Młodzieżowy reprezentant Polski od dwóch miesięcy trenuje w Polsce, miał przyjechać na dwa tygodnie, ale jego pobyt w kraju jest ciągle wydłużany. Kobacki ćwiczy w domu, łącząc się z klubowymi trenerami przez internet. To zajęcia głównie mięśniowe, ćwiczenia biegowe wykonuje w lesie niedaleko mieszkania.
- Na razie nie mam wyjścia, jestem w Polsce i zasuwam. Nie wiem nawet, czy w ogóle wrócę do Bergamo, nie wiadomo, czy młodzieżowe rozgrywki zostaną dokończone. Pierwsza drużyna rozpoczęła treningi i przebywa w bazie treningowej. Zawodnicy w ogóle jej nie opuszczają - opowiada nam zawodnik.
Kobacki jest w kontakcie z kolegami z zespołu. Jeszcze kilka tygodni temu, z powodu obostrzeń, jeden z nich nie mógł opuszczać pokoju w internacie, a obsługa ośrodka przynosiła mu jedzenie pod drzwi. Teraz mieszkańcy Bergamo mają większą swobodę. - Chłopaki już normalnie biegają, trenują na zewnątrz. Wcześniej policja była bardzo restrykcyjna. Widząc kogoś z obciętymi włosami dopytywała, kto obcinał włosy, który fryzjer nie zamknął salonu - obrazuje.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy mecze piłkarskie są bezpieczne? Specjalista nie ma wątpliwości. "Duńskie badania to potwierdzają"
Kobacki wrócił do Polski samochodem tuż przed największą falą koronawirusa, mniej więcej w połowie marca. Nie narzeka na zdrowie, choć jego zespół rozgrywał mecz w młodzieżowej Lidze Mistrzów w momencie, gdy wszystkie ligi we Włoszech zostały zawieszone.
On sam bardzo przestrzegał zasad izolacji. Od początku wychodził z internatu tylko w najpilniejszych potrzebach, podczas gdy jego znajomi jeszcze lekceważyli problem. Później obrazki były przerażające. Jednego dnia lokalna gazeta w Bergamo opublikowała aż dziesięć stron nekrologów. Z kolei wojsko wywiozło z miasta trumny z ciałami zmarłych, bo w regionie brakowało miejsc w kostnicach.
- To uderzający widok. Zwłaszcza jeżeli pomyślę, że mogłem mijać te osoby na ulicy. W tamtejszym szpitalu nie ma miejsc na leczenie zakażonych. Byłem w nim pod koniec zeszłego roku z powodu kontuzji. Jak sobie teraz to przypomnę, to nie wierzę, że mógł zostać zapełniony po brzegi. Że nie mieszczą się w nim ludzie. Jest naprawdę ogromny. Najgorsze są myśli, że przecież mogło się to inaczej potoczyć, gdyby ludzie i rząd zareagowali wcześniej. W Polsce czuję się bezpieczniej - opowiadał nam pod koniec marca.
- Teraz jest poniżej stu zgonów na dobę, to duża różnica - kontynuuje. We Włoszech z powodu koronawirusa zmarło ponad 32 tysiące osób, ale poprawa jest znacząca. Tamtejszy rząd rozważa otwarcie granic, miałoby to nastąpić na początku czerwca.
Do tego czasu Kobacki trenuje w Polsce. W rodzinnym domu zaaranżował sobie małą bazę treningową. - W ogródku postawiłem małe bramki, bawię się piłką. W tygodniu byliśmy z kolegami na orliku, ćwiczyłem strzały i podania - mówi. - Traktuję ten etap jak wypożyczenie do domu. Ostatni raz tak długo byłemu tu chyba z pięć lat temu - komentuje 18-latek.
Zawodnik zdaje w tym roku maturę. - Trochę mi się poszczęściło, bo odpadły mi egzaminy ustne - puszcza oko. - Zaczynam 8 czerwca w Warszawie, piłka jest ważna, ale chcę mieć wykształcenie. Przypominam sobie lektury, mam korepetycje z matematyki, bo jej najbardziej się obawiam. Zdaję jeszcze włoski i geografię - mówi. - Cieszę się, że powoli wszystko wraca do normalności - kończy.
*
Olaf Kobacki ma 18 lat, jest pomocnikiem. Początkowo występował w zespole Atalanty Bergamo w rozgrywkach do lat 17, następnie trafił do Primavery, drużyny do lat 19. Kobacki to również młodzieżowy reprezentant Polski. Był powoływany do kadry u-17 i u-18.
Koronawirus. Joachim Marx: Po chorobie nie ma śladu. W końcu mogę przytulić żonę
Koronawirus. Twarde zasady powrotu Bundesligi. Edward Kowalczuk: Podróże na mecze nawet trzema autokarami