[b]
Sebastian Zwiewka, WP SportoweFakty: Zgodzi się pan, że najbliższe tygodnie będą dla pana najważniejsze w Lechii Gdańsk? Walka o nowy kontrakt trwa, obecny wygasa wraz z końcem czerwca.
Rafał Kobryń, piłkarz Lechii Gdańsk: [/b]
Dokładnie tak. Jak przechodziłem na wypożyczenie do Chojniczanki Chojnice, to podpisywałem aneks. Chodziło o półroczne przedłużenie kontraktu, jednak teraz najprawdopodobniej moja umowa z klubem wygasa. Jestem zmobilizowany, aby przekonać do swojej osoby trenera oraz wszystkich działaczy - po prostu chcę grać jak najwięcej i zbudować w Lechii swoją markę.
W ostatnim czasie przedłużono kontrakty z Michałem Nalepą, Jakubem Arakiem i Zlatanem Alomeroviciem, a Kristers Tobers został wykupiony z FK Lipawa. Czy z panem też już są prowadzone rozmowy?
Mogę potwierdzić, że prowadzimy rozmowy na temat przedłużenia umowy. Wiadomo, że obecnie jednak nie mogę za dużo powiedzieć w tej sprawie. Pracujemy nad tym. Wydaje mi się, że kadra naszego zespołu nieco się krystalizuje i w letnim okienku transferowym nie będzie zbyt wielu transferów, tylko trener postawi na sprawdzonych ludzi i wokół nich zbuduje trzon drużyny.
Podpisanie długoterminowego kontraktu z gdańskim klubem jest pana marzeniem? Od młodych lat kibicował pan Lechii.
Pochodzę z Gdańska, jestem wychowankiem Lechii. Każdy wychowanek chce zamieszkać na stałe w swoim mieście i grać jak najdłużej w macierzystym klubie. Chciałbym spełnić wszystkie swoje marzenia.
ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Simon nie wierzy w reżim sanitarny na stadionach. "Życzę powodzenia temu, kto będzie miał nad tym zapanować"
Pana starszy o rok kolega - a zarazem konkurent do miejsca w składzie - Karol Fila - jest powoli szykowany do transferu za granicę. Jaka jest relacja między wami?
Staram się patrzeć głównie na siebie. Jeśli Karol zostanie w zespole, to i tak będę chciał występować jak najczęściej. Nie ma co ukrywać - to dużej klasy zawodnik, ale wydaje mi się, że mogę go czasami zastępować. Kilka razy miałem okazję zagrać w podstawowym składzie i raczej pokazałem się z dobrej strony.
Nasze relacje są prawidłowe. Jak jeden gra, to drugi rozpoczyna spotkania na ławce rezerwowych. Doskonale zdajemy sobie jednak sprawę, że decyzję podjął trener i nawet nie zamierzamy jej podważać. Rywalizacja jest zacięta, ale nie ma żadnych negatywnych emocji. Poza boiskiem lubimy się i wspieramy.
A jak wygląda rywalizacja w Lechii Gdańsk na poszczególnych pozycjach? Trener Piotr Stokowiec pewnie dba o zdrową relację między piłkarzami.
Trener mówi, że rywalizacja jest tylko na boisku, a w sprawach prywatnych powinniśmy normalnie się dogadywać. Uważam, że wszyscy do tego się zastosowali i tak jest na każdej pozycji. O jedno miejsce walczy dwóch lub trzech piłkarzy, więc walka o skład odbywa się na każdym treningu. Ciężko załapać się do wyjściowego zestawienia, dlatego jak brakuje dla mnie miejsca, to nie zwieszam głowy w dół. Po prostu wiem, że doczekam się swojej szansy. Przed nami naprawdę dużo spotkań, dojdzie jeszcze Totolotek Puchar Polski. Każdy wejdzie i dołoży cegiełkę do wspólnego sukcesu.
W obecnym sezonie wystąpił pan w sześciu meczach PKO Ekstraklasy oraz raz w Totolotek Pucharze Polski. To niewiele, patrząc z perspektywy całego roku. Należy jednak wspomnieć, że pana gra w rundzie wiosennej wyglądała co najmniej przyzwoicie.
Dobrze oceniam swoje występy w tej rundzie. Ciężko pracowałem, aby wywalczyć skład w tych kilku spotkaniach. Szkoda, że wirus przerwał moją serię. Wydaje mi się, że dostałbym więcej szans i teraz rozmawialibyśmy zupełnie inaczej. Formę udało mi się utrzymać, być może nawet jest jeszcze odrobinę lepsza niż wcześniej. Chcę kontynuować passę i grać tak dużo jak to będzie możliwe.
W jaki sposób utrzymywał pan formę, gdy wybuchła epidemia?
W klubie zalecano nam kwarantannę i izolację od ludzi z zewnątrz. Nie było 100-procentowych zakazów, bo to jasne, że każdy musi wyjść do sklepu, albo spotkać się z rodziną. Głównie chodziło o kwarantannę, izolację i treningi biegowe.
Co jest pana mocną stroną, a nad czym musi pan jeszcze popracować?
