Józef Kurzeja już w trakcie kariery piłkarskiej rozpoczął studia medyczne. W Polsce grał m.in. w Odrze Opole i Śląsku Wrocław, ale to w Górniku Zabrze spędził najwięcej czasu. Pod koniec lat 70 wyjechał do Austrii, a dziś żyje i pracuje w Niemczech.
Nasz rodak jest ordynatorem kliniki w miejscowości Witten. Ma 72 lata, a więc jest w grupie dużego ryzyka zakażenia koronawirusem. Były młodzieżowy reprezentant Polski jednak wirusa się nie boi.
- Od ponad 40 lat pracuję w onkologii. Nikt mnie nie nastraszy śmiercią. Mam z nią do czynienia na co dzień - mówi w "Fakcie".
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy zabraknie pieniędzy na polski sport? "Liczę na to, że budżet ministerstwa sportu będzie wyglądał tak samo"
Kurzeja dodaje, że do koronawirusa podchodzi z szacunkiem, ale też nie wpada w panikę. Przypomina, że bardzo ważna jest psychika, bo stres obniża odporność.
- Tak bardzo przyzwyczailiśmy się do życia w komforcie, że za łatwo popadamy w psychozę. Nie nakręcajmy się. Po prostu przestrzegajmy procedur i zachowujmy rozsądek - tłumaczy były piłkarz.
Kurzeja jest lekarzem radioterapii i w swojej specjalizacji cieszy się dużym szacunkiem. Już w latach 90 zaczął kierować niemieckimi szpitalami. Na razie jednak nie myśli o emeryturze, która już dawno mu przysługuje.
Koronawirus. Paulo Dybala wyzdrowiał. Może wrócić do treningów >>
Nie żyje piłkarz. To pierwsza śmierć zawodnika z powodu koronawirusa >>