Dwa trofea, duże nadzieje i chłodne pożegnanie Macieja Skorży. Wtedy Zbigniew Drzymała zaczął zwijać futbol w Grodzisku

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Maciej Skorża
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Maciej Skorża

Maciej Skorża był jednym z najbardziej utytułowanych trenerów w historii Groclinu Grodzisk Wlkp., mimo to odchodził w chłodnej atmosferze - bez oficjalnego pożegnania i ku wielkiemu niezadowoleniu prezesa Zbigniewa Drzymały.

Epidemia koronawirusa doprowadziła do zawieszenia rozgrywek. Przypominamy zatem najciekawsze, najdziwniejsze i najbardziej pamiętne mecze sprzed lat.

Ta kadencja nie była długa, bo trener objął zespół w listopadzie 2006 i prowadził go niespełna rok. Przychodził do Dyskobolii za Wernera Liczkę, któremu udało się poukładać grę defensywną, ale jego drużyna raziła nieporadnością z przodu i seryjnie remisowała, przez co grzęzła w środku tabeli.

Maciej Skorża doprowadził do sporego progresu, w lidze finiszował na 5. miejscu, a przede wszystkim zdobył dwa trofea - Puchar Polski i Puchar Ekstraklasy. Zwłaszcza ten pierwszy finał był popisem grodziszczan, którzy w starciu z Koroną Kielce (2:0) mieli miażdżącą przewagę i triumfowali bezdyskusyjnie. Puchar Ekstraklasy też był wartościowym sukcesem, zwłaszcza że decydujące spotkanie z GKS Bełchatów odbyło się w Bełchatowie, więc Groclin grał de facto na wyjeździe. Mimo to zwyciężył 1:0.

Szkoleniowiec miał swój talizman, z którym zdobył oba puchary. To krawat, z którym nie rozstawał się podczas finałów, bo twierdził, że jest on dla niego wyjątkowo szczęśliwy. Sprawdziło się i jego podopieczni odnieśli dwa zwycięstwa bez straty gola.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Trudna sytuacja finansowa polskich klubów. Wznowienie rozgrywek rozwiąże sporo problemów

Skorża odbudował drużynę, na nowo rozbudził w małym wielkopolskim klubie spore nadzieje i... nagle postanowił odejść. Tuż przed sezonem 2006/2007 przyjął ofertę Wisły Kraków i w ten sposób zakończyła się jego krótka, choć bardzo udana przygoda z Dyskobolią.

Prezes Zbigniew Drzymała nie był przygotowany na taki rozwój wypadków i nie ukrywał swojego rozczarowania. Widać to było zresztą po reakcji klubu. Gdy jesienią 2006 żegnano Liczkę, który żadnych sukcesów z Groclinem nie osiągnął, zorganizowano uroczystość na konferencji prasowej po meczu z Wisłą Kraków (2:2) i Czech otrzymał okazały bukiet kwiatów.

Skorża odszedł w zupełnie innej atmosferze, po cichu, bez oficjalnych podziękowań, mimo że wywalczył dwa puchary. - Może sobie nie zasłużyłem na inne pożegnanie - mówił z uśmiechem na twarzy.

To wtedy, latem 2007 roku Drzymała miał sobie zdać sprawę, że nie uda mu się w Grodzisku Wlkp. przeskoczyć pewnego pułapu - nawet przy sporych inwestycjach, bo najlepsi piłkarze i trenerzy i tak będą uciekać do dużych miast. Sezon 2007/2008 - pod wodzą Jacka Zielińskiego - był dla Dyskobolii udany (3. miejsce w lidze i obroniony Puchar Ekstraklasy), ale prezes nie miał już zapału do zabawy w futbol i w połowie 2008 roku sprzedał klub Józefowi Wojciechowskiemu.

Ostatnim meczem Groclinu na szczeblu centralnym był finał Pucharu Ekstraklasy z Legią Warszawa, wygrany w Grodzisku Wlkp. efektownie 4:1. Na pożegnanie z miejscowymi kibicami Piotr Rocki tuż po zdobyciu pierwszej bramki wykonał symboliczny gest rzutu dyskiem - tak jak dyskobol w klubowym herbie.

Szymon Mierzyński

Komentarze (0)