Turcja. Adam Stachowiak odparł zarzuty klubu. "Zmyślono powody, dla których rozwiązałem kontrakt

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Adam Stachowiak
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Adam Stachowiak

Adam Stachowiak rozwiązał kontrakt z tureckim Denizlisporem, a klub oskarżył polskiego bramkarza o brak dobrej woli w czasach pandemii. Golkiper odparł zarzuty klubu i przyznał, że o jego odejściu zadecydowały nie tylko pieniądze.

W tym artykule dowiesz się o:

Polski bramkarz był jednym z najlepszych zawodników Denizlisporu. Zawodnikiem tego klubu był od lipca 2018 roku. Świętował z nim awans do tureckiej ekstraklasy, w której w tym sezonie rozegrał 26 meczów i ośmiokrotnie zachował czyste konto. Jego przygoda z klubem trwała do 22 kwietnia, kiedy to rozwiązał kontrakt z dotychczasowym pracodwcą.

Turcy oskarżyli Adama Stachowiaka o brak dobrej woli w czasach pandemii. "Bramkarz zgłosił się do nas i oczekiwał podwójnej podwyżki. Podczas gdy w Europie piłkarze zgadzają się dobrowolnie na obniżkę wynagrodzenia, jest to dla nas bardzo rozczarowujące. Jego zachowanie było agresywne, ponieważ w tym trudnym czasie nie dostał zaległych pieniędzy" - przekazali działacze w oficjalnym oświadczeniu.

Stachowiak stanowczo odparł ich zarzuty. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" opowiedział o kulisach podjęcia decyzji o rozwiązaniu kontraktu. Potwierdził, że klub zalegał mu pieniądze za trzy ostatnie miesiące i rozumiał sytuację związaną z pandemią koronawirusa. Dlatego przedstawił działaczom dwie propozycje dotyczące rozwiązania problemu dotyczącego zaległości.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus przewartościował piłkarskie kontrakty. "Futbol jest przepłacony, ale to prawo rynku"

Pierwszym było wypłacenie połowy należności w kwietniu, a drugą połowę we wrześniu. Klub nie przystał na to, by wrześniowa transza wynosiła 50 proc. zarobków. Drugą propozycją było podpisanie wieloletniego kontraktu, ale w tej sprawie nie było żadnego odzewu.

- Pieniądze nie były najważniejszym powodem mojego odejścia. Nie pierwszy raz w karierze klub, w którym grałem, miał wobec mnie zaległości finansowe. Ale ze mną zawsze można się porozumieć i tak do tej pory to działało. Tymczasem w Denzilisporze nie podjęto ze mną negocjacji i na dodatek zmyślono powody, dla których rozwiązałem kontrakt - wytłumaczył Stachowiak w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Polski bramkarz przyznał, że chce wrócić do Turcji, ale nie zamierza współpracować już z działaczami Denizlisporu. Za ostatnie trzy miesiące dostał tylko 10 proc. wynagrodzenia. - Musieli coś wymyślić, bo kibice są źli, że klub opuścił czołowy gracz. A sytuacji z koronawirusem użyli jako pretekstu. Prawda jest taka: to klub był mi winien trzy ostatnie wypłaty plus premię za rozegranie 25 meczów. Taka sytuacja wystąpiła nie po raz pierwszy - stwierdził.

Czytaj także:
PKO Ekstraklasa. Michał Probierz: Po co było ciągnąć tę farsę? Wiem, że niektóre zespoły trenowały
Ronald Koeman w szpitalu. Selekcjoner reprezentacji Holandii ma problemy z sercem

Komentarze (1)
szkapa
4.05.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
masz rację - dziadów nie stać na przyzwoitość to prezes będzie bronił bramki. Jeszcze nastąpi rozliczenie z kibicami...