Piotr Rocki nie żyje. Dariusz Dźwigała: Nie wierzyłem, że go to spotkało. Był jak moje czwarte dziecko
- W każdym SMS-ie czy innym kontakcie mówił do mnie "tato". Zawsze mówiłem, że jest to moje czwarte dziecko. To dla mnie szok - mówi nam Dariusz Dźwigała, długoletni przyjaciel Piotra Rockiego.
"Rocky" zmarł w nocy z poniedziałku na wtorek. Kilka dni wcześniej trafił do szpitala w Bytomiu po pęknięciu tętniaka. Dźwigała: - Dostałem pierwszą informację od żony Piotrka, że pękł mu tętniak i jest w ciężkim stanie w szpitalu. Jestem cały czas w kontakcie z Ewą. Nie wierzyłem, że jego to spotkało. Cały czas miałem nadzieję, że wyzdrowieje. Wylew był jednak tak potężny, że Piotrek sobie nie poradził.
- Nasze drogi sportowe w pewnym momencie się rozeszły, ale dzwoniliśmy do siebie. Cały czas gdy miał jakiś problem, to pytał mnie o radę. Miał sporo znajomych, był bardzo lubianą, szanowaną i niepowtarzalną osobą. W każdym SMS-ie czy innym kontakcie mówił do mnie tato. Zawsze mówiłem, że jest to moje czwarte dziecko. To dla mnie szok - przyznaje przyjaciel Rockiego.
Rocki urodził się w Warszawie, od dziecka kibicował Legii i jego marzeniem była gra przy Łazienkowskiej 3. Zrealizował je jako 36-latek, a Legia była jego ostatnim klubem w ekstraklasie.
Łącznie w najwyższej lidze rozegrał 291 meczów w barwach Polonii Warszawa, Górnika Zabrze, Groclinu Dyskoboli Grodzisk Wielkopolski, Odry Wodzisław Śląski i Legii. Zdobył w nich 44 bramki. Z Dyskobolią zdobył Puchar Polski i dwa Puchary Ligi, a z Legią sięgnął po Superpuchar Polski.
Miał 46 lat, osierocił 22-letniego Denisa i 19-letniego Kevina.
Zobacz także: Świat piłki w żałobie. Nie żyje Piotr Rocki
Zobacz także: Maciej Kmita: NieRealny transfer Roberta Lewandowskiego [KOMENTARZ]