PKO Ekstraklasa. Raków Częstochowa - Zagłębie Lubin. Marek Papszun: Jestem zadowolony z pazerności

PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: trener Marek Papszun
PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: trener Marek Papszun

- Po pandemii nie potrafiliśmy wygrać meczu, ciągle czegoś brakowało. Tym razem w końcu dopięliśmy sprawę - tak o zwycięstwie 2:1 nad KGHM Zagłębiem Lubin mówi trener Rakowa Częstochowa Marek Papszun.

Do tej pory "powirusowy" bilans ekipy z Częstochowy to dwa remisy i porażka. Ta ostatnia w meczu z Wisłą Kraków przekreśliła szanse Rakowa na wejście do grupy mistrzowskiej. Ale w niedzielę nastąpiło przełamanie i ekipa trenera Marka Papszuna odniosła zwycięstwo.

- Zrobiliśmy to, czego nie zrobiliśmy w poprzednich meczach. Mieliśmy za sobą spotkania, a nie potrafiliśmy wygrać. Tym razem tę niezłą grę, bardzo dobrą organizację zwieńczyliśmy zwycięstwem i cieszy to bardzo. Cieszy też to, że przeciwstawiliśmy się silnej drużynie Zagłębia. Gratulacje za postawę w defensywie, dużą odpowiedzialność - chwalił swoją drużynę Papszun.

Browna Forbesa bronią liczby

Kibiców Rakowa Częstochowa z pewnością cieszy kolejny gol Felicio Browna Forbesa. Choć trzeba przyznać, że Kostarykanin o niemieckich korzeniach znów miał więcej okazji bramkowych, a wykorzystał tylko jedną.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: perfekcyjnie wykonał rzut wolny. Bramkarz bohaterem!

- Jest wiele kluczowych elementów i zawodników. Nie jeden. Tworzymy kolektyw. Felicio sytuacji miał mnóstwo, co nie zmienia faktu, że jest w bardzo dobrej dyspozycji. Ma sezon życia i mówią to liczby, czyli bramki. Jestem zadowolony z pazerności. Bardzo chcemy te bramki strzelać. Byliśmy dość skuteczni, jak na nas. Wiemy, że tworzymy sporo tych sytuacji. Może nie było ich tak dużo w stosunku do zdobytych bramek, ale zupełnie zasłużenie wygraliśmy - ocenił szkoleniowiec Czerwono-Niebieskich.

Ostatecznie Raków zakończył fazę zasadniczą na 10. miejscu. Choć ten rezultat mógłby być lepszy, i tak trener Papszun jest umiarkowanie z niego zadowolony.

- Po pandemii nie potrafiliśmy wygrać meczu, czegoś brakowało. Tym meczem dopięliśmy sprawę. 41 punktów to moim zdaniem kapitalny wynik. Niewiele nam brakuje do celu postawionego przed drużyną. Będziemy dążyć do utrzymania. To jest najważniejsze w tym sezonie. Chodzi o to, by zrobić to jak najszybciej - zakończył.

Stałe fragmenty zdecydowały

Z kolei KGHM Zagłębie Lubin poniosło pierwszą porażkę po wznowieniu rozgrywek. Drużyna po raz kolejny zaprezentowała odrobinę "radosnego futbolu" - zarówno w ofensywie, jak i defensywie.

- To był otwarty mecz. Naszą filozofią jest grać ofensywnie, strzelać bramki, ale tym razem to Raków strzelił dwie, a my jedną. Nie mamy z tego nawet punktu. Nasze mecze są otwarte od pierwszej do ostatniej minuty. Każdy mecz to test dla nas. Test fizyczności, mentalności. Widać, że po zwycięstwach regeneracja jest szybsza i przyjemniejsza. Tym razem wracamy smutni - powiedział Martin Sevela.

Decydująca dla losów spotkania okazała się druga część gry. Otworzył ją gol Tomasa Petraska po rzucie rożnym. Niby o tych stałych fragmentach wiedzą wszyscy, ale nie wszyscy potrafią zapobiec stracie gola po nich

- W drugiej połowie gospodarze byli aktywniejsi. Przygotowaliśmy się przez ostanie dwa dni na stałe fragmenty gry i dośrodkowania rywala. Raków ma bardzo wysokich zawodników, co wykorzystał przy pierwszej bramce. Udało nam się doprowadzić do remisu, ale gospodarze przeprowadzili bardzo szybki kontratak, w którym nie ustrzegliśmy się błędów - przyznał trener KGHM Zagłębia.

Za tydzień na otwarcie zmagań w grupie B Raków Częstochowa podejmie Wisłę Kraków, a KGHM Zagłębie Lubin zmierzy się z ŁKS-em Łódź.

Komentarze (0)