Aleksander Buksa to jeden z najlepiej rokujących polskich piłkarzy młodego pokolenia. W styczniu skończył 17 lat, a ma na koncie już trzy bramki w PKO Ekstraklasie. Pierwszą zdobył, mając tylko 16 lat i 220 dni - w blisko stuletniej historii polskiej ligi młodszym strzelcem był tylko Włodzimierz Lubański.
Utalentowany wychowanek Białej Gwiazdy jest pod lupą największych europejskich klubów. Poważnie interesuje się nim m.in. FC Barcelona, a o opinię na temat Buksy mistrz Hiszpanii poprosił Kiko Ramireza. Nic w tym dziwnego, bo dyrektor sportowy Barcelony Ramon Planes to serdeczny przyjaciel byłego trenera Wisły. Nam natomiast Ramirez zdradza, dlaczego Barcelona zainteresowała się Buksą.
- Tam brakuje wśród młodzieży takich przebojowych "dziewiątek" i dlatego szukają ich na zewnątrz - mówi Ramirez i dodaje: - W Hiszpanii priorytetem w szkoleniu jest umiejętność współpracy w grze. Stawia się na technikę, umiejętność współdziałania na boisku. W Polsce bardzo dobrze przygotowuje się zawodników fizycznie, a do tego młodzi gracze w Polsce mają wpajane, by nie przewracać się przy byle kontakcie. W Hiszpanii wielu zawodników po boiskowym starciu przewraca się i leży długo na murawie, a potem wdaje się w dyskusje z sędziami.
Piękny scenariusz
Ramirez przedstawił Buksę Planesowi w samych superlatywach: - Buksa jest bardzo inteligentny, pracowity, pochodzący z dobrego środowiska, z chęciami do tego, by się rozwijać i uczyć. Ma uderzenie, a do tego jest lewonożny. Ma więc możliwości, by zaadaptować się do hiszpańskiego futbolu. Oczywiście, potrzebowałby czasu na przystosowanie się, na zrozumienie hiszpańskiej piłki. Ale jeśli by się zaadaptował, widzę naprawdę piękny scenariusz dla tego chłopaka.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Beckham wciąż ma to coś. Nie dał szans synowi w popularnej grze
Ten scenariusz zakłada dołączenie Buksy albo do drużyn młodzieżowych Barcelony, albo III-ligowego zespołu rezerw. Zawodnicy Barcelony B często dostają możliwość trenowania z pierwszym zespołem, a to już brzmi jak spełnienie piłkarskich marzeń.
Ramirez pracował w Wiśle w 2017 roku, gdy Buksa miał 14 lat, ale już wtedy wiedział, że w klubowej akademii rozwija się wielki talent. - Mój syn trenował wraz z młodzieżą z akademii Wisły. Bardzo się wówczas zaprzyjaźnili z młodym Buksą i to był moment, gdy poznałem tego zawodnika. Zresztą chłopaki nadal mają kontakt poprzez media społecznościowe - wyjaśnia.
- Wprawdzie gdy Buksa trafił do pierwszego zespołu Wisły, ja już nie pracowałem w Krakowie, ale docierały do mnie świetne opinie o nim. Osobiście podobają mi się tacy zawodnicy - skoncentrowani na pracy, o dobrych warunkach fizycznych. Ten chłopak to ma - dodaje Ramirez.
Jego zdaniem, Buksa ma profil charakterologiczny odpowiedni dla młodzieżowych drużyn Barcelony. W La Masii stawia się na graczy, którzy przykładają się nie tylko do futbolu, ale i nauki.
- Teraz wielkie kluby zwracają baczną uwagę na takie aspekty. W La Masii nie są pożądani zawodnicy problematyczni, sprawiający kłopoty. W Barcelonie wymaga się od młodych piłkarzy dobrych wyników w nauce. A Buksa to inteligentny chłopak, który ma wsparcie rodziny. To nie jest typ, który popadałby w konflikty - tłumaczy Ramirez.
Co ciekawe, Buksa nie jest pierwszym polskim napastnikiem, o opinię na temat którego dyrektor sportowy Barcelony prosi Ramireza: - Już dawno temu polecałem mu Krzysztofa Piątka, wtedy jeszcze gracza Cracovii. Powiedziałem mu wówczas, że bardzo zwrócił moją uwagę, bo to taka klasyczna "dziewiątka". I rzeczywiście, okazało się, że Piątek triumfował w światowym futbolu. Ramon zresztą często do tego wraca i wspomina: "To ty mi Piątka polecałeś, kiedy jeszcze nikt szerzej go nie znał!".
Nie tylko Buksa
Bohaterem głośnego transferu w najbliższym czasie może być też Michał Karbownik. 19-latkiem z Legii Warszawa mają się interesować angielski Tottenham Hotspur i kluby z Hiszpanii, w tym Barcelona i Real Madryt. Jaki kierunek poleca mu Ramirez?
- Mnie osobiście bardzo podobają się polscy boczni obrońcy. Są silni, mocno zbudowani. W Hiszpanii boczni obrońcy to w praktyce gracze ofensywni. Jordi Alba to dobry przykład - niziutki, dobry technicznie. To inny profil piłkarza. Karbownik też ma możliwości, których część hiszpańskich bocznych obrońców nie ma - twierdzi.
- Z kolei oczywiście brakuje mu pewnych rzeczy, które mają Hiszpanie. Dlatego powinno się mieszać to doświadczenie z różnych lig. Na pewno Karbownik też potrzebowałby w Hiszpanii czasu na adaptację i naukę. Jest nim zainteresowany Betis Sevilla, a to duży klub, na pewno wymagający. Szkoleniowcem Betisu jest obecnie Hiszpan Rubi, który lubi grę piłką, chce, by jego zespół miał inicjatywę - tłumaczy Ramirez.
- Gdy jednak zawodnik lubi intensywną fizycznie grę i bieganie, może lepszym kierunkiem dla niego byłaby Anglia. Jedno trzeba mieć w świadomości: na tym etapie wybiera się klub, który ma cię ukształtować jako piłkarza, a nie taki, gdzie zostaniesz już na zawsze - dodaje Hiszpan.
Jak twierdzi Ramirez, hiszpańscy skauci obserwujący polski rynek nie poświęcają takiej samej uwagi zawodnikom z każdej pozycji. Na przykład stoperom niełatwo trafić do ich notesów. To jeden z powodów, dla których znacznie trudniej byłoby zainteresować hiszpańskie kluby innym młodym talentem z Wisły Kraków - Danielem Hoyo-Kowalskim.
Rówieśnik Buksy też wcześnie zadebiutował w ekstraklasie i na początku robił furorę. Potem kontuzja nieco przyhamowała jego przygodę z seniorskim futbolem. Wydawało się, że jeżeli ktoś ma blisko do hiszpańskiej piłki, to właśnie Hoyo-Kowalski, który ma hiszpańskie obywatelstwo, urodził się w Barcelonie.
- Problem w tym, że środkowemu obrońcy z zagranicy trudniej się przebić w Hiszpanii. My szkolimy świetnych stoperów, potrafiących wyprowadzać piłkę, dobrze rozwiniętych pod względem taktycznym. W takiej lidze, jak polska, skauci z Hiszpanii wypatrują graczy z konkretnych pozycji. Prędzej właśnie napastników niż obrońców. Choć oczywiście Dani może któregoś dnia też doczekać się swojej szansy, bo zna język i ma potencjał. Swoją drogą, to też kolega mojego syna - zdradza Ramirez.