PKO Ekstraklasa. Andrzej Twarowski: Legia musi, inni mogą

- Wiele osób uważało, że Aleksandar Vuković nie nadaje się na trenera, ale się obronił - mówi Andrzej Twarowski. Komentator Canal Plus odpowiada na pytania przed startem Ekstraklasy.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
Andrzej Twarowski Newspix / Na zdjęciu: Andrzej Twarowski
Czy Legia już ma mistrza? Czy młodzież da Lechowi puchary? Czy Wisła Kraków będzie dalej szła w górę? W końcu czy polski piłkarz jest tak słaby, jak uważają czasem kibice? - poprosiliśmy Andrzeja Twarowskiego, komentatora Canal Plus i prowadzącego program "Liga Plus Extra" o odpowiedź na kilka pytań dotyczących PKO Ekstraklasy.

Czy Legię już można koronować?

Legia jest jedynym klubem w stawce, który po prostu musi zdobyć mistrzostwo. Reszta może to zrobić, a jak się nie uda, to nic wielkiego się nie stanie. Sportowo Legia jest najmocniejszą drużyną w kraju. Nikt nie ma takiego wyboru piłkarzy w kadrze pierwszej drużyny. Pracę trenera Vukovicia oceniam wysoko. Lekko mu nie było, bo zdecydowana większość uważała, że on się na to stanowisko nie nadaje, nie wie co robi, brak mu doświadczenia. Na każdym kroku łapano go za słówka. Zarzucano błędy personalne gdy wystawiał Kulenovicia kosztem Carlitosa, kwestionowano pozbycie się ludzi, którzy w ostatnich latach odgrywali ważną rolę w szatni. Po prostu zapanowała moda na okładanie kijem Vukovicia z każdej strony. Mógł się poczuć jak trener naszej reprezentacji, którego krytykowano bez umiaru za wszystko co powiedział i co zrobił. Jednak na razie większość decyzji szkoleniowca Legii, broni go. W pucharach niewiele zabrakło do awansu do fazy grupowej Ligi Europy. Gdyby Niezgoda w samej końcówce wykorzystał stuprocentową szansę, to pewnie dalej zagrałaby Legia, a nie Rangersi.

Widać, że drużyna działa we wszystkich ważnych obszarach. Zarówno na boisku, jak i w szatni. Większość piłkarzy gra na swoim dobrym lub bardzo dobrym poziomie. Gra i wyniki są stabilne. Nie ma sinusoidy co w naszych warunkach nie jest rzeczą oczywistą. Naprawdę niełatwo jest się o coś przyczepić. Jednak wiadomo, że ostateczną weryfikacją pracy trenera w klubie o takich ambicjach i oczekiwaniach jest to, co wydarzy się w końcówce sezonu. Liczy się to, co wstawiasz do gabloty. Drugie miejsce dla Legii zawsze będzie porażką. Jeśli Legia będzie mistrzem, wiemy kto poprowadzi klub w następnym sezonie. Jeśli nie, to wtedy jestem ciekaw czy prezes Mioduski z miejsca skieruje kciuk w dół, czy też po dłuższym namyśle uzna, że ma trenera, który zna klub jak własną kieszeń, nie jest w nim ciałem obcym, świetnie dogaduje się z dyrektorem sportowym, szuka rozwiązań nieoczywistych takich jak wystawianie Karbownika na lewej obronie, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Nie ulega presji mediów, kibiców, otoczenia, nie stara się nikomu przypodobać, nie marudzi gdy z klubu odchodzą ważni piłkarze tacy jak na przykład Niezgoda. Widać, że zespół go szanuje, że jest między trenerem, a piłkarzami dobra energia, nie ma ulubieńców tylko gra ten, który na to zasługuje lub ten, który bardziej pasuje pod konkretnego przeciwnika.

ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Simon nie wierzy w reżim sanitarny na stadionach. "Życzę powodzenia temu, kto będzie miał nad tym zapanować"

Czy filozofia Lecha, oparta o młodych zawodników, jest słuszna?

Potrzeba matką wynalazku chyba tak, to można określić. Chociaż z drugiej strony "jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz". Lech z uwagi na dziurę budżetową musiał postawić na swoich wychowanków w większym stopniu niż dotychczas. Jednak od razu dodajmy, że sam klub swoją pracą u podstaw potrafił wykształcić zawodników, którzy po rzuceniu na głęboką wodę nie zaczęli się w niej topić, ani pływać "rozpaczliwcem". Świetnie dają sobie radę.

