PKO Ekstraklasa. Arkadiusz Malarz: Nie wiem, co jest grane. Przecież potrafiliśmy

- Rozmawiamy ze sobą, na treningach wygląda to dobrze. A przychodzi mecz i jesteśmy zupełnie inną drużyną. Drużyną, która jest sparaliżowana. Nie potrafię tego zrozumieć - mówi kapitan ŁKS-u Łódź Arkadiusz Malarz.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
Arkadiusz Malarz WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Arkadiusz Malarz
Łodzianie po porażce 1:3 z Górnikiem Zabrze są już pewni tego, że nie zagrają w przyszłym sezonie w PKO Ekstraklasie. Na pięć kolejek przed końcem stracili już nawet matematyczne szanse na pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej.

- Nie jest fajne ciągle przyjmować bramkę, schylać się i wyciągać piłkę z bramki. Ale to znów nasze błędy. To nie były nie wiadomo jakie akcje Górnika, które powodowały, że nas "rozklepali". Te gole biorą się po naszych błędach. We wtorek najpierw tracimy bramkę po wrzutce, później byliśmy wszyscy spóźnieni i faulowałem na rzut karny, a przy trzeciej wyprowadzaliśmy piłkę, był przechwyt i kolejny gol. To błędy, które powtarzamy. Nie wyciągamy wniosków i to najbardziej boli - mówił wyraźnie przygaszony Arkadiusz Malarz.

Widać było zarówno po nim, jak i po jego kolegach, że ŁKS Łódź to drużyna zdewastowana psychicznie. Od dziewięciu meczów biało-czerwono-biali nie potrafią zagrać bez straty gola. Po wznowieniu rozgrywek zdobyli tylko jeden punkt w sześciu spotkaniach.

ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Ekspert ocenia zachowanie kibiców na trybunach. "Nie chcę nikogo bronić, ale ryzyko zarażenia jest minimalne"

- Nie wyglądało to tak, jak miało. Tak jak to wygląda na treningach i tak jak ze sobą rozmawiamy. Przychodzi mecz i... nie potrafimy realizować tego, co jest nam nakreślone. Nie potrafimy grać tak jak na treningu. Nie mam pojęcia z czego to się bierze. Z bojaźni? - pytał retorycznie Malarz.

- Dla mnie to jest niezrozumiałe, bo cały czas szansa na utrzymanie była, a my nie potrafimy tego zrobić. Nie potrafimy stwarzać sobie sytuacji, kreować gry, strzelać z dystansu. To jest dla mnie dziwne. Szybko tracimy bramki i już nie możemy się podnieść. Coś się musi zmienić, musimy zacząć inaczej funkcjonować. Wierzę, że się to uda. Wiem, jaka jest I liga, bo grałem w Bełchatowie na tym poziomie. Trzeba będzie się napracować, by wrócić do ekstraklasy i pokazać, że to nie przez przypadek że się w niej znaleźliśmy - dodał.

Mimo ogromnego doświadczenia, także dla bramkarza ŁKS-u to, co w ostatnich tygodniach dzieje się z zespołem jest ogromnym ciosem. Najgorsza w tym wszystkim - jak mówi - jest bezradność.

- To na pewno jeden z najtrudniejszych momentów, bo tak na dobrą sprawę nie wiem, co jest grane. Mocno myślę o tym, co się dzieje, bo poprzednio potrafiliśmy coś zdziałać na boisku. Coś dzieje się w głowach, nie potrafimy wziąć odpowiedzialności na siebie. To jest zastanawiające. Nie potrafię tego zrozumieć - mówił.

Do końca sezonu w PKO Ekstraklasie ełkaesiakom pozostało jeszcze pięć spotkań. Pozostaje walka o honor i odzyskanie mocno nadszarpniętego zaufania kibiców.

- Jeżeli chce się zostać na pewnym poziomie, trzeba być odpornym na takie sytuacje. Jeżeli stawiasz sobie takie granice i poprzeczkę, że chcesz grać w najwyższej klasie rozgrywkowej, musisz mieć charakter i być odpornym na wszystko. Trzeba w takich sytuacjach zacisnąć zęby, wyjść z twarzą i zagrać o honor. I to chcemy zrobić - zapowiada Malarz.

W 33. kolejce drużyna trenera Wojciecha Stawowego zagra na wyjeździe z Wisłą Płock. Początek spotkania w sobotę 27 czerwca o godzinie 15:00. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.

Czytaj też:

Frekwencja na stadionach piłkarskich. Kibice nie zajmują wszystkich krzesełek

Ostatnie szlify Legii Warszawa do mistrzostwa. Dużo w rękach Piasta i Lecha

Czy ŁKS zdoła odnieść jeszcze zwycięstwo w tym sezonie PKO Ekstraklasy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×