Wisła Kraków w "erze Bogusława Cupiała" (1998-2016) zdobyła aż 8 mistrzostw Polski i na przełomie wieków była największym klubem w kraju. Były właściciel Białej Gwiazdy stworzył jednak przy Reymonta 22 kolosa na glinianych nogach. Jakub Błaszczykowski i jego wspólnicy chcą zbudować klub na solidnych fundamentach, a jednym z nich ma być klubowa akademia, która 1 lipca przechodzi spod skrzydeł TS Wisła pod nadzór Wisły SA, której współwłaścicielem jest Błaszczykowski.
Za rozwój akademii ma odpowiadać Krzysztof Kołaczyk, zaufany człowiek byłego kapitana reprezentacji Polski. Był piłkarzem m.in. Górnika Zabrze i Rakowa Częstochowa, a po zakończeniu kariery podjął się misji ratowania klubu z Częstochowy, w czym pomagali mu Jerzy Brzęczek i Błaszczykowski (więcej TUTAJ). Przez lata szkolenie traktowano w Wiśle jak kulę u nogi, a teraz ma być ono wizytówką klubu.
Justyna Krupa, WP SportoweFakty: W szkoleniu młodzieży w Wiśle zaczyna się nowa era. Nowe władze klubu chcą postawić na akademię z pełnym przekonaniem, a kto miałby bardziej wierzyć w sens stawiania na młodych, niż Jakub Błaszczykowski?
Krzysztof Kołaczyk, dyrektor akademii Wisły Kraków: Mam zielone światło od Kuby Błaszczykowskiego, by tę akademię na poważnie budować. Z naciskiem na to, że to naprawdę projekt wieloletni, długofalowy. Zależy nam, by akademia działała mocno, prężnie. Osobiście czuję ten plecak odpowiedzialności na sobie, ale mówię to w pozytywnym sensie. Kocham to, co robię. Będę chciał zaszczepić wszystkim - trenerom, zawodnikom, ich rodzicom - że oni zostali wybrani do Wisły Kraków. Tej Wisły Kraków z największymi tradycjami futbolowymi w Polsce. To jest bez wątpienia ogromna nobilitacja. Rodzicom i drużynom przekazałem, że w wieku 50 lat spotkał mnie wielki zaszczyt, że mogę tu pracować. I od tego zaczynam teraz rozmowy. Zrobię wszystko, by pokazać, że mam pomysł na akademię.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalna sztuczka Lewandowskiego na treningu Bayernu!
Osoba Błaszczykowskiego działa na wyobraźnię zawodników i rodziców, jest pewnym magnesem. Zakładacie, że będzie on często pojawiał się na wydarzeniach akademii, by wizerunkowo wesprzeć ten projekt na początku?
Ostrożnie podchodziłbym do tej kwestii. Nie możemy też do przesady namawiać kogoś do uczestnictwa w tym projekcie tylko osobą Kuby. Ktoś, kto trafia do Wisły, ma przede wszystkim pamiętać, że to samo w sobie jest wartością i że Biała Gwiazda to wielka marka. A jeśli będzie możliwość spotkania z Kubą, rozmowy z nim przy jakiejś okazji, to jest zawsze wartość dodana. Na pewno Kuba będzie chciał uczestniczyć w życiu akademii.
Wiele osób spodziewa się, że dzięki Błaszczykowskiemu łatwiej będzie akademii nawiązać międzynarodową współpracę z zagranicznymi klubami, by stamtąd czerpać wzorce treningowe. To realne?
Na pewno takie rozmowy były i takie plany są. Natomiast musimy zacząć od rzeczy podstawowych: bazy, trenerów itd. Te dodatkowe projekty będziemy następnie oczywiście realizować. Bo skoro mamy się od kogo uczyć i mamy takie możliwości, żeby rozwijać umiejętności szkoleniowe naszych trenerów, a mamy takie, dzięki Kubie Błaszczykowskiemu, to na pewno z tego skorzystamy.
Jest w perspektywie współpraca z Borussią Dortmund?
Tego na chwilę obecną nie wiem, zobaczymy, jak życie się potoczy.
Teraz waszym celem jest pewnie to, by przebić się z nową akademią do świadomości ludzi. Tak, by zaczęli identyfikować ten projekt jako coś nowego w stosunku do dawnej akademii TS Wisła.
Dokładnie. Czego mi brakuje obecnie, to tego, by Wisła wyszła bardziej na zewnątrz, do ludzi. Do kibiców, do dzieci. Także do ludzi, którzy na co dzień chcą być związani z Wisłą, a nie są w stanie dojeżdżać na Reymonta, do centrum Krakowa. Dotyczy to również rodziców sześciolatków czy siedmiolatków. Stąd nasz projekt, który planowo ma ruszyć we wrześniu: Soccer Schools. Będziemy otwierać szkółki na obrzeżach Krakowa, które będą funkcjonować pod naszym szyldem. Tak, by dzieciaki w tym wieku mogły trenować z naszymi szkoleniowcami, a jednocześnie blisko domu. Planujemy powołać też do życia swego rodzaju "wiślackie przedszkole". To będzie kolejny projekt - zajęcia dla takich małych szkrabów.
Czas pandemii - ze względów organizacyjnych, ale też finansowych - był dla pana i projektu akademii niełatwy?