Pozytywnie oceniam swoją postawę w działaniach defensywnych, choć muszę popracować nad ustawieniem względem całej drużyny. Największym mankamentem do poprawy w moim przypadku jest natomiast gra w ofensywie - powinienem jeszcze więcej biegać, ale w każdym meczu pokonuję około 11 kilometrów. Po prostu trzeba biegać mądrze i odpowiednio zarządzać przestrzenią, którą ma się do dyspozycji na tej prawej stronie. Jak nad tym popracuję, będzie znacznie lepiej.
Wydaje mi się, że fizycznie jestem na dobrym poziomie i mimo swojego wzrostu - jestem dość zwinny i silny. Technicznie natomiast zawsze można coś poprawić. Chciałbym najwięcej popracować właśnie nad tymi aspektami.
Trener często wytyka jakieś błędy?
Cały sztab szkoleniowy dogłębnie analizuje każdy mecz - po treningu z całym zespołem - przychodzimy pojedynczo i przez 15 minut próbujemy wyeliminować błędy, które popełniliśmy w trakcie meczu. W Gdańsku mamy duże pole do rozwoju. Nic tylko się cieszyć i korzystać.
Wracacie do gry po długiej przerwie. Obawia się pan zakażenia koronawirusem, czy rozgrywki będą wystarczająco zabezpieczone?
Nie jestem człowiekiem, który panikuje nawet w tak niebezpiecznych sytuacjach. Podchodzę do epidemii koronawirusa ze spokojną głową. Myślę, że wszystko będzie w porządku i nikt nie zostanie zakażony. Procent zachorowań w Polsce przecież nie jest aż taki wielki. Należy jednak stosować się do wszelkich zasad i pozostać ostrożnym. Zdrowy od zdrowego raczej się nie zarazi, więc możliwość zakażenia w trakcie meczu jest bliska zeru. Dochodzi jeszcze dezynfekcja na każdym kroku. Trochę tego nie rozumiem, ale trzeba dostosować się do wszystkich wytycznych.
O co właściwie gra Lechia Gdańsk? Mistrzostwo Polski można włożyć między bajki, ale do drugiego miejsca tracicie zaledwie pięć "oczek".
Nie myślimy o długofalowych celach, skupiamy się tylko i wyłącznie na każdym kolejnym meczu. Chcemy być jedną z najlepszych drużyn w PKO Ekstraklasie i do tego dążymy. Wykonujemy ciężką pracę, wierzymy, że pójdą za tym wyniki. Miło byłoby nawiązać do sukcesów z poprzedniego sezonu, jednak łatwiej jest coś zdobyć niż to później powtórzyć.
Przed wami derby Trójmiasta. Lepszego przeciwnika nie mogliście sobie po tej przerwie wyobrazić. Koncentracja z pewnością będzie zachowana przez 90 minut, zaangażowania też nie zabraknie.
Każdy w Gdańsku zdaje sobie sprawę, jakim rywalem dla Lechii, jest Arka. Pamiętamy również, od ilu lat z nami nie wygrała. Nałożona zatem jest na nas dodatkowa presja. Derby rządzą się swoimi prawami, aczkolwiek podejdziemy do rywalizacji niesamowicie zdeterminowani, lecz spokojni. To Arka powinna się nas bać. Zobaczymy, jak to wszystko będzie wyglądało. Nikt nie wie, w jakiej formie są inne zespoły. Można spodziewać się każdego rozwiązania. W przypadku gdynian dochodzi jeszcze nowy trener. Musimy być gotowi na wszystko.
Mecz odbędzie się przy pustych trybunach. Straciliście atut własnego boiska?
Kibice są potrzebni na stadionie, aczkolwiek każdy piłkarz będzie czuł ich wsparcie. Ciągle nam powtarzają i nakręcają przed derbami. Wierzą w nas. Nawet jeśli zabraknie ich fizycznie na trybunach, to pamiętamy, że trzymają za nas kciuki przed telewizorami. Chcemy sprawić im radość.
Przed wstrzymaniem sezonu zdążyliście rozegrać mecz pucharowy z Piastem Gliwice bez udziału kibiców. Takie doświadczenie pomoże wam w derbowym starciu?
Na pewno zadziała to na naszą korzyść. Nie jest to jednak czynnik decydujący - o końcowym rozstrzygnięciu zadecyduje zdecydowanie więcej innych czynników. Prawda jest taka, że obie drużyny będą miały takie same warunki. Liczy się tylko piłka, taktyka i całe przygotowanie zespołu.
Co dla wychowanka Lechii znaczą derby Trójmiasta?
To najważniejszy mecz w sezonie. Trenerzy już od najmłodszych lat nas nakręcają i towarzyszy większa presja. Jak zbliża się starcie z Arką, to odczuwam dreszczyk emocji. Dla mnie i dla mojego klubu zwycięstwo naprawdę wiele znaczy.
Zobacz także:
PKO Ekstraklasa. Lechia - Arka. To będą pierwsze takie derby. Mecze o prymat w Trójmieście przyciągały tłumy
Finał Totolotek Pucharu Polski nie na PGE Narodowym. "Chcemy fajnego, małego stadionu"