Od ponad miesiąca pandemia koronawirusa paraliżuje rozgrywki na całym świecie. Największe ligi w Europie opracowują plan powrotu na boisko, aby dokończyć sezon i zarobić pieniądze z praw telewizyjnych. Wykluczony jest jednak powrót kibiców na stadiony, a to oznacza ogromne straty w budżecie.
Dziennik "Marca" pochylił się nad sytuacją Barcelony, która może okazać się najbardziej poszkodowanym klubem. Przypomnijmy, że stadion Camp Nou może pomieścić aż 100 tysięcy widzów, a wpływy z tzw. dnia meczowego są ogromną częścią budżetu.
Jak to wygląda w Katalonii? Na każdym meczu bez udziału kibiców FC Barcelona nie zarobi dokładnie 3,3 mln euro. Na hitowych meczach, choćby z Realem Madryt może wzrosnąć to nawet do 5-6 mln. Do końca sezonu 2019/20 strata wyniesie około 25 mln.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 11-latek z Polski robi furorę w Barcelonie. Zobacz piękne gole Michała Żuka
To oczywiście nie koniec, gdyż eksperci są zgodni, że powrót fanów na wydarzenia sportowe nie nastąpi w przeciągu tygodni. To kwestia miesięcy, a nie jest wykluczone, że kibice zobaczą mecze na żywo dopiero od 2021 roku.
Warto podkreślić, że FC Barcelona traci pieniądze nie tylko z powodu braku sprzedaży biletów na mecze, ale także z powodu zamknięcia muzeum i sklepu z pamiątkami przy stadionie. Oba punkty generują duży zastrzyk gotówki dla budżetu.
Nic dziwnego, że Duma Katalonii zdecydowała się na duże obniżki w kontraktach. Lionel Messi poinformował w marcu, że gracze Barcelony rezygnowali z 70 procent wynagrodzeń. Co więcej, dołożą się jeszcze na wynagrodzenia dla pozostałych pracowników klubu.
Zobacz także: Koronawirus. Oto szczegółowy plan powrotu na boiska w Polsce
Zobacz także: Kadencje prezesów związków mogą zostać przedłużone o rok. Ministerstwo Sportu wprowadziło zmiany