Jakość kształcenia piłkarzy to jest dziś największy kapitał Lecha. To element, który może dać im przewagę nad konkurencją. Świetnie rozwija się Kamil Jóźwiak, który piłkarsko, sylwetką, talentem mnie osobiście zaczyna przypominać Kubę Błaszczykowskiego. Jeśli będzie miał do piłki i życia takie podejścia jak Kuba, to nasza kadra będzie miała z niego dużo pożytku. Zwłaszcza, że nie cierpimy na nadmiar skrzydłowych. Ciekawie w środku wygląda Moder, który w mojej ocenie może dać drużynie więcej niż Muhar. Imponował również Jakub Kamiński, który wydaje się być materiałem na klasowego bocznego obrońcę. Od zimy jest w Poznaniu Dani Ramirez. Hiszpan usprawnił grę całej drużyny. Świetnie rozumie się z Tibą. On daje drużynie nie tylko momenty, przebłyski w meczu, on jest ciągle pod grą.

Utrzymanie obecnego składu dałoby Lechowi wszystkie niezbędne elementy potrzebne do gry o tytuł. Jeśli nie w tym, to w następnym sezonie. Jednak w naszej klubowej rzeczywistości nikt nie wie, co zostanie z danej drużyny po sezonie, czy nie zostanie rozprzedana, pozbawiona kluczowych elementów, bo będzie trzeba łatać dziurę w klubowym budżecie.

Czy Wisła Kraków wciąż musi obawiać się o utrzymanie?

Jestem osobą lekko sentymentalną, więc rozstanie z Maciejem Stolarczykiem nie zostało przeze mnie dobrze odebrane. Wszyscy pamiętamy, w jakim momencie i jakich okolicznościach przejął zespół. Wzięcie trenera Artura Skowronka nazwałbym decyzją odważną. Jednak za to, co zrobił do tej pory należą mu się słowa uznania.

Udało się wskrzesić ducha zespołu, odbudować pewność siebie u piłkarzy, wkomponować do drużyny nowych zawodników. Wisła odzyskała blask. Znowu chce się włączyć TV, kiedy zbliża się jej mecz, bo wiadomo, że nie będzie "męczenia buły". Świetnie w środku wygląda Żukow w połączeniu z Savicieviciem i Bashą, stałe postępy robi Olek Buksa, nawet Rafał Janicki i Łukasz (LUKAS?) Klemenz już nie jawią się, jako tykająca bomba zegarowa. Kuba Błaszczykowski jest w najlepszej formie od momentu, w którym wrócił do klubu. I co ważne, poza postępem w kwestiach sportowych, udało się wreszcie osiągnąć porozumienie na linii Wisła SA - TS Wisła. Klub powoli wychodzi na prostą w każdym aspekcie swojego funkcjonowania. To ważne, bo silna Wisła o zdrowych podstawach jest jednym z fundamentów i filarów klubowego piłkarstwa w Polsce. Kibice Wisły nie muszą drżeć o jej los. Dziś sportowo jest to zbyt mocny zespół by widmo spadku znowu zajrzało mu głęboko w oczy.

Jarosław Kołakowski w Arce Gdynia, czyli czy agenci powinni posiadać kluby piłkarskie?

Ta sprawa budzi emocje i wątpliwości. Jednak nie ma przepisów, które jasno by tego zabraniały. A w prawie często jest tak, że jak coś nie jest zabronione, to jest dozwolone. Dlatego prawnicy zawsze będą mieli co robić i za co żyć. Grube menedżerskie ryby od lat mają wpływ na działania klubów w mniej lub bardziej oficjalnej formie. To nie jest rzecz, którą my wymyliśmy w piłce. Jorge Mendes działa w Wolverhampton, Valencii, Pini Zahavi w Mouscron. W sumie zamiast tworzyć fikcje może lepiej po prostu dopuścić taką możliwość prowadzenia klubów przez menedżerów. To co mnie się nie podoba, to pomoc ze strony miasta dla prywatnych inwestorów. Chcesz się bawić w piłkę, baw się za swoje. Ogólnie jestem przeciwny modelowi, który zakłada pomoc miasta w funkcjonowaniu zawodowego klubu. Te środki powinny iść na szkolenie młodzieży, cele społeczne, a nie kontrakty zawodowych piłkarzy.

