieli publicznie zabierać głosu. - Tak, rozmawiałem z piłkarzami, którzy chcieli grać. Zresztą, kilku dziennikarzy też uważało, że odwoływanie meczów to przesada. Wtedy nie znaliśmy jeszcze skali problemu. Po prostu nie byliśmy przygotowani na taką liczbę zachorowań, choć i tak uważam, że dzięki ostrej reakcji Polska wygląda całkiem dobrze. W porównaniu z krajami z zachodu i południa Europy jest to kropla w morzu.
Przypomnijmy, że Marciniak był sędzią jednego z ostatnich meczów, jakie odbyły się w pucharowych rozgrywkach w tym sezonie. 12 marca Polak był rozjemcą spotkania Glasgow Rangers - Bayer Leverkusen w Lidze Europy. W Szkocji nie było jeszcze wtedy żadnych obostrzeń i spotkanie odbyło się przy pełnych trybunach.
- Widziałem, co tam się dzieje - nikt się nie przejmował koronawirusem, wszystko odbywało się normalnie. Dla mnie to było zderzenie dwóch światów, mieliśmy mieszane uczucia, bo w Polsce już wtedy zalecenia były zupełnie inne. Na szczęście nikt z piłkarzy obu drużyn nie zachorował, my również.
Polak ujawnia, że cały czas jest w kontakcie z UEFA i dochodzą pewne sygnały, że rozgrywki pucharowe (Liga Mistrzów i Liga Europy) mogą zostać wznowione za kilka tygodni. - Ostatnio nawet przyspieszyliśmy jeśli chodzi o swoją pracę. Analizujemy mecze, wykonujemy testy online, sędziowie odpowiedzialni za VAR też otrzymują zadania do zrobienia, cały czas idziemy do przodu.
- UEFA śledzi sytuację w federacjach i chce przede wszystkim, żeby ruszyły ligi w Europie. Widzimy zresztą, że czołowe kluby powoli rozpoczynają treningi, choćby w Bundeslidze. W UEFA będą chcieli dokończyć rozgrywki Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Na pewno coś wymyślą, żeby wyłonić zwycięzców - przekonuje Marciniak.
Czołowy sędzia w Europie mówi nam, że pandemia koronawirusa nie zmieniła drastycznie jego życia.
- Życie sędziów specjalnie się nie zmieniło. Nie sędziujemy meczów, ale przygotowywaliśmy się do nich tak czy inaczej sami. Dla nas samotność jest wpisana w zawód, więc pandemia nie zaatakowała nas depresyjnie. Oczywiście każdy jest głodny sędziowania, chcemy, żeby wszystko wróciło do normy, choć widzimy przecież co się dzieje i na pewno nasze życie będzie wyglądało inaczej. Musimy się nauczyć żyć z koronawirusem.
Jak wygląda z kolei sytuacja finansowa sędziów? Przypomnijmy, że Ekstraklasa S.A. wprowadziła możliwość obniżek pensji piłkarzom do 50 procent.
- Zawodowi sędziowie mają wypłacane podstawy, ale przede wszystkim zarabiamy dzięki meczom. Teraz nie ma na to szans. Dostajemy pewną kwotę, ale trzeba opłacić podatki, ZUS i zbyt wiele z tego nie zostaje. Jednak olbrzymie grono ludzi ma zdecydowanie gorzej od nas, nie ma co więc myśleć teraz o pieniądzach - kończy Marciniak.