To był bardzo trudny czas. Zakładaliśmy na początku roku, że akademia od 1 lipca przechodzi pod skrzydła Wisły Kraków SA. Całe szczęście, że już wcześniej wykonaliśmy sporo pracy w tym kierunku, bo potem uciekły mi z racji pandemii prawie dwa miesiące. Wiadomo, dużo człowiek starał się pracować online, organizowaliśmy telekonferencje itd. Ale brakowało normalnych spotkań z ludźmi. Od kilku tygodni działamy jednak na nowo intensywnie i chciałbym tu bardzo podziękować ludziom, którzy mnie w tym wspierają. W szczególności Piotrowi Truchlewskiemu, który przejął na siebie obowiązki typowo administracyjne, a także Adrianowi Filipkowi i Mateuszowi Kosteckiemu oraz całemu zespołowi pracującemu przy tym projekcie.
A usłyszeliście w którymś momencie, że ze względu na trudności związane z pandemią na coś zabraknie pieniędzy?
Mamy zielone światło dla projektu akademii i prawdziwą przychylność ze strony rady nadzorczej Wisły i prezesa Dawida Błaszczykowskiego. Natomiast miałem pewien pomysł, który na razie zderzył się z niemożnością wdrożenia, z powodów finansowych. Zobaczymy, co nam życie pokaże, kiedy kibice wrócą na stadion.
Pod względem licencyjnym wszystko udało się dopiąć na czas?
Tak, pod tym względem jesteśmy spokojni, nie powinno być problemu z licencją. Bardziej myślimy o tym, co jeszcze musimy zrealizować, by jak najlepiej to szkolenie w akademii rozwijać. Wiele projektów będzie jeszcze otwartych, mam sporo pomysłów. Czeka nas bardzo dużo pracy. Najważniejsze jest jednak to, że od 1 lipca oficjalnie startujemy z tym projektem pod szyldem Wisły Kraków SA.
Co do tego momentu udało wam się zrealizować, a z czym nie udało się zdążyć?
Dużo rzeczy udało się zrealizować. Jestem zadowolony z tego, jak to idzie do przodu. Natomiast są sprawy, które nie są jeszcze dokończone. Dwie rzeczy, które mi wciąż leżą na sercu to kwestia sfinalizowania sprawy obiektów oraz uruchomienie klasy sportowej dla szóstoklasistów. Na ten moment jeszcze nie jesteśmy w stanie tego zrobić. W nadchodzącym roku będzie więc uruchomiona tylko siódma i ósma klasa.
Te boiska, które macie "dograne", są to głównie obiekty poza centrum Krakowa?
Ekipy U-17 i U-18 mają stworzone bardzo dobre warunki w Myślenicach. W miniony poniedziałek podpisaliśmy oficjalnie umowę w tej sprawie z Małopolską Szkołą Gościnności w Myślenicach. Jeśli chodzi o centrum Krakowa, to korzystamy z boiska Nadwiślana Kraków, poza tym m.in. z obiektów krakowskiego AWF. Natomiast cały czas staramy się zamknąć temat pozostałych boisk treningowych.
Wygląda na to, że podkrakowskie Myślenice, gdzie znajduje się baza pierwszego zespołu Wisły, stają się istotnym punktem dla szkolenia młodzieży Białej Gwiazdy. Duże nadzieje wiążecie z tym miejscem?
Bardzo mi zależało, by U-17 i U-18 były blisko pierwszej drużyny. A także, by wyselekcjonowani zawodnicy z rocznika 2005, którzy przechodzą do szkoły w Myślenicach, mogli tam trenować. Była tu mocna selekcja. Chciałem, by gracze z rocznika 2005 i starsi byli objęci kompleksową opieką sportową i edukacyjną w Myślenicach. Najważniejsze, że są blisko pierwszego zespołu. Oni mają się teraz skoncentrować na dwóch rzeczach w życiu: na edukacji i na piłce nożnej.
Ta bliskość pierwszej drużyny daje większą szansę na kontakt z trenerami pierwszego zespołu, mogą oni częściej bywać na zajęciach młodszych roczników.
Tak, ponadto, zawodnicy U-17 i U-18 będą mogli korzystać z siłowni, sal, całego budynku bazy w Myślenicach. Oczywiście tak, by nie kolidowało to z harmonogramem pierwszej drużyny.
Swego czasu były obrońca Wisły Mariusz Jop dobrze się sprawdził w szkoleniu młodzieży i piął się potem dalej. Zakładacie, że dawne gwiazdy Wisły też mogą znaleźć w akademii swoje miejsce, np. w roli trenerów?
Jeżeli ktoś był mocno związany historycznie z klubem, ma swoje zasługi, to zawsze jestem otwarty. Natomiast muszę mieć w ekipie akademii osoby merytorycznie przygotowane do roli trenerów. Pandemia ucięła nam spory kawał wiosny i utrudniła obserwację trenerów podczas zajęć z podopiecznymi. Dlatego w pierwszym roku pracy nowej akademii oprzemy się w 90 procentach na tej kadrze trenerskiej, która była wcześniej w TS. Widzę w nich pasję i chciałbym się w jak najmniejszym stopniu pomylić. Natomiast nadchodzący rok będzie dla nich takim czasem weryfikacji. Nie jestem typem, który z góry narzuca, że połowę ludzi wyrzuci i sprowadzi swoich. Nie - chcę dać każdemu szansę. A jeżeli ktoś z dawnych gwiazd pojawi się na rynku trenerskim i będzie chciał pracować w Wiśle, to kto wie? Ja wierzę w to, że klub trzeba budować na tradycji.