Dlaczego polskie kluby tak słabo wypadają w pucharach?

To jest weryfikacja poziomu klubowej piłki i w ostatnim czasie wypadamy na tle reszty Europy blado. Nie ma sensu zaklinać rzeczywistości trzeba się z nią zmierzyć. Nie ma jednej przyczyny takiego stanu rzeczy. Moim zdaniem wszystko musi zacząć się od jasno sprecyzowanego planu. Jaki model działania przyjmujemy, jak chcemy budować zespół, jak w całej strukturze klubowej zachować ciągłość, mieć cel do którego dążymy w krótkim i długim terminie. Zaplanować odpowiednio budżet. Jeśli wiem, że mam na życie 5 tysięcy, to nie chodzę co drugi dzień do restauracji, bo mnie na to nie stać. Nie żyję ponad stan. Nie podpisuje kontraktów, których nie będą mógł zapłacić i które sprowadzą na mnie kłopoty związane z płynnością finansową. My często działamy na zasadzie "zastaw się, a postaw się". Potem okazuje się, że po sukcesie w postaci awansu do europejskich pucharów i braku osiągnięcia fazy grupowej europejskich rozgrywek trzeba natychmiast pozbywać się ważnych piłkarzy, bo inaczej budżet zaczyna trzeszczeć w szwach. To oznacza, że ktoś coś źle zaplanował, zaczął tworzyć wirtualne prognozy finansowe. Często można odnieść wrażenie, że sporo pieniędzy jest zwyczajnie marnowane. Sprowadza się piłkarzy wątpliwej jakości. Ciekaw jestem jak wygląda bilans wydatków poniesionych na obcokrajowców sprowadzonych do ESA, czyli kwoty odstępnego, kontraktów, prowizji w zestawieniu z przychodami z ewentualnej późniejszej sprzedaży tych zawodników. Kogo udaje nam się sprzedać za przyzwoite pieniądze? Najczęściej młodych Polaków. Ich poszukuje rynek. Bierzmy obcokrajowców, ale tylko takich, którzy wyraźnie podniosą jakość drużyny. Niech ich będzie maksymalnie trzech. Jeśli nie stać cię na dobrego zagranicznego gracza, to wystawiaj Polaka. Pogra pół roku i nie będzie gorszy od obcokrajowca, o którym przeważnie żaden kibic nigdy nie słyszał i który chwile tu pogra, tu kopnie tam kopnie, a potem słuch i ślad po nim zaginie. Tutaj padnie oczywiście stwierdzenie, że jakość Polaków nie jest wystarczająco wysoka. A jakość obcokrajowców jest jaka, skoro odpadamy w fazach wstępnych pucharów? Jak ciebie nie stać na dobrego piłkarza z zagranicy, to daj szansę swojemu. Przynajmniej kibic będzie mógł się z nim w jakikolwiek sposób identyfikować.

Kibice często narzekają na jakość naszych zawodników. Czy polski piłkarz potrafi grać?

Dziś wielu polskich piłkarzy gra w mocnych klubach albo ligach. Także niech to będzie odpowiedź na to pytanie. Oni nie wzięli się z kosmosu. Oczywiście średnia wyszkolenia piłkarzy nie stoi na najwyższym poziomie. Na to składają się warunki treningowe, poziom kształcenia. Moim zdaniem tutaj działają podobne mechanizmy jak w szkolnictwie. Jak jest szkoła, która ma odpowiednie warunki do nauki, dobrą kadrę nauczycielską to uczniowie będą mieli odpowiednie wyniki. My jesteśmy dopiero na początku tej drogi. Dopiero teraz większość klubów zdała sobie sprawę, że rzeczą absolutnie podstawową jest posiadanie odpowiedniej bazy treningowej, odpowiedniego zaplecza. Były oczywiście wyjątki takie jak Zagłębie Lubin, Lech Poznań, Pogoń, które wcześniej zaczęły mocniej działać w tym temacie. Na szczęście widać już ożywienie w tej materii. Jagiellonia poczyniła inwestycje w infrastrukturę treningowa, kończy ośrodek Legia, Cracovia też będzie miała swoją bazę treningową. Bez tego nie zrobimy kolejnego kroku, nie poprawimy jakości piłkarzy. Na szczęście widać, że z poziomu deklaracji weszliśmy w fazę realizacji takich projektów.

Jak zmienić obecny stan rzeczy?

Oczywiście nadzieją w dłuższym horyzoncie czasowym jest wzrost podaży piłkarzy z klubowych akademii. Jednak to jest perspektywa, co najmniej kilkuletnia. To w moje ocenie jest jedyna szansa na wyjście z obecnej sytuacji. Chyba, że nagle w klubach naszej ligi pojawi się wielki kapitał, który będzie stać na branie jakościowych piłkarzy, ale raczej na dobrego wujka z Ameryki, Bliskiego Wschodu, czy Chin bym za mocno nie liczył. Umiesz liczyć, licz na siebie. Jest jeszcze jedna szansa, a mianowicie dobrze zorganizowany skauting, wzięcie piłkarzy na których możesz zarobić tak jak Legia zrobiła z Vadisem, Prijoviciem, Nikoliciem, Dudą, a Lech z Rudnevsem, czy Kadarem. Jednak to wymaga naprawdę świetnie zorganizowanego działu skautingu, bo finansowo trudno nam konkurować chociażby z najmocniejszymi klubami czeskimi. Musimy uprzedzać ruch konkurencji lub wykorzystywać okazje, które przegapili inni.

Czy mamy w Polsce klub, który - już teraz można powiedzieć z czystym sumieniem - idzie w dobrą stronę?

To jest pytanie ile mamy klubów mających jasno sprecyzowaną wizję swojej przyszłości. Czy jest u nas modelowo prowadzony klub, który może być wzorem dla innych? Legii udało się oprzeć budżet na kilku filarach i zdywersyfikować dochody, choć widać, że bez awansu do rozgrywek grupowych europejskich pucharów też więcej się wydaje niż zarabia. Lech umie szkolić młodych piłkarzy, Pogoń wydaje się być prowadzona z głową, zobaczymy jak nowy stadion przełoży się na całość funkcjonowania klubu, Lubin rozwija akademię, Cracovia i Jagiellonia wydają się być stabilne finansowo i nie starają się żyć ponad stan. Ambitne plany ma Raków. Ciekawy trener, ambitny właściciel, ale tam ciągle brakuje stadionu. Ogólnie powoli idziemy do przodu. Wiadomo, że marzy nam się wszystkim szybszy jakościowy skok, którego efektem będą lepsze starty w pucharach, bo to nakręci mocniej koniunkturę na klubowa piłkę. Mamy w większości miast świetne stadiony, znakomitą oprawę medialną, brakuje nam sukcesów na arenie międzynarodowej by zyskać nową energię, by zainteresować krajową piłką więcej ludzi.

Jak pandemia wpłynie na piłkę nożną?

Na jakiś czas z piłki wyparuje część pieniędzy, tak jak w innych gałęziach gospodarki. Nie można będzie żyć z dnia meczowego, co będzie gigantycznym problemem dla klubów z niższych lig np. w Anglii gdzie wielu podmiotom piłkarskim grozi bankructwo. Szacuje się, że około 40 proc. piłkarzy z poziomu League One i League Two będzie musiała łączyć grę w piłkę z normalną pracą.

Nie wiadomo, jaką wartość będą osiągać nowe kontrakty reklamowe, kontrakty telewizyjne, a co za tym idzie, kontrakty piłkarzy, kwoty transferowe. Na pewno więcej będzie wymian piłkarzy, tak by przez pewien czas nie angażować wielkiej gotówki, której będzie zwyczajnie mniej. Jednak w perspektywie kilkuletniej ta futbolowa recesja się zakończy i nastąpi powrót futbolu, który znaliśmy przed pandemią. Z całym jego szaleństwem, blichtrem i niepohamowanym konsumpcjonizmem.

ZOBACZ Nowy ośrodek Legii to skok do innego świata

ZOBACZ Gregoire Nitot chce odbudować Polonię Warszawa

Kto będzie mistrzem Polski w sezonie 2019/20